Rozdział 21

3.9K 213 1
                                    

Na drugi dzień, gdy Justin wstał i się przygotowywał  do swojej "pracy" przeczytał jeszcze parę kartek dziennika. Ma go od wczoraj, ale tak bardzo się wciągnął w życie Lily, że dowiedział się już prawie wszystkiego z przeciągu roku jej życia. Na szczęście szybko się czyta, ponieważ zapisywała po jednej kartce, tylko czasem, gdy było coś naprawdę interesującego rozpisywała się, ale nie było to aż takie długie. Mimo wszystko musi przyznać, że była naprawdę szalona.
Gdy miała piętnaście lat zaczęła chodzić na imprezy. Wtedy mama jej pozwoliła pójść po raz pierwszy, pod opieką brata jej koleżanki. Później pare razy nie powiedziała mamie, że wychodzą na imprezę. Tak robią nastolatki. Jej mama i tak się domyślała, że to robi, ale udawała, że nie ma pojęcia. Ufała jej na tyle, że wiedziała, iż nie będzie piła.
Przez te miesiące dużo się działo, szczególnie, gdy poszła do szkoły. Głównie mówiła o tym, że przedostania klasa jest dość uciążliwa, ponieważ będzie zmuszona się uczyć i mieć najlepsze oceny by dostać się do wymarzonej szkoły. Najbardziej i tak Justin'a  zaciekawiła jedna sytuacja.
I wtedy już nie mógł się oderwać, aż w końcu usnął z dziennikiem w rękach.

Z nowym rokiem doszły nowe klasy i nowi uczniowie, a Lily już w drugi dzień po wakacjach zauważyła przystojnego chłopaka.
Nie tylko jej się on spodobał, wszystkie dziewczyny się do niego śliniły. Lily była zbyt dumna żeby do niego podejść i jak to napisała powiedzieć: "Hej, nie wiem jak masz na imię, ale chciałam zapytać czy chcesz się spotkać po szkole?"
Tak to byłoby żenujące. Lily zawsze uważała i mama jej tak mówiła, że to chłopak powinien latać za dziewczyną, a nie ona za nim.
Mimo to porozmawiała z Melanie, z tego co się dowiedział Justin była naprawdę odpowiednią przyjaciółką dla Lily. Były do siebie bardzo podobne.
Lily była piętnastoletnią bardzo ładną dziewczyną i miała powodzenie u chłopaków, ale zawsze odrzucała wszystkich nie chcąc zostać zranioną. Już wtedy miała uraz po swoim tacie i dziadku, którzy zmarli i Lily nie mogła mieć przy sobie żadnego męższczyzny, na którego mogłaby liczyć.

- Gdybyś mnie wtedy znała, też byś mnie pewnie spławiła.- powiedział sam do siebie i czytał dalej.

Jakiś tydzień po rozpoczęciu roku szkolnego koleżanka powiedziała jej trochę o nim. Dowiedziała się, że ma na imię Nathan i jest o rok starszy. Modliła się w duchu żeby jednak nie miał dziewczyny, bo tacy przystojniacy zawsze mają, prawda?
Pewnego dnia, a dokładnie 12-ego września wpadła na niego na korytarzu, gdy była zapatrzona w telefon. Stał w kolegą i rozmawiał a ona nagle zahaczyła o niego o jego brak i prawie się wywróciła, ale zdążył ją złapać za ramie.
Typowe prawda?
Przeprosiła go zdezorientowana, a on się uśmiechnął i powiedział, że nic się nie stało i żeby uważała. Później napisał do niej i tak się zaczęło. Wziął numer od Melanie, za co Lily była trochę na nią zła, że nie zapytała ją o zgodę, ale tak naprawdę cieszyła się. Po jakimś czasie zaprosił ją na randkę gdzie dużo się o nim dowiedziała i świetnie się dogadywali. Spotkał się z nią jeszcze raz i kolejny i tak właśnie zaczęła się znajomość, która dość szybko przerodziła się w miłość młodzieńczą miłość.

"To była moja pierwsza miłość. Wszystko stało się tak nagle. Mu jako jedynemu pozwoliłam zburzyć mur, który tak długo budowałam i kiedy ktoś mnie ranił, szpachlowałam go w miejscach gdzie popękał. Teraz on mi pomagał i przy nim byłam silniejsza."

To był cytat, który Lily napisała po tym, gdy Nathan spytał czy chce z nim być. Ona oczywiście się zgodziła, już wtedy coś do niego czuła. Miała w końcu już piętnaście lat. Właśnie w tym wieku nadchodzi pewien czas, gdy zaczynają się pierwsze miłości, pocałunki, rozstania.
Chociaż Lily tego w jakimś stopniu unikała i nie działała wcale chłopaka na siłę. Dobrze jej było być samej. Mieć kolegów okej, ale nie potrzebowała mieć chłopka.

Justin doczytał do tego, że była już z Nathan'em parę miesięcy.
Święta, sylwestra i każdą wolną chwilę spędzali razem, a ona z dnia na dzień się w nim zakochiwała jeszcze bardziej, jeśli w ogóle to było możliwe.
Może to się wydawać dziwne, że po dwóch miesiącach już ze sobą byli i tak bardzo byli sobą zauroczeni, ale tak naprawdę widywali się codziennie i może przeznaczenia istnieją, prawda?

17 styczeń 2011

Boże! W moim życiu się tak dużo dzieje od kiedy poznałam Nathan'a. A właśnie, jeśli o nim mowa to się pokłóciliśmy. Jest zazdrosny o kolegów z mojej klasy, ale przecież ich z klasy nie wyrzucę, poza tym mogę mieć kolegów tak jak on te swoje koleżaneczki, które są gorsze niż wrzut na dupie.
Nie lubię, gdy się kłócimy, ale to już była konieczność żeby zaliczyć ten temat "nie podoba mi się, że się tak przy nich śmiejesz", to właśnie od niego usłyszałam.
Czy to jakiś słaby żart?
Wyjaśniłam mu, że ja się zawsze uśmiecham.

- Oh serio Lily?- prychnął Justin podczas czytania.

Nie będę się zmieniać dla niego i on dobrze o tym wie. Powiedział, że nawet nie chce mnie zmieniać, bo mnie uwielbia taką jaką jestem. Mam nadzieje, że dojdziemy do porozumienia.

Chłopak zerknął na zegarek i wiedział, że już musi wychodzić. Wziął ze sobą dziennik i gotowy wyszedł z mieszkania. Podszedł do garażu znajdującego się w budynku i wsiadł do swojego ukochanego czarnego Ranger Rover'a. Musiał na nie trochę zbierać, ale opłacało się.
Wyjechał na dobrze mu znane drogi i zmierzał w stronę szpitala. Nie wiedział czemu, ale interesowało go co będzie dalej. Postanowił nie mówić o tym z Lily. Chce to zrobić dopiero, gdy dowie się wszystkiego.

- Justin.- uśmiechnęła się Kate, gdy wszedł do pokoju personelu.

- Witaj Kate.- oddał tym samym.

- Cześć.- porozmawiali chwile po czym Kate poinformowała.- Ja już lecę rozdać leki, do później.- pomachała i wyszła zostawiając chłopaka samego.

Justin położył dziennik na swojej półce i ją dobrze zamknął wraz z jego rzeczami. Nie chciał żeby ktoś go znalazł.
Rozłożył leki tak jak codziennie i pojechał z tym idiotycznym, ale przydatnym wózeczkiem do każdego pacjenta po kolei, no może nie tak po kolei, bo do Lily poszedł na końcu.

- Hej.- powiedział, gdy wszedł.

- Hej.- powiedziała i schowała kosmyk włosów za ucho.

- Proszę.- podał jej leki cały czas się jej przyglądając.

Nie mógł uwierzyć, że przed nim stoi ta sama dziewczyna, która opisywała swoje życie na kartkach papieru. Gdyby jej nie znał nigdy w życiu nie dowiedziałby się, że ten dziennik należy do niej.

- Jak się czujesz?- zapytał.

- Dobrze, tak myślę.- westchnęła.

- Byłaś na rozmowie z psychiatrą?- zapytał i usiadł na łóżku.

- Tak.- jęknęła.

- Z tego co mi się zdaje znów cię zdenerwował?- zaśmiał się.

- On jest nienormalny i dziwię się, że go jeszcze tutaj nie zamknęli.- znów jęknęła i walnęła na łóżko.

Justin zaśmiał się na jej stwierdzenie, ale musi przyznać, że ten facet faktycznie jest lekko rąbnięty.
Może to dlatego, że pracuję tutaj z takimi osobami i mu też się zaczyna udzielać?

- Justin?- dziewczyna wyrwała go z zamyśleń.

- Tak?

- Czy czy ty czytałeś dziennik?- spuściła wzrok.

Chłopak od razu na nią popatrzył.

- Tak, czytałem.- odpowiedział wpatrując się w nią.

- I?- podniosła się po pozycji siedzącej.

- Szczerze to się wciągnąłem.

- Na jakim dniu jesteś?- zapytała szybko.

- Nie pamietam, co dopiero początki. Jakoś styczeń 2012.- wzruszył ramionami, a Lily westchnęła głośno.

Można powiedzieć, że zna każdą kartkę na pamięć i nie dlatego, że to ona to pisała tylko dlatego, że czytała to miliony razy.

Hospital Addiction (I just want survive)Where stories live. Discover now