Wariat

1.2K 99 17
                                    

Nad ranem, chyba około trzeciej, usłyszałam telefon Brada, ale jakoś za bardzo się tym nie przejęłam. Obróciłam się na drugi bok i poszłam spać dalej. Jednak chłopak był bardzo zdenerwowany i ciągle przeklinał. Usiadałam i wpatrywałam się w niego. Zaczęły do mnie docierać pojedyncze słowa, które wypowiadał.

 -Ale jak....James.... jak to? Nic się nie stało? Dacie.... ok... ale na pewno jest ok?.... tak....yyy dobra... tak tak... będziemy w kontakcie... - brunet zapalił lampkę, odłożył swój telefon na szafkę nocną i spojrzał na mnie lekko przestraszony.

- Coś się stało? - zapytałam. Brad przetarł ręka twarz i zaczął mówić.

 - James i Olivia mieli wypadek.

 - Żartujesz?!

- Nie - westchnął. - Ejj nie martw się wszystko jest w porządku nic im nie jest - próbował mnie pocieszyć, ale i tak w moich oczach pojawiły się łzy.

 - Na pewno nic im nie jest? - zapytałam przestraszona.

- Tak na pewno. Po prostu droga była bardzo ślizga i uderzyli o barierki. Na szczęście samochód obrócił się i uderzyli tyłem, nic im nie jest. Spokojnie - przybliżył się rozchylając ramiona i zamykając mnie w szczelnym uścisku. Nie wiem co bym zrobiła gdyby coś stało się Jamesowi i Olivii . Tak bardzo się do nich przywiązałam. Bradley zaczął kołysać nami na boki. To pomogło mi się uspokoić. - Lea - spojrzałam na niego, a on wytarł łzę, która spływała mi po policzku. - Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę widział jak płaczesz - popatrzył mi w oczy. - Nie chce już widzieć twoich łez to łamie mi serce - powiedział to tak cicho jakby zdradzał mi największa tajemnicę na świecie. Jakby nie chciał, aby ktoś lub coś usłyszało. Te słowa były skierowane do mnie i tylko do mnie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc zamiast tego lekko się uśmiechnęłam. - Od razu lepiej - pocałował mnie w czoło - Dobranoc.

-Dobranoc - przykryłam się kołdra i położyłam się na boku. Jednak nie była to noc jak każda. Nie leżeliśmy plecami do siebie. Leżeliśmy twarzą w twarz z ręka Bradleya na mojej tali, a jego głową nad moja głową. Wyjątkowo blisko. Tylko dla czego mi to nie przeszkadza?

Żaden dzień się nie powtórzy
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków dwóch jednakowych spojrzeń w oczy.*





Rano

Nie spalam już od jakiś 10 minut. Chciałam wstać, ale ręka Brada na mojej talii skutecznie mi to utrudniała. W czasie snu nasza pozycja się zmieniła, bo chłopak  miał teraz głowę na wysokości mojej. Nasze nosy niemal się stykało, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Brunet jeszcze smacznie spał. Zaczęłam się mu przyglądać: jego brązowe lokowane włosy opadały mu teraz na czoło, usta miał lekko rozchylone, a na policzku zauważyłam pojedynczą rzęsę.

- Ty myślisz, że ja nie czuje, że mi się przyglądasz? - powiedział to nawet nie otwierając oczu, a ja ze strachu, aż podskoczyłam.

- Masz jakiś szósty zmysł czy co? - trzepnęłam go w głowę.
- Ała!

- Nie bądź baba! - zwaliłam jego rękę.

- Miła jak zawsze-  prychnął.

- Oczywiście że tak, przecież ja zawsze jestem miła.

- Polemizował bym - nic nie odpowiedziałam.

  Zadzwoniłam do Olivii:

- Cześć jejku jak się o was martwiłam!

- Hej właśnie przyjechała pomoc drogowa będą nas holować. Spokojnie nic nam jest.

- Dopiero? Gdzie byliście całą noc?

Don't lose me ||•Bradley Simpson•|| W TRAKCIE EDYCJIWhere stories live. Discover now