Rozdział 5

187K 8.1K 10.3K
                                    

Dopiero gdy byliśmy mniej więcej w połowie drogi do męskiego akademika zaczęłam zastanawiać się, czy to był dobry pomysł. Taka właśnie moja natura- najpierw robię a potem myślę. Tak czy siak nie mogłam się już wycofać. Nie wyjaśniłam o co chodzi. Otóż nie do końca przemyślałam propozycję Theo dotyczącą wspólnej nauki. Zaproponował, żeby pojechać do jego akademika, a ja bezmyślnie przyjęłam propozycję. Z czasem naszły mnie wątpliwości, czy męski akademik to faktycznie idealne miejsce na naukę. Nigdy tam nie byłam, ale słyszałam wiele opowieści o spektakularnych imprezach, które się tam odbywały. Może to jedynie plotki. Myślę, że niedługo sama się o tym przekonam.

– Jesteśmy – oznajmił Theo po czym zaparkował na niewielkim parkingu obok budynku.

Oboje wysiedliśmy a ja zaczęłam przyglądać się budynkowi. Pod względem architektury niczym nie różnił się od damskiego oddziału. Ogromny, zbudowany z czerwonej cegły oraz czarnego dachu z dużą ilością okien. Wejście, niemal identyczne, czyli dwuczęściowe drewniane drzwi, do których prowadzi kilka niewielkich schodków. Dookoła parking oraz niewielki trawnik z kilkoma krzaczkami.

– Boisz się? – Theo przerwał moje oględziny i stanął obok mnie.

Uniosłam wzrok i spojrzałam na jego lekki uśmiech. Zaczęłam zastanawiać się nad jego pytaniem. Po części zaczęłam się stresować, ponieważ zapewne poznam wszystkich jego kolegów. Co jeśli z jakiegoś powodu mnie nie polubią i postanowią gnębić mnie aż do zakończenia szkoły? Może z drugiej strony nie miałam racji bo jego współlokatorzy są bardziej dojrzali psychicznie.

– Może troszkę – wzruszyłam ramionami.

– Chodzi o chłopaków w akademiku? – upewniał się gdy powoli zaczęliśmy zmierzać do wejścia.

– Cóż... – zawahałam się czy opowiedzieć mu o moich obawach, czy raczej zachować je dla siebie.

– Ej spokojnie, nie są tacy źli. To znaczy bardziej powinnaś bać się tego, czy w ogóle uda nam się otworzyć książki, bo naprawdę miałem nadzieję, że się pouczymy – powiedział uśmiechnięty.

Przekroczyliśmy próg budynku. Wnętrze również wyglądało podobnie do naszego. Tyle, że ich ściany pomalowano na szaro, a nasze na biało. Reszta to pewnie kwestia czasu i jakichś delikatnych zmian czy uszkodzeń, których dokonali. Niektóre z drzwi do pokoju w ogóle nie pasowały do reszty i mogłam jedynie się domyśleć z jakiego to powodu. Z tego co udało mi się zauważyć drzwi w większości przypadków pootwierano i chłopcy bez skrępowania wchodzili do kogo chcieli. Dziewczyny zdecydowanie wolały więcej prywatności. Na ogół w korytarzach panował porządek, może sporadycznie na ziemi walały się jakieś rzeczy czy papierki, które tak czy siak będą musieli sprzątnąć przed wizytacją nauczycieli. Z jakiejś części budynku dobiegała głośna muzyka, z drugiej natomiast śmiechy, krzyki i inne niezidentyfikowane dźwięki, których pochodzenia wolałam nie znać.

– Chcesz się czegoś napić? – spytał prowadząc mnie, jak się domyśliłam w stronę kuchni.

Jeżeli chodzi o to pomieszczenie, to znajdowało się na każdym piętrze, dla ułatwienia wspólnego korzystania. Z doświadczenia wiem, że większość i tak pewnie je na mieście bo mało komu chce się stać przy garach.

Tak więc weszliśmy do niewielkiej kuchni, w której zauważyłam tylko jednego chłopaka. Stał plecami do nas i mogę przysiąc, że podśpiewywał pod nosem jakąś piosenkę w innym języku. Wszędzie na blatach porozstawiał różne naczynia, produkty a z garów unosiła się para. Coś smażonego na patelni wydawało swój charakterystyczny odgłos i nawet nie jestem w stanie opisać jak piękny zapach roznosił się po całym pomieszczeniu.

ZNAM CIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz