12

1.6K 101 28
                                    

*Sky POV*

Ciągle miałam ten moment w głowie.

*retrospekcja*

- Więc mi opowiedz. - powiedziałam do niego.
- Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo. 3 lata temu, mój ojciec zabił mojego psa. Po prostu się napił, był gdzieś w barze, na dziwkach, nie wiem. Wrócił schlany do domu, a mój pies szczekał, to uznał, że go denerwuje i rzucał w niego kamieniami, bił patykami, kopał i w końcu on zmarł. Był moim najlepszym przyjacielem, a ten skurwiel go zabił. - wziął głęboki oddech, a ja nie umiałam wydusić z siebie żadnego słowa. - No, następnego dnia rano, gdy zobaczyłem to małe, bezbronne i martwe stworzenie, pomyslałem, że to zrobił mój sąsiad. Powiedziałem od razu rodzicom, a jedyne, co on wydusił z siebie to "i dobrze, ten kundel nie był nam potrzebny", w tamtym momencie wiedziałem, że on był sprawcą. Zaczęliśmy się oboje kłócić, matka zaczęła nas rozdzielać, a on ją uderzył. Jak gdyby nigdy nic. I chyba mu się to spodobało, bo zaczął ją wyzywać i zadawać kolejne ciosy. Gdy mama leżała nieprzytomna, cała we krwi, a ja stałem z kilkoma ranami, przyjechało wcześniej zawołane przeze mnie pogotowie. Mama była w szpitalu. Ta blizna nad jej brwią jest przez niego. Policja nic z tym nie zrobiła, rodzice nie dostali rozwodu, bo on nie chciał i miał świetnego adwokata. Pomimo tego, nie mieszkali ze sobą. Nie widziałem go ani razu. Aż do dziś. - Nie wiedziałam, co powiedzieć, byłam w szoku.

Jedyne, na co pozwalało mi moje ciało to było przytulenie go.

- Ale ja nie jestem święty.
- Co masz na myśli?
- Powód, dla którego się poznalismy był absurdalny i uwierz mi, że bardzo mi na Tobie zależy. - odsunęłam się od niego niepewnie.
- Jaki powód? O czym ty gadasz?
- To był zakład. Miałem 30 dni, aby zdobyć dziewczynę, ale ty mi się podobałaś już od dawna. Przepraszam.

Myślałam, że się przesłyszałam.

- Jesteś taki sam jak on!

*koniec retrospekcji*

Będąc w pokoju zaczęłam zauważać mój błąd. Jemu było bardzo przykro tego, co zrobił. Byłam zła i z tego jeszcze pokłóciłam się z mamą przy kolacji. Weszłam na Tumblr i napisałam posta.

my-occupation
Zabierzcie mnie stąd, porwijcie, umiem gotować, jestem przydatna.

hellcome-
Tylko gotować?

Wiedziałam, że odpisze.

my-occupation
Nie, jeszcze dużo innych rzeczy.

hellcome-
Jakich rzeczy?

my-occupation
Przydatnych rzeczy

hellcome-
Jakich dokładnie?

my-occupation
Wszystkie robię dokładnie;)

Dostałam prywatną wiadomość od Cam'a

hellcome-
Jesteś zła?

my-occupation
Trochę.

hellcome-
Kocham Cię.

my-occupation
Jesteś pewien?

hellcome-
Tak

my-occupation
No nie wiem, czy to nie część zakładu.

*
Nie widziałam Camerona przez kilka dni w szkole, ani z nim nie pisałam. Pomimo tego, że byłam zła to się martwiłam. Gdy odrabiałam zadanie, coś uderzyło w moje okno, więc do niego podeszłam.

Stał tam jakiś chłopak odwrócony tyłem, ale gdy otworzyłam okno i przy okazji strąciłam doniczkę, odwrócił się. Z tego, co widziałam, miał brązowe oczy i blond włosy.

- Ty jesteś Sky, prawda?
- Tak, o co chodzi?
- Jestem kolegą Cam'a, zejdziesz? To pilne. - to była pierwsza rzecz o Cameronie, którą usłyszałam podczas kilku ostatnich dni.
- Tak, jasne.

Pospiesznie zeszłam na dół w moim domowym ubraniu i kapciach, otworzyłam drzwi, a on już tam stał.

- Wejdziesz?
- Nie, dzięki - uśmiechnął się miło - jestem Matt.
- Miło Cię poznać, jestem Sky.
- Wiem.
- A no tak. - zawstydziłam się, chłopak był uroczy - Więc co się stało?
- Wiesz o zakładzie, prawda? - potaknęłam głową twierdząco - Więc, kilka dni temu pobił się z Nash'em, czyli chłopakiem, z którym się założył i teraz jest w szpitalu, dzisiaj się dopiero obudził i poprosił, żebym Cię do niego przywiózł.

Serce biło mi tak szybko, że myślałam, że zaraz mi wyskoczy z piersi.

- Jedziesz?
- Oczywiście, tylko muszę się przebrać. - spojrzałam na moją za dużą bluzę i luźne czarne jeansy z dziurami - Daj mi chwilę.
- Nie, nie ma potrzeby, jedziesz tylko do szpitala.
- No dobra, wezmę telefon i powiem mamie, że wychodzę.
- Okay.

*

Jechaliśmy jakimiś dziwnymi uliczkami, dzielnicami, co wcale nie wyglądało na drogę do szpitala.

Gdy Matt zatrzymał pojazd przed jakimś domem na obrzeżach miasta, powiedział, że musi coś wziąć z domu dla Camerona i żebym poszła z nim, bo ja się bardziej znam na ubraniach.

_______
Oja, jak szybko!!!
Wierzych Matt'owi or nah?

Za tak szybko dodany rozdział i taki długi należy mi się dużo komentarzy i gwiazdek >>>> miłego dnia

somewhere between // cameron d. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz