Rozdział XVIX

744 73 8
                                    

Przez całą podróż siedziałyśmy w ciszy. Ja pogrążona w lekturze, zamyślona Ashley, zapatrzona w oknie Beth i śpiąca Sam. Odpowiadało mi to - mogłam w spokoju poczytać i uniknąć obserwujących pytań. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Niestety tę ciszę przerwało pukanie do drzwi przedziału. Kiedy się otworzyły, do środka zajrzała głowa Josha.
- Co tu tak cicho? - zapytał, szczerząc się.
- A ty co taki wesoły? - odpowiedziała pytaniem Beth.
Chyba chciał coś powiedzieć, bo otworzył usta, jednak mu na to nie pozwoliłam. Wypchnęłam go z przedziału i trzasnęłam drzwiami, obudziłam tym Sam.
- Co jest? - spytała oszołomiona.
Nie odpowiedziałam i zaczęłam znowu czytać. Ash wymieniła spojrzenia z Beth i wyszły. Teraz ta cisza stała się niezręczna. Wpatrzona we mnie Sam zaczęła rozmowę:
- Wiem co przeszłaś ale... - przerwałam jej, wychodząc.
Trzasnęłam drzwiami i poszłam na przód. Nie chciało mi się jej słuchać. Ona mnie nie rozumie. Nikt mnie nie rozumie! Nie obchodziło mnie co teraz czuła. Gdy znalazłam trochę miejsca, osunęłam się na ziemię. Siedziałam przed jakimś przedziałem, z którego wydobywały się śmiechy. Jak inni mogą się śmiać i bawić pomimo iż wiedzą o śmierci mojej siotry?! Zdenerwowało mnie, że nikt nie "zauważył" braku Hannah. Położyłam głowę na kolanach, które oplotłam rękami. Usłyszałam jak ktoś przechodził. Wiele osób mnie mijało, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. I dobrze... Nikt oprócz niego.
- Em? Co ty tu robisz? - zapytał Josh, kucając przy mnie i podnosząc mi głowę.
- Siedzę, nie widzisz? - odpowiedziałam trochę niegrzecznie. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę uderzyć go i nawrzeszczeć na niego by dał mi spokój. Ale powstrzymałam się, żeby nie stracić ostatniej osoby, która się ode mnie nie odwróciła.
- Spokojnie, tylko spytałem - powiedział wesołym głosem. Mógłby chociaż stwarzać pozory, że chociaż trochę przejął się śmiercią mojej siostry. Ale nie, ten wesoły ton powodował we mnie wrzenie, ale starałam się opanować.
Coś w nim było. Wywoływał uśmiech na mojej twarzy kiedy patrzył na mnie swoimi orzechowymi oczami. Były takie... Tajemnicze, a zarazem znajome. Nadal wpatrywał się we mnie pomimo tego, że byłam nie w porządku w stosunku do niego. Jego jasno-brązowe włosy były lekko rozczochrane i delikatnie sterczące do góry. W pewnym sensie były urocze...
- Wracaj do przedziału - powiedział troskliwie.
Wyciągnął do mnie rękę. Zawachałam się chwilę, ale ostatecznie podałam mu moją. Podciągnęłam się i zaprowadził mnie do mojego przedziału. Dziewczyny siedziały i romawiały. Kiedy usiadłam obok Ash, nagle ucichły.
- Przeszkadzam wam? - spytałam poirytowana.
- Nie - odpowiedziały chórem.
Zaczęły znowu rozmawiać. Nie było sensu czytać gdy mówiły. Podróż niesamowicie mi się dłużyła. Kiedy dziewczyny ucichły sięgnęłam po raz kolejny po książkę. Wtedy czas płynął szybko. Gdy dojechaliśmy, wsiedliśmy do pojazdów, które zawiozły nas do Hogwartu. Dopiero teraz zauważyłam, że ciągną je magiczne stworzenia, testrale. Kiedy mama mi o nich mówiła, nie chciałam uwierzyć, jednak teraz je widzę. Dziewczyny również. Bliźniaczki musiały tłumaczyć Ashley kto może je zauważyć. No i znowu myślę o Hannah... Może jednak lepiej by było jakbym rzuciła się z tego pociągu?







Pamiętnik Gryfonki [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz