6

21.9K 939 213
                                    


Spędziłam wczoraj z przyjacielem wspaniałe dwie godziny. Niestety nie mogliśmy spędzić więcej czasu ze względu na mojego ojca, który wrócił do domu i widać było, że nie spodobała mu się obecność Patricka. Nie lubił on, gdy wokół mnie kręcili się jacyś faceci, dlatego nigdy nie wychodziłam z nikim na randki, jak już ktoś chciał się ze mną umówić i nawet nie mogłam pójść na bal dwa lata temu. Zabolało mnie to mocno, bo wszyscy szli a ja jak zwykle musiałam grzać miejsce na kanapie. Potem oglądałam te wszystkie zdjęcia na facebook'u i aż kilka łez mi poleciało, gdy widziałam jak wszyscy dobrze się bawili, a ja nie. 

Ale wracając do dzisiejszego dnia. Niestety wzięłam strój na wf, który składał się z bluzki pana Malika i czarnych leginsów. Nie chciałam przebierać się ze wszystkimi dziewczynami w szatni, dlatego na przerwie poszłam do toalety i tam przygotowałam się na lekcje. Dlaczego tak zrobiłam? Przede wszystkim nie lubię pokazywać swojego ciała innym. Nie jestem grubą dziewczyną, lecz szczupłą, jednak nawet problemem dla mnie jest założenie krótkich spodenek czasami. Nienawidzę swoich nóg i brzucha.

Weszłam razem z dziewczynami do szatni, które dziwnie się na mnie patrzyły, bo w końcu tylko ja już mogłam iść na salę. Odłożyłam torbę i ubrania na ławkę, czekając aż wszystkie się przebiorą, bo nie chciałam sama wchodzić na salę. 

- Taka chętna na lekcje z seksownym Malikiem? Możesz już lecieć. Zdążysz przed nim rozłożyć nogi - powiedziała jedna z moich koleżanek z klasy, na co reszta się zaśmiała. Nienawidzę takich sytuacji, a przed przerwą świąteczną było ich dość sporo. Tak bardzo cieszyłam się, że nie zobaczę niektórych twarzy, ale czas wrócić do rzeczywistości i stawić temu czoła. W moim wykonaniu oznacza to, że trzeba uciec od tej całej szopki. Też tak zrobiłam i poszłam na salę gimnastyczną, gdzie stał nauczyciel, który był zaskoczony, widząc mnie jako pierwszą.

- Zjadłaś dzisiaj śniadanie? - zapytał, lecz ja postanowiłam mu nie odpowiadać. To nie jego sprawa. Wczoraj dość się najadłam, więc dzisiaj oczywiście nic za wiele nie zjadłam. Tylko jabłko przed wyjściem, ale jak na mnie to tak było dużo. 

- Możesz mnie nie ignorować? - chwycił mnie dość mocno za nadgarstek, którym szarpnął. Cicho syknęłam z bólu i spojrzałam w jego oczy, które mnie urzekły, jednak nie mogłam dać po sobie tego poznać. Nie jestem jak inne.

- Nie jadłam i proszę mnie puścić, bo to boli - szepnęłam i próbowałam się wyrwać spod jego uścisku, co mi się nie udało, dlatego postanowiłam wykorzystać mój słodki wzrok, który podziałał. Jego wzrok złagodniał i od razu mnie puścił. Wyglądał w pewnym momencie jakby bił się z myślami. Ale co mnie to obchodzi.

- Miałaś jeść, Charlotte. Mam wpychać ci na siłę jedzenie? Chyba tego nie chcesz, co? - westchnął i spojrzał za mnie. Tak jak się spodziewałam, reszta dziewczyn wchodziła na salę. Nauczyciel od razu kazał nam stanąć na zbiórce i jakby nigdy nic zaczął sprawdzać obecność. Następnie przekazał Lucy pałeczkę, co oznaczało, że to ona dzisiaj prowadzi rozgrzewkę jak i inną lekcję, a nauczyciel może robić co chce. Ku mojemu zaskoczeniu on po prostu poszedł do swojego kantorka. Wszystkie nas tym zadziwił.

Lucy prowadziła rozgrzewkę przez 10 minut. Potem nie wiedziała, co mamy robić, więc wybrała naszą ulubioną grę - koszykówkę. Chyba każda dziewczyna lubiła tą grę i nawet zastanawialiśmy się nasz szkolną drużyną koszykarską, lecz z nikim nie podzieliłyśmy się swoim pomysłem. Ja również chciałabym grać w tej drużynie, ale z uwagi na moje lenistwo, które pokazuje na lekcjach wychowania fizycznego, nikt by mnie do niej nie chciał. W trakcie ćwiczeń usłyszałyśmy krzyk pana Malika, dlatego każda bała się iść do jego kantorka po piłkę. Nawet Lucy, która normalnie wyszłaby z propozycją, że przy okazji go rozluźni a tu takie zaskoczenie. 

Wiecie co jest najgorsze? Dziewczyny kazały właśnie mi iść na pożarcie lwa! Nie chciałam tam iść, ale w końcu zostałam popchnięta w stronę pomieszczenia, gdzie siedział mój ukochany nauczyciel. Tak, ten sarkazm. Zapukałam cicho do drzwi i weszłam do środka, gdy usłyszałam "proszę". 

- Przyszłam po piłkę do koszykówki. Mogę ją wziąć?

- Tak, weź ją sobie spod biurka. Kopnęło mi się tam ją przez przypadek - posłał mi uśmiech, który nie odwzajemniłam, bo wtedy nie byłabym sobą. Podeszłam do biurka, przy którym siedział i nachyliłam się. Niestety piłka była za daleko, więc musiałam uklęknąć a potem schylić się po nią przez co wylądowałam na czworaka. Na moje nieszczęście wypięłam się wtedy do nauczyciela. Czułam jak moje policzki robią się czerwone, gdy tylko poczułam jak klepnął mnie w tyłek. Szybko wstałam z piłką w ręku, ale nie odważyłam się zwrócić mu uwagi z racji tego, jaki był zdenerwowany jeszcze parę minut temu. Bez słowa wyszłam i podałam dziewczynom piłkę.

Ku naszemu zaskoczeniu pan Malik dołączył do nas po 15 minutach i grał w przeciwnej drużynie niż moja. Znowu była sytuacja, gdzie grałam z nim sam na sam, tylko że tym razem przez przypadek podłożyłam mu nogę i runął na ziemię. Śmiałabym się z innymi dziewczynami, gdyby nie fakt, że nauczyciel trzymał się za kostkę i na jego twarzy malował się ból. Mam przesrane.



Miałam dzisiaj nie dodawać, ale stwierdziłam, że jutro nie będzie czasu, więc oto i rozdział :)

Mam nadzieję, że wam się podoba i wyrazicie szczerą opinie o nim x

awmymalikk

My TeacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz