1

23 4 0
                                    

Miesiąc wcześniej, 23 luty

Przypominałem sobie właśnie niedawną imprezę, analizując kolejną sprzeczkę z Mżawką, gdy dostałem piłką w głowę. No dobra, odleciałem na chwilę, ale nikt nie musiał we mnie rzucać. Podniosłem wzrok i napotkałem spojrzenie trenera Scotta.

- Fitzz, zamierzasz tak stać? - zapytał.

Miałem ochotę wzruszyć ramionami, ale mogło skończyć się to dla mnie zastaniem po lekcjach.

- Ej, Dean, graj lepiej - Royal, mój najlepszy przyjaciel puknął mnie w bok i kazał stanąć pod siatką.

Niektórzy chłopcy z naszej klasy brali udział w zawodach, więc na wychowaniu fizycznym cały czas graliśmy w siatkówkę, żeby przećwiczyć taktykę. Byłem kiedyś w grupie, ale opuściłem się ze sportu. Był to skutek spędzania mojego wolnego czasu tylko z Mżawką. Ostatnio narzekała na to, że się nie spotykamy. Trochę mnie to denerwowało, ale nie chciałem się kłócić. Na dobre by to nie wyszło.

- Dobra, chłopaki, sprężcie się - zawołał trener i posłał piłkę do przeciwnej drużyny. Graliśmy na trzy odbicia i jednego rozgrywającego, który musiał być na tyle przytomny by wiedzieć po której stronie siatki miał się znajdować w danej chwili.

W końcu gdy zadzwonił dzwonek wypadłem z sali jako pierwszy.

- Gdzie się tak śpieszysz? - zawołał za mną Roy.

- A jak myślisz? - uśmiechnąłem się szeroko i poszedłem do szatni.

Wziąłem prysznic i przebrałem się jak najszybciej. Potem wyjąłem z plecaka batona czekoladowego i pożegnałem się z kolegami. Wyszedłem na zewnątrz i wpadłem wprost w ramiona mojej dziewczyny.

- Hej - przywitała się i złapała mnie za rękę. - Skończmy z kłótniami, okay?

Przyjąłem to z ulgą. Ruszyliśmy do mojego samochodu. Po drodze Mżawka opowiadała mi co dziś robiła i gdzie ma zamiar mnie zabrać.

- Otworzyli przeremontowane Café Memo w centrum. Pojedziemy tam?

- Jasne - zgodziłem się i przyjrzałem się jej.

Kiedy poznałem Mżawkę była cicha i niedostępna. Teraz o wiele bardziej się otworzyła i naprawdę zaczęła się dogadywać z ludźmi ze szkoły. Wcześniej na nich narzekała, ale chyba wreszcie dopasowała się do nowego miasta.

Nadal miałem w głowie imprezę, która odbyła się trzy dni temu. Serio się posprzeczaliśmy i od tamtego momentu Mżawka cały czas się o coś czepia. Gdy żartowałem, że trochę jej odbija odwracała się ode mnie i gniewała przynajmniej przez jeden dzień. Starałem się jak najbardziej wykorzystać popołudnie bez kłótni.

- To co, zjemy tam? - spytałem.

- No przecież - zajęła miejsce na fotelu pasażera i zaczęła pisać coś na telefonie.

Ruszyłem z pod szkoły i skierowałem się do kawiarni. Dojechaliśmy tam dość szybko zdążając przed deszczem. Zajęliśmy stolik w najbardziej oddalonym miejscu i złożyliśmy zamówienie. Podparłem się na rękach i zapatrzyłem na moją dziewczynę. Dobrze, że tu była. Uwielbiałem jej towarzystwo. Oplotłem kosmyk jej czarnych włosów na palec.

- Dean - ofuknęła mnie. Nie lubiła gdy dotykałem jej włosów.

Skrzywiłem się, ale odłożyłem rękę. W końcu przynieśli nam zamówienie. Zacząłem bawić się sałatką. W oddali zamajaczyła mi jakaś blondynka. Obsługiwała stoliki po drugiej stronie kawiarni. Zatrzymywała się przy niektórych klientach i zagadywała ich ze szczerym uśmiechem. Zapewne byli stałymi bywalcami od czasu ponownego otwarcia.

[Milczenie]Where stories live. Discover now