Capítulo 1

1.9K 82 4
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne. Czy kiedyś nadejdzie dzień w którym będę pamiętać o zasłonięciu rolet? Znając mnie, słabe szanse. Gdy dotarło do mnie, który dziś dzień szybko zerwałam się z łóżka na równe nogi. Tak! To dziś mam samolot do Barcelony! Poszłam szybko do łazienki ogarnąć się, żeby nie być winną zejścia na zawał jakiegoś Bogu ducha winnego przechodnia, który mnie zobaczy... Ubrałam się w to. Na szczęście nie musiałam taszczyć ze sobą walizek, bo rodzice już dawno się tym zajęli. Cieszę się, że nie robią mi wyrzutów o to, że wyjeżdżam i nawiasem mówiąc - nie wiem kiedy wrócę i czy w ogóle... Zeszłam szybko na śniadanie. Po zjedzonym posiłku wpakowałam się do taksówki. Tak, wpakowałam się. Lot minął mi szybko no bo oczywiście cały przespałam. Następnym "celem" wycieczki jest mój nowy dom. To zabrzmiało jak nazwa tego programu "Nasz nowy dom". Dobra, mniejsza z tym. 

Stałam pod domem, moim nowym domem. Pięknie prawda? Tylko rzeczywistość troszkę inna. Teraz mogę tylko pierdzielnąć głową w drzwi bo nie chciało mi się doczytać maila gdzie miałam napisane gdzie właścicielka zostawiła klucze. Szukałam chyba wszędzie pod wycieraczką, w skrzynce, pod drzewem i w śmietniku też. Podeszłam do drzwi i osunęłam się po nich. Spojrzałam w prawo i dostrzegłam doniczkę, a w doniczce klucze.
No tak, Pawlicka jakaś ty głupia.
Weszłam do domu i zaczęłam oglądać. Ten dom był wspaniały. Z reszta musiał być wspaniały skoro tu przyjechałam i nie wiem czy wrócę. Zostawiłam torby i wyszłam w celu zwiedzania okolicy. Przechodziłam obok Camp Nou. Przepiękny stadion i na pewno atmosfera na nim jest pewnie równie wspaniała. Chciałam przejść na druga stronę. Ulica była pusta. Gdy znalazłam się na środku zauważyłam czerwone Ferrari z obrzydliwie świecącym się lakierem. Nie miałam szansy ucieczki był za blisko. Przyjechałam tu i to tu mnie pochowają... I to już pierwszego dnia...

Wszystkie drogi prowadzą do Barcelony KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz