PROLOG

29.8K 2.4K 435
                                    

- No dobra. Przyjmuję zakład. - odparł pijany przyjaciel i na jego twarz wpełzł szeroki uśmiech. - Ale co jeżeli przegrasz? Jaką karę wtedy przyjmiesz? - złożył swoje dłonie i oparł o nie podbródek.

- Ja? Przegram? Nigdy w życiu! - wybełkotałem również pijany i zacząłem się śmiać w niebo głosy.

- A więc zdzierżysz wszystko? - spojrzał na mnie pytająco.

- Tylko, jeżeli przegram! Co się nie stanie. - odpowiedziałem dumnie i upiłem łyk piwa. Chyba nawet nie swojego.

- Nawet jeżeli będziesz musiał udawać dziewczynę przez nieokreślony czas? - rzucił luźno.

- No jasne! - odparłem bez zastanowienia. Reszta towarzystwa wykrzyczała "Uuuu!" i zaczęli klaskać za moją odpowiedź.

Całą grupą zaczęliśmy się śmiać i wymyślać jakieś głupie powody by wypić. "Za mojego zmarłego kota!; Za moją dziewczynę!; Za nas!; Za to, że istnieje browarek!", i tym podobne. Tak właśnie minęły moje ostanie szczęśliwe dni.

Matulu, jaki ja wtedy byłem wesoły. Przez cały czas myślałem, że naprawdę wygram. Ależ byłem głupi. Ale przecież skąd mogłem wiedzieć, że przegram? Nie mogłem. Boga na pewno teraz bardzo śmieszy mój wygląd, ale mnie akurat nie za bardzo.

- Ał! - wrzasnąłem i aż mnie samego głowa rozbolała od krzyku. - Czy mógłbyś do cholery delikatniej? - odwróciłem głowę w kierunku kretyna, któremu zaplątał się grzebień w moich włosach.

- No wybacz, wybacz. - mimowolnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Ale to nie moja wina, że przegrałeś zakład. - poprawił mi włosy. - Mogłeś po prostu odpuścić.

- Ale wtedy nie mielibyście ze mnie takiej beki, tak? - powiedziałem z ironią i przewróciłem oczyma.

- No właśnie. - cicho zarechotał. - A począwszy od wczoraj aż po x dzień będziemy się z ciebie śmiać codziennie.

Odwróciłem głowę w jego kierunku i spiorunowałem go wzrokiem. Mój przyjaciel podniósł ręce w akcie kapitulacji, ale jednak jego usta nadal były wykrzywione w uśmiechu. W końcu odpuściłem i pozwoliłem mu się mną zająć. Tom, bo tak śmiał zwać się mój przyjaciel, przejechał mi jeszcze parę razy grzebieniem po włosach i później je ułożył według własnego uznania. Bardzo mnie korciło, by coś mu napomknąć, lecz nie miałem co. Silver zajmował się charakteryzacją aktorów i był w tym najlepszy w okolicy. Nie wiem nawet skąd wytrzasnął tak realną perukę. I chyba nawet nie chcę wiedzieć.

Mruknął do mnie, bym zamknął oczy. Posłusznie wykonałem polecenie i poczułem jak nakłada mi cienie na powieki. Później zaczął się bawić z tuszem do rzęs i wszystko zakończył lekkim podkreśleniem policzków. Miałem wrażenie, że teraz moja twarz jest cięższa niż zazwyczaj. Najwidoczniej usatysfakcjonowany podał mi lusterko i pozwolił mi się w nim przejrzeć. No niby nie zrobił wiele, aczkolwiek naprawdę przypominałem dziewczynę! Aż lekko się uśmiechnąłem widząc tak zadziwiające efekty jego pracy.

- Pewnie bawiłbym się z tobą dłużej, - przerwał moje wpatrywanie się w lusterko, wyrywając mi je z rąk. - gdyby nie fakt, że masz dość kobiecą urodę.

- Poważnie tak sądzisz? - zapytałem zdziwiony, spoglądając przyjacielowi w oczy.

- Nie powiedziałbym tego, gdybym sądził inaczej idioto. - odparł, widocznie zniechęcony kierunkiem rozmowy. - Masz kobiece rysy twarzy, aczkolwiek nie oznacza to, że wyglądasz jak kobieta.

- Skończ temat, bo nic z tego co powiedziałeś nie zrozumiałem. - westchnąłem cicho wstając z krzesła i rozciągając się.

- Coś tak właśnie sądziłem. - pokręcił głową z dezaprobatą i pozwolił sobie usiąść na sofie. - To teraz jeszcze jakieś ciuchy, tak? - zapytał i nie siedząc zbyt długo znów stał. Podszedł do garderoby i zaczął ją przeszukiwać w poszukiwaniu jakichś dobrze maskujących moją płeć ubrań.

Stałem tuż obok niego i podziwiałem kreacje. No niby to tylko babskie ciuszki, jednak nieważne jak na to spojrzę, sam za niedługo będę je nosić. Nie chcąc być bezużytecznym, wskazywałem od czasu do czasu jakiś zestaw, który mi się w jakimś stopniu spodobał. Jednak zawsze były odrzucane, gdyż twierdził, że coś tam nie pasuje i że po pewnym czasie ktoś się na pewno skapnie. Później mówił jeszcze jakieś swoje mądrości i powracał do dalszego poszukiwania.

W końcu znalazł to, co stwierdził za dobre i takim oto sposobem skończyłem w sukience z żakietem. Dał mi jeszcze trochę dodatków i powiedział, że na tym jego rola się kończy.

- Czyli co teraz? - zapytałem ironicznie, lecz nie otrzymałem żadnej odpowiedzi od strony mojego towarzysza. Rzucił na mnie jeszcze okiem i sam do siebie powiedział, że tak będzie dobrze.

- Mam dla ciebie dobrą radę. Ciesz się chwilą póki trwa. - powiedział tajemniczo i nieznacznie się uśmiechnął.

Nie wiedziałem, jak odpowiedzieć, więc po prostu odwzajemniłem uśmiech. Zabrałem torebkę z salonu i uprzednio żegnając się z Tomem wyszedłem z mieszkania. No to show czas zacząć.

*

Witam wszystkich z prologiem! Nie wiem, skąd wytrzasnęłam takiego pomysła, ale jest. Jeżeli się podoba zostaw gwiazdeczkę i komentarz! :D


✓ She's A Guy | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz