6. Black Prince...

16.5K 703 8
                                    

O 9 wszyscy siedzieliśmy przy śniadaniu.

- Dzwonił Adrian, chciał cię zawieźć na koncert - Momentalnie zesztywniałam - Ale - Kontynuowała babcia - Powiedziałam że przyjedziemy razem. - O mało nie wydałam westchnienia ulgi. Twarz Huntera poczerwieniała. Aż tak go nie lubił? A może był wkurzony za wczoraj?

- Okej - Mruknęłam tylko w odpowiedzi. Resztę śniadania zjedliśmy w ciszy.

- Powinnaś się już iść szykować. Lepiej być wcześniej gotowym niż biegać w ostatniej chwili.

- Masz racje babciu.

- Zwłaszcza po ciężkiej nocy - Mruknął Hunter kiedy byłam już przy drzwiach. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Coś w jego wzroku mówiło mi, że to jednak nie ogrodnik tylko on znalazł mój but. A może nawet nie musiał go szukać, jeśli kroki które słyszałam były jego. Wyda mnie? Skoro jeszcze tego nie zrobił może zachowa to dla siebie? Z tymi pytaniami poszłam się szykować. Nie będę się specjalnie stroić jak prima balerina. Wybiorę skromność. Mimo że cała impreza będzie na plaży ubiorę szpilki, ponieważ zostanie rozłożony specjalny parkiet. Zrobiłam niedbały koczek z którego wysunęło mi się kilka pasm. Makijaż też nie za bardzo widoczny. Na górnej powiece namalowałam cieniutką kreskę eyelinerem powiększając tym samym oko, nałożyłam tusz, pomadkę nude z odrobiną brzoskwini i pokryłam usta bezbarwnym błyszczykiem o smaku i zapachu dzikiej róży. Rumieńce miałam naturalne. Za 5 dwunasta byłam już gotowa. Powoli schodziłam po schodach gdzie przy drzwiach razem z Hunterem czekała moja babcia. Brak krytyki z jej strony można traktować jak komplement. Zaś Hunter zatrzymał się w pół gestu otwierania drzwi wejściowych. Miał być dziś naszym kierowcą i powiedzieć że prezentował się nieźle jest ogromnym niedopowiedzeniem. Po prostu wyglądał...

- Wychodzimy czy będziecie tak stać? - Głos babci wyrwał mnie z otępienia. Pokręciłam głową, zeszłam z ostatnich trzech schodków i wyszłam za nią z domu. Jeszcze zanim wsiadłam do samochodu włożyłam okulary przeciwsłoneczne. Czy znów się rumienie? Może pomyśli że to od słońca? Drogą w ogóle nie rozmawialiśmy. Co jakiś czas przyłapywałam go na tym, że patrzy na mnie w lusterku wstecznym. Aż kusiło mnie, żeby po gówniarsku pokazać mu język. Co się z nim ostatnio dzieję? Dobrze, że zgarnęłam okulary przed wyjściem, teraz nie mógł zobaczyć moich oczu. W końcu niezręczną ciszę przerwała babcia.

- Będziesz razem z Sydney w budce buziaków. Wszystkie pieniądze zostaną przekazane na Charity Commission. Będziecie w zmiennych turach.

Co!? Ja w budce buziaków!? Ale posłusznie tylko skinęłam głową. Kiedy się zbliżaliśmy zauważyłam czerwony kabriolet Adriana, który właśnie parkował.

- Możesz zaparkować bliżej wejścia? - Spytałam Huntera. Chciałam szybko wysiąść i jak najdalej znaleźć się od Adriana.

- Jak tylko będzie miejsce - Odparł. Oby było, oby było powtarzałam w kółko. I było! Uff ff

- Delio zobacz, która jesteś w kolejce do występu.

- Delia! Cześć! - Zapiszczała Monika - Chodź za niedługo ty występujesz. - Zanim zdążyłam coś powiedzieć pociągnęła mnie w stronę sceny. Byłam trzecia a teraz zaczynała śpiewać dziewczyna nr 2 Brittany Connor.

- Monika mam do ciebie prośbę. Mogłabyś mi pomóc w utrzymaniu Adriana z dala ode mnie? Nie chce żebyśmy się znaleźli sam na sam.

- A dowiem się o co chodzi? To ciacho - Stwierdziła jak by to miało rozwiązać moje problemy.

- To długa historia, po prostu uprzedzaj mnie kiedy będzie w pobliżu. Ok?

- Zgoda ale i tak chce się dowiedzieć o co chodzi. Choćby po koncercie.

- Ok. Za raz wychodzę, idę się przygotować. - Poszłam do namiotu i rzuciłam na stolik torebkę z okularami. Zrobiłam łyk wody i czekałam na swoją kolej. Po jakichś 5 minutach zostałam wywołana na scenę. Czy się denerwowałam? Nie specjalnie, jestem do tego przyzwyczajona. Pora na Celine Dione w The power of love. Weszłam na scenę pewnym krokiem i stanęłam przed mikrofonem. Zaczekałam, aż orkiestra zagra wstęp i zaczęłam śpiewać. Większość ludzi zawsze się dziwiło, że taki potężny głos wychodzi z takiej "chuderlawej i inne bla bla ble" dziewuszki jak ja. No cóż rozmiar mojej miseczki to 75b. Po zaśpiewaniu jeszcze dwóch piosenek zeszłam ze sceny żeby zastąpić Sydney w budce. Fuj to najgorsze co może być. Kiedy doszłam na miejsce stwierdziłam, że jest zamknięta.

- Cześć, Delia tak? - Zapytał głos za mną.

- Tak - Odpowiedziałam odwracając się. - Sydney?

- Tak. Moja zmiana się skończyła, a ty wciąż byłaś na scenie więc zamknęłam budkę.

- Całkowicie cię rozumiem.

- No właśnie. Kolejka już się ustawia więc... powodzenia.

- Dzięki.

Wolę nie liczyć ile osób płci przeciwnej mnie pocałowało. Na szczęście za niedługo była moja kolej na występ. Jak tylko zobaczyłam Sydney zerwałam się z krzesła.

- Twoja kolej - Powiedziałam krocząc w stronę sceny.

- Ha Ha Ha - odpowiedziała z uśmiechem.

Zobaczyłam Adriana, który zdecydowanie szedł w moją stronę, więc szybko nawiałam na scenę. Podczas gdy ja śpiewałam, on stał centralnie pod sceną tak, że nie można było go nie zauważyć. Kiedy skończyłam szybko zeszłam ze sceny żeby przed nim zwiać. Po drodze minęłam Monikę

- On tu idzie, zatrzymaj go - Szepnęłam do niej i szłam dalej, aż wmieszałam się w tłum ludzi. Chodziłam i rozmawiałam ze znajomymi przez dłuższy czas. Za niedługo moja przerwa się skończy. Już chciałam iść do budki kiedy zobaczyłam przed sobą Adriana, może jakieś 6 lub 7 metrów dalej. Udając, że go nie widzę poszłam w drugą stronę. Tylko do cholery gdzie się schowam!? Nadmuchiwany zamek z piłeczkami? To nie brzmi dobrze zwłaszcza, że mam szpilki, ale cóż... Szybko się do niego wślizgnęłam, odliczyłam do 100 i na czworaka zaczęłam iść do przeciwległej ściany. Widziałam cięń Adriana stojącego obok. Niech on stąd idzie! Za raz wpuszczają dzieci! Po trzech cholernie długich minutach w końcu odszedł. Rozsunęłam suwak na ściance robiąc sobie przejście i wyczołgałam się, kiedy poczułam szarpnięcie za stopę. Odwróciłam głowę pewna, że to Adrian mnie złapał. Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam, że tylko zahaczyłam zapięciem o jakiś sznurek. Odwróciłam się i usiadłam na trawie próbując uwolnić moją stopę. To było bardzo niewygodne zważywszy na to, że miałam sukienkę, siedziałam na ziemi i moja prawa noga była uniesiona o niecały metr.

- Cholera - Mruknęłam - Cholera, cholera, cholera.

- Czy Panienka potrzebuje pomocy? - Odwróciłam się na dźwięk głosu.

Wygrane uczucieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz