Rozdział VI

523 34 3
                                    

-Wiesz, ta sprawa z Kubą.. głupio wyszło..-powiedziała lekko zawstydzona- Może powinnam w ogóle cię w to nie mieszać..

-Doceniam, że mi o tym powiedziałaś, ale nadal nie łapię po co on mieszał w to ciebie. Czy on serio nie ma własnego życia?-odparł lekko zirytowany Michał.

-Nie pomogę, bo też nie mam pojęcia.

Chwilę milczenia przerwała nauczycielka, która wezwała do siebie Michała.

Po lekcjach, kiedy Ola wracała już do domu, zobaczyła Michała stojącego przy jakimś aucie na parkingu obok szkoły. Rozmawiał ze starszym od siebie mężczyzną. Podejrzewała, że to jego tata, wiec nie zwracając sobie tym głowy, poszła w stronę domu.

***

Mijały zwykłe, niczym nie różniące się od pozostałych tygodnie. Oprócz tego jednego dnia..

Od samego rana Michał unikał jej w szkole. Właściwie to unikał wszystkich. Kiedy zjawiał się na lekcji, siadał na samym końcu zasłaniając się kapturem czy chustą. Ola zastanawiała się o co może chodzić, ale on nawet nie dał do siebie podejść. Pierwszy raz widziała go w takim stanie.

Na ostatniej przerwie stał na dworze, oparty o ogrodzenie. Miał słuchawki na uszach, a wzrok wlepiony w telefon.
Wykorzystała tę sytuację, żeby z nim porozmawiać. Jeśli nie będzie chciał, to odejdzie, ale zawsze warto się przekonać.

Cichym krokiem podeszła w jego stronę, a gdy była już zaledwie krok od niego wysłała mu wiadomość "Spójrz przed siebie :)"

Michał nie podnosił głowy, wyjął z uszu słuchawki i oderwał się od ekranu.

-Co jest..?-zapytał niechętnie.

-O to samo chciałam zapytać ciebie. Unikasz mnie, więc chciałam wiedzieć dlaczego. Coś się stało?

Michał w odpowiedzi podniósł głowę. Miał poobijaną twarz. Jasne stało się dlaczego nie chciał się jej pokazać.

-Jezu.. co ci się stało..?-zapytała zmartwiona.

-Długo by mówić..

-Może opowiesz mi po szkole?

Pokiwał głową na zgodę.

***

Po zakończeniu lekcji, postanowili, że pójdą do niego. Nie było nikogo w domu, więc mogli tam spokojnie porozmawiać.

Poszli do niego do pokoju i usiedli na łóżko. Chwilę milczeli, aż do momentu, gdy Ola rozpoczęła temat.

-Too.. powiesz mi, co się stało?

-Ogólnie, to niedawno zmarł mi kolega, w sumie to nawet dość bliski. Mówili, że miał wypadek samochodowy, że to jego wina, że nikt inny nie miał z tym nic wspólnego. Nie wierzę w to, po prostu nie wierzę. Jeden z gości, którzy przeważnie stoją koło dworca miał z nim na pieńku i jestem prawie pewnien, że ma z tym coś wspólnego-opowiadał z przejęciem.

-Ale dlaczego tak uważasz?-zapytała z ciekawości.

-Nie zrozumiesz tego, ale cóż.. Najbardziej oczywistym dowodem na to jest to, że na miejscu nie znaleziono żadnych dokumentów ani jego telefonu. Musiał je zabrać, bo identyczny telefon ostatnio próbował opchnąć komuś na dworcu. Nie możliwe, żeby całkowitym przypadkiem dzień później, jak twierdzi, kolega kazał mu go sprzedać.

Zaniemówiła, faktycznie było to dość podejrzane. A jeśli już miał ten telefon od kolegi YouTube'ra, to nie mógł być na miejscu wypadku przypadkiem. Ale jedno nadal ją zastanawiało, jakim trzeba być idiotą, żeby okradać gościa, którego przed chwilą się zabiło?!

-Ale nadal nie wiem, co się stało z twoją twarzą.

-Ah.. no tak. Jak zobaczyłem, że ma jego telefon w dzień po wypadku, to się wkurwiłem i podszedłem do niego. Nie zaprzeczał, że tego nie zrobił, co też było dla mnie wskazówką. Trochę go wyzywałem, ale potem stwierdziłem, że to nic nie da i dałem frajerowi w mordę. W końcu należało mu się. A nawet jak nie, to i tak go nie lubiłem..

Dream || MultiWhere stories live. Discover now