Złość

102 29 3
                                    


- Cholera jasna!- krzyknęła niemal od razu kucając przy mężczyźnie, który kurczowo trzymał się za twarz. Przynajmniej pod tym względem się nie zmienił aż tak bardzo. Zawsze był zbyt delikatny. Odwróciła się w stronę Mike'a, posyłając mu srogie spojrzenie przesycone wrogością. Nadal nie mogła się otrząsnąć z szoku, jaki wywołał u niej jego czyn, choć jako lekarz sensu strikte była przygotowana na wszystkie możliwe ewentualności. Jednak nawet jej bujna wyobraźnie nie mogła przewidzieć takiego obrotu zdarzeń.

Teraz stał kilka kroków dalej, rozmasowując sobie kostki krzywiąc się przy każdym dotknięciu. Najwyraźniej nie wszystko poszło tak dobrze jak sobie to zaplanował.

Po chwili pojawił się Jack. Przysiadł obok niej stanowczym ruchem odciągając dłonie Parkera od twarzy. Zlustrował wzrokiem jego nos, ewidentna gula, powstała na skutek uderzenia podkreślała miejsce złamania. Dodatkowo po chwili zaczęła wychodzić jeszcze opuchlizna, zakrywająca mu pół twarzy.

- Policja przyjedzie za kilka minut- mruknął pod nosem zerkając kątem oka na jej twarz- Tobie nic nie zrobił?- sięgnął ku jej twarzy jednak widząc krople krwi barwiące jego palce w ostatniej chwili się powstrzymał wracając ku twarz blondyna.

- Nie, tylko to, co widziałeś- szepnęła odgarniając włosy z twarzy, które opadły jej na czoło- a po karetkę ktoś zadzwonił? Będzie potrzebna- dodała szybko znów spoglądając na Parkera, nagle przypominając sobie o jego obecności- Jak się czujesz?

Burknął coś pod nosem wywracając oczami.

- Dajcie mi cholerną chusteczkę i trzymajcie mnie zanim wpieprzę temu gościowi- warknął unoszą się na łokciach z ziemi- mówię serio.

- Trzeba było trzymać ręce przy sobie od dziewczyny, z którą byłem na randce!- wrzasnął Mike zbliżając się niebezpiecznie szybko w ich stronę.

Jack od razu zerwał się na nogi stając pomiędzy rozwścieczony mężczyzną a nią i Parkerem. Wyciągnął rękę przed siebie delikatnie odpychając mężczyznę.

- Trzymaj się od nich z daleka albo zaraz zapewnię ci wizytę u chirurga plastycznego- niebezpieczne warknięcie ostatecznie uciszyło napastnika, który skurczył się w sobie odruchowo cofając się kilka kroków w tył, potykając się o kosz na śmieci.

Rzucił okiem na Minę jakby sprawdzając czy jest bezpieczna. Stare nawyki z frontu wyszły na jaw właśnie w tej chwili. Instynkt przejął nad nim kontrolę i nagle już go tam nie było. Był znów w Iraku pośród gorących piasków pustyni wśród strzałów i huków. Gorące słońce parzyło jego osłoniętą chustą twarz a wiatr smagał każdy odsłonięty fragment jego ciała niczym bicz. Krzyk kolegów dochodziło do niego ze wszystkich stron mieszając się z odgłosami wydawanymi przez przeładowywaną broń.

Widziała, że odleciał. Niby to na nią spoglądał a jednak myślami był zupełnie gdzie indziej. Jego jasne tęczówki znacząco pociemniały, twarz wykrzywiła się niemiły dla oka grymasie. Dłonie zacisnął w pięści gotowy do ewentualnego ataku.

- Jack...

Drgnął wracając do teraźniejszości.

- Nic mi nie jest- mruknął uśmiechając się słabo, po czym wrócił do Mike'a- Stój tu. Policja już jedzie- dodał skupiając się jedynie na nim do przyjazdu policji i pogotowia. Dopiero wtedy odsunął się od mężczyzny i ruszył ku Minie, która nadal trzymała Parkera. Na ten widok zaklął pod nosem nerwowym ruchem przeczesując włosy. Nie podobało mu się to. Nie podobało mu się jak trzymała go za rękę, jak uśmiechała się do niego i przede wszystkim najbardziej przeszkadzał mu fakt, że skupiała uwagę wyłączanie na nim. Miał ochotę odsunąć ja od niego i sprawić by patrzyła tylko na niego.

Na głębokich wodach [W trakcie poprawy]Where stories live. Discover now