X

613 55 1
                                    


-Hei - powiedziałam niepewnie, podchodząc do lady.

Nic nie powiedziała, patrzyła na  mnie smutnymi oczami, w których można było dotrzeć napływające łzy. Po chwili wyszła z za lady i przytuliła mnie, przyciągając mocno do siebie.  Wtuliłam się w nią, a po moich policzkach spłynęły pojedyńcze łzy.

- Przepraszam - wyszeptałam.

  Przycisnęła mnie do siebie mocniej, usłyszałam cichy szloch.

- Liz, nie płacz  -powiedziałam, odsuwając się od niej. - Proszę - wytarłam łzę z jej policzka.

Uśmiechnęła się smutno. 

- Dlaczego nie odbierałaś?- położyła dłoń na moim policzku i popatrzyła w moje oczy. - Tak okropnie się martwiłam. 

- Przepraszam, Liz - spuściłam wzrok. - Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiała.

- O czym ty mówisz? Dzięki tobie stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie  - złapała za mój podbródek i podniosła moją głowę tak, żebym teraz na nią patrzyła. 

- Liz.. - łzy napłynęły mi do oczy. -  jestem chora, poważnie chora

- Chora? 

-To białaczka - łzy spłynęły na moje policzki - nie chcę, żebyś cierpiała jak odejdę. 

- Mała... nie ważne ile czasu mamy- wytarła łzy z moich policzków - chcę być z tobą i cieszyć się każdym dniem - uśmiechnęła się i mocno mnie do siebie przytuliła. 

Wtuliłam się w nią i poczułam się dobrze. Idąc tu myślałam, że to będzie koniec, że już więcej jej nie zobaczę.  Cieszę się, że jest inaczej. Zakochuje się w niej i trudno byłoby mi się z nią rozstać.

- Napijesz się czegoś? - odsunęła mnie od siebie i się uśmiechnęła. 

- Hmm - popatrzyłam na tablice przywieszoną na ścianie za barem, zapoznałam się z wszystkimi pozycjami pod 'zielona herbata' i powiedziałam - zieloną herbatę z mandarynką?

- Dobrze, usiądź zaraz podam - uśmiechnęła się znów i zniknęła za barem. 

Usiadłam na tym samym miejscy kiedy byłam tutaj pierwszy raz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nie było dużo ludzi w sumie oprócz mnie i jednej pary przy stoliku pod ścianą nie było już nikogo. Ale zaciekawiło mnie coś w wystroju, coś się w nim zmieniło. Tak, teraz już wiem, to wystawa się zmieniła. W antyramach na ścianie były zdjęcia, ale to nie były zwykłe zdjęcia. Były to zdjęcia wytatuowanych starszych ludzi. Staruszkowie z kolorową pomarszczoną skórą. Podeszłam do jednego ze zdjęć, uśmiechnęłam się. Na zdjęciu była  starsza kobieta, siwiutka, ale zadbana. Byłą pół naga . Stałą bokiem a twarz miała delikatnie z profilu, ale patrzyła do kamery. W dłoni trzymała swój stanik, tak ułożyła rękę, że zasłaniała swój nagi biust. całe jej plecy, uda i rękę pokrywał kolorowy pigment.  Uśmiechnęłam się po raz kolejny. 

- Lubisz starsze? - zaśmiała się Liza podchodząc do mnie z herbatą.

- Może a co? - też się zaśmiałam i zabrałam od niej kubek.

- Nic nic - uśmiechnęła się - autorem zdjęć jest Victor, mój przyjaciel.

- Świetne są - wzięłam łyk gorącego napoju i przyjrzałam się jeszcze raz zdjęciu kobiety.

- Może chciałabyś się ze mną dziś wybrać na kolacje i spacer? - Objęła mnie w pasie od tyłu i położyła głowę na moim ramieniu. 

- Z chęcią, ale nie wiem czy moja mama się zgodzi. Ostatnio jak z tobą wyszłam trafiłam do szpitala - zaśmiałam się 

13 PragnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz