Uspokój się nerwusku

1.1K 87 9
                                    

Była piękna pogoda. Słońce wychylało się już z horyzontu. Kolor nieba był jak aksamitny turkus. Lekki wiatr wiał z południowego - wschodu.

Nieee zaraz... zaraz to nie ta bajka... Jestem w Londynie. Jest połowa grudnia. Godzina 6 rano. Ciemno, zimno, wieje i jeszcze pada. Nie ma żadnego słońca, bo jest całkowite zachmurzenie. A mogło być tak pięknie! Jestem zmęczona, bo wstałam o 5. Zaraz jedziemy. Zgadnijcie gdzie. Tak jest właśnie tak - do Liverpoolu! Chłopcy i ten loczkowaty baran z moją przyjaciółką mieli być u mnie już 10 minut temu. Kupie im wszystkim zegarek na święta! Zdenerwowałam się. Zdecydowanie za dużo się denerwuje. Otworzyłam okno w pokoju, żeby nic nie było czuć. Usłyszałam, że ktoś puka do drzwi. Włożyłam papierosy do szuflady. Nie biorę ich ze sobą. Nie dajmy się ponieść.

- Ludzie czy wy zegarków nie macie! Wszyscy 5 spodziewajcie się pod choinka zegarków!

- Nie wyspana Lea to zła Lea - zaśmiał się Tris.

- A żebyś wiedział! To, że ty zachowujesz się jak skowronek o 6 rano to nie znaczy, że wszyscy muszą! - zaczęłam wymachiwać rękami.

- Uspokój się nerwusku - do rozmowy dołączył Bradley.

- A ty - wskazałam na niego. - Nie odzywaj się

- Stary ty lepiej przymknij się, bo znowu ci się w jajka oberwie - skomentował Connor, a wszyscy roześmiali się na ten komentarz. Wszyscy oprócz Brada. On tylko skrzywił się chyba na samo wspomnienie tamtego wydarzenia.

- No wesoła wycieczko komu w drogę temu czas - powiedział James podrzucając kluczyki w ręce.

- Kto tu jest wesoły niby... - mruknęłam.

- Mówiłaś coś nerwusku? - zapytał James.

- Idź już - powiedziałam nieprzyjemnie.

No po prostu świetnie. Sześć osób, w tym dwie dziewczyny i dwa samochody. Chłopcy stwierdzili, że żeby było fair jedna dziewczyna na jeden samochód.

- To co losujemy - zapytał James.

- Dobra zgoda - powiedziałam.

- Ja i Tris kierujemy wiec my losujemy - kiwnęłam potwierdzająco głową. Tristan wygrzebał z samochodu jakieś stare paragony oraz długopis. Napisał imiona i wrzucił wszystko do kapelusza Bradleya. Pierwszy losował James, a potem Tris i na zmianę.

 - A wiec ze mną jedzie... Tris proszę o werbel - Evans jak to na perkusistę przystało zawsze miał przy sobie pałeczki. Wybił rytm na masce samochodu- Olivia... - wiedziałam, że gdyby mogła to by teraz zaczęła piszczeć, a ja w myślach powtarzałam: proszę Simpson, proszę Simpson. - Oraz Connor!- szlak by trafił.

- Czyli ze mną nerwusek i Bradley... wybuchowa mieszanka - oj Tris nawet nie wiesz jak bardzo.

- Mam do zaaferowania układ - szepnęłam do Tristana.

- Mów dalej - zaciekawił się perkusista.

- Bradley siedzi z przodu, a ja mam cały tył dla siebie. Zakładam słuchawki i śpię, a co najważniejsze nie będziesz musiał słuchać mojego narzekania, że jestem skazana spędzić 4 godziny w samochodzie z Simpsonem.

- Umowa stoi - szepnął. - Simpson! Siedzisz z przodu!

- Ale jak to?! - mówiąc to wkładał walizki do bagażnika - Ja chce spać z tyłu.

- Lea śpi z tyłu.

- Ale..

- Nie ma, ale. Rusz tyłek i siadaj z przodu.

Spojrzałam na Brada z satysfakcja wymalowaną na twarzy i wsiadłam do samochodu. Przykryłam się kocykiem, włączyłam moją ulubioną muzykę i za nim się zorientowałam zasnęłam.


BRADLEY POV

- Ja jej nie budzę.... znowu mi się oberwie!

- Nie krzycz pacanie! - szepnął Tristan

- Słuchaj zagrajmy w kamień, papier, nożyce. Ten kto przegra budzi ją - zaproponowałem.

- Bardzo dorosłe - skomentował.

- Masz lepszy pomysł? - spojrzałem na niego. - Tak myślałem. Dobra raz, dwa i trzy - wyciągnęliśmy ręce.... musiałem wziąć akurat papier?!

- HA! Nożyce tną papier... budzisz ją -  wysiadł z samochodu i zostawił mnie z nią

- Ej wstawaj - i nic śpi jak kamień. - Lea - zacząłem ją delikatnie szturchać - TY KSIĘŻNICZKA OD SIEDMIU BOLEŚCI PODNOŚ TYŁEK JEST PRZYSTANEK! - przesadziłem?

- Czy musisz od razu tak wrzeszczeć!


LEA POV

- Czy musisz od razu tak wrzeszczeć;

- No co próbowałem cie obudzić, ale nie mogłem, więc musiałem wyciągnąć ciężką artylerie.

- Ugghh.

  Ubrałam kurtkę i wyszłam z samochodu

- Lea? - odezwał się James.

- Czego chcesz?

- Czy ty biegłaś za samochodem?

- Nie?

- Ale jesteś pewna? - po tych słowach przejrzałam się w lusterku od samochodu. Rzeczywiście wyglądam jak bym biegła całą drogę. Włosy sterczały mi na wszystkie strony i miałam wory pod oczami.

- Chodź Olivia - pociągnęłam ją w stronę stacji benzynowej w celu poszukania łazienki.

- Tooo jak ci mija podroż? - zapytała.

- Ty serio pytasz? - popatrzyłam na nią groźnie.

- Lea...

- Co?! - podniosłam głos.

- Przestań się zachowywać jak rozwydrzona 6-latka - powiedziała z wyrzutem. Oparłam ręce o zlew.

- Dobra przepraszam postaram się opanować, chodźmy już - weszłyśmy do restauracji obok, a nasi towarzysze czekali za nami już z kawą i ciastem. Chyba humor mi się poprawił. Przejechaliśmy już ponad połowę trasy. Wiec została już tylko około 1,5 godziny drogi do Liverpoolu. Więc nie jest tak źle.







Miał być w piątek i jest w piątek :)

Wyrobiłam się jakoś.

Jeju jak dużo gwiazdek pod poprzednim rozdziałem! <3

Dziękuję mam nadzieję, że ten również się wam spodoba.

OGŁOSZENIA PARAFIALNE:

1.Jest pewna sprawa, bo zaczęły mi się już ferie i w pierwszym tygodniu wyjeżdżam.

Nie wiem czy będą się pojawiać rozdziały.

Następny wstawię chyba w poniedziałek za tydzień. Przepraszam ♥

2. Jutro o 17:00 na Twitterze jest akcja  #PolandNeedsWakeUpTour

Jesteście Vampette? Pomóżcie sprowadzić chłopaków do Polski!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥♥♥

Kocham i do następnego :)


ROZDZIAŁ ZOSTAŁ POPRAWIONY.














Don't lose me ||•Bradley Simpson•|| W TRAKCIE EDYCJIWhere stories live. Discover now