16

17.7K 750 35
                                    

Wczoraj nasłuchałam się oczywiście zboczonych tekstów od Malika, bo niestety wylądował na mnie i gdy się podnosił, to niby przez przypadek pomacał mnie. Chciałam dać mu z liścia, ale jednak dał mi dach nad głową i do tego uszkodziłam jego nogę. O dziwo dzisiaj rano nie poruszał się przy pomocy kuli i oznajmił mi, że dzisiaj już pojedzie samochodem, bo nie lubi chodzić na pieszo, czy też jeździć taksówkami. Chciałam mu wybić ten pomysł z głowy, ale nie udało mi się niestety.
- Spakuj sobie śniadanie do plecaka, a potem ubierz buty i jedziemy do szkoły - podsunął mi pod nos dwie bułki chyba z powidłami. Nie przyjrzałam się, tylko od razu je wrzuciłam do plecaka. Nie miałam zamiaru ich jeść oczywiście. Śniadanie niestety zjadłam, ale składało się tylko z małego jabłka. Wczoraj zaszalałam z jedzeniem, ale dzisiaj tego nie zrobię.
W samochodzie znaleźliśmy się po 10 minutach i w ciszy jechaliśmy do szkoły. Zastanawiałam się jak to teraz będzie. Z pewnością wysadzi mnie niedaleko szkoły, aby nikt nas nie widział, ale też będę musiała pamiętać, aby nie mówić do niego po imieniu przy wszytkich. Będzie ciężko.
- Wysadze cię kawałek za przystankiem. Trafisz, prawda?
- Aż tak zjebanej orientacji nie mam - mruknęłam.
- O co ci chodzi? - spytał zdziwiony.
- O jajco. Nadal ci nie wybaczyłam tego, że wczoraj mnie macałeś. Jestem twoją uczennicą do cholery, a nie jakąś kochanką. Dobra, może i jesteś przystojny, ale nóg od razu nie będę przed tobą rozkładać. Ja nie jestem Lucy - wysiadłam wściekła za przystankiem i ruszyłam w stronę szkoły. Nie wiedziałam, czemu akurat teraz wybuchnęłam. Może mi się okres zbliża... Mam nadzieję, że nie. Nienawidzę tego cholerstwa. Faceci też powinni cierpieć co miesiąc, ale nie kuźwa. To kobiety zawsze muszą znosić największy ból.
Dotarłam do szkoły po kilku minutach. Spojrzałam kątem oka na swoją przyjaciółkę. Przepraszam, byłą przyjaciółkę. Patrzyła się w moją stronę i widziałam, że biła się z myślami. Chciałam do niej podejść, chciałam, żeby było jak dawniej, ale moja duma na to nie pozwalała. Nie będzie nikt na mnie kablował niby dla mojego dobra.
Oddałam jak zwykle swoją kurtkę do szatni i poszła pod salę od angielskiego. Nie lubię tego przedmiotu, ale muszę jakoś przeżyć te dwie godziny męczarni. Mam nadzieję, że nie zasnę tak jak ostatnio.
O dziwo sala była już otwarta, więc usiadłam na swoim miejscu, czyli na tyłach klasy i wyciągnęłam telefon. Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od przyjaciela, który chciał się dzisiaj spotkać. Niestety musiałam odmówić mu spotkanie, bo w końcu jeszcze nie wiedział, że nie mieszkam u ojca.
Dzwonek zadzwonił i zaczęła się lekcja angielskiego, która nawet szybko minęła jak i kolejne, aż do czasu matematyki. Weszłam niechętnie do klasy trochę spóźniona, ponieważ rozmawiałam przez telefon z Patrickiem. Była to dość pilna sprawa, więc olałam problemy, które mogę mieć z powodu spóźnienia. Pieprzyć kary Malika.
- Charlotte, do mnie - powiedział oschle nauczyciel. Postawiłam plecak przy swojej ławce i podeszłam do biurka o które się oparłam, wypinając przy tym lekko piersi. A co tam, mogę się z nim podrażnić. Zauważyłam jak Zayn przełknął głośno śline i do tego poprawił swoje spodnie. Zaśmiałam się z tego faktu w myślach. Jednak mam jakiś sposób na niego, jednak teraz upodabniam się do Lucy. Ugh.
- Tak?
- Jako, że to wasza ostania lekcja, to zostajesz godzinę i napiszesz trudniejszą wersję tej kartkówki za to, że się spóźniłaś. A teraz możesz usiąść i się pouczyć, bo z pewnością wczoraj się nie nauczyłaś - uśmiechnął się lekko i pokazał gestem dłoni, że mam odejść. Ja pokaże temu gnojowi kto tu rządzi. Niech tylko skończy się lekcja.

***

Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy zadzwonił dzwonek. Aby nikt się niczego nie domyślił, to wyjęłam długopis niby żeby przygotować się do kartkówki. Gdy tylko sala była pusta, to podeszłam do nauczyciela i znów oparłam się o biurko.
- Miałeś mnie wczoraj nauczyć na tą kartkówkę, a teraz będziesz miał satysfakcję ze wstawienia mi jedynki. Zmiast uczyć mnie, to bezkarnie mnie sobie macałeś w wannie a potem jeszcze pocałowałeś zanim wyszedłeś z mojego pokoju. Tak, nie spałam i słyszałam jak mówiłeś jaka to ja jestem piękna. Malik, o co ci chodzi, co? - podeszłam do niego i czekałam aż mi odpowie na moje pytanie, jednak nie doczekałam się. Tylko zostałam usadzona na jego kolanach i po raz kolejny pocałowana. Nie odwzajemniłam tego. Musiała widzieć, co mu chodzi po głowie.
- Charlotte, nie mogę ci powiedzieć. Możesz mnie znienawidzić wtedy albo uciec ode mnie - powiedział smutno i przytulił się do mnie. Cholera, raz mnie całuje, a teraz martwi się, że mnie straci. Jeszcze zaraz dowiem się, że mnie kocha. Stop. Nie. To nie może być prawda. Nie on. On się nie zakochuje w uczennicach.
- Po prostu mi się podobasz, okej? Jesteś inna niż te wszystkie dziewczyny. Zauroczyłaś mnie swoją osobą... - chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak nie mogłam tego więcej słuchać. Wstałam gwałtownie, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy, trzaskając drzwiami. Lekko roztrzęsiona wyszłam ze szkoły.

Udało mi się coś napisać. Kolejny z pewnością dopiero w weekend ♥
Komentujcie kochani ♥

awmymalikk

My TeacherWhere stories live. Discover now