1. ''I Might Never Be Your Knight In Shining Armour''

1.6K 106 36
                                    

Święta, święta i po świętach. Tak mawiają inni. Niestety miewam inne zdanie. Dla mnie święta trwają miesiąc przed i miesiąc po Wgilii. No, cóż, póki mój ogródek tonie w bieli nadal mam poczucie rodzinnego ciepła i magii świąt, która zapodziała się pomiędzy starą huśtawką, a nie do końca pomalowanym płotem. Zaśnieżone miejsca parkingowe, które tylko czekają na wielką, czerwoną łopatę, oraz parę rąk, która pozbędzie się z nich tego puchu. Kolorowe lampki na choinkach, które żarzą jasnym blaskiem, a ty możesz tlić się w nich zaczytany w pięknej powieści. Po prostu zima była jedną z moich ulubionych pór roku, w szczególności, że od zawsze byłem domatorem. Nie to, że nie wychodziłem na dwór, bo w rzeczy jasnej robiłem to. Lecz większą radość sprawiało mi siedzenie w domu. Nawet z przyjaciółmi, czy rodziną, nie koniecznie samemu. Lubiłem czuć się bezpiecznie, jak w swoim małym zamku. Choć większość osób sprowadzała mnie na pobocze i traktowała wręcz niezauważalnie, nie zbyt się tym przejmowałem. Jak mówią, lepiej jest mieć jednego prawdziwego przyjaciela, niż stu fałszywych, czy jakoś tak. Mówiąc o przyjaźni, tę funkcję spełnia w moim życiu niski blondyn, a jego imię brzmi Narcyz. Nie. Żartowałem. To po prostu Niall, choć Narcyz brzmi bardzo podobnie. Nie chodzi mi tu o narcyzm, bardzie o kwiatka narcyza. Niall jest tak delikatny jak kwiatek. Trochę mniej, a trochę bardziej kolorowy. Podłużna linia ust, farbowane blond włosy, szaro niebieskie oczy, które z zimą przybierają jaśniejszy odcień. Jest wobec mnie lojalny i nigdy nie złamał danej mi przysięgi. Naprawdę bardzo go lubię. Co do reszty moich znajomych, nie trzymam się z nimi na tyle blisko jak z jasnowłosym Irlandczykiem. I myślę, że póki co jest dobrze.

Kolejny dzień w pracy. Do roboty Harry! Nie jest to papierkowa robota, z czego bardzo się cieszę. Kocham pomagać ludziom, takim jak moja babcia i szczerze zgodziłem się z jej propozycją pracy w piekarni, szczególnie, że ferie i tak za pewne spędziłbym z książkami czy filmami. Kilka godzin uśmiechów i szybkiego, sprawnego podawania towaru, gdybym w przyszłości mógł znaleźć taką pracę. Mam jeszcze trochę czasu na zastanowienie się, przecież siedemnaście lat to nie jest okres ponaglania nadchodzącej przyszłości.

Teraz miał nastąpić trzeci dzień pracy w piekarni, choć już wcześniej sobie tutaj dorabiałem. Nasi konkurenci, których siedziba mieściła się na przeciwległej ulicy zamknęli działalność z powodu kryzysu Pani Crump. Mimo, iż byli naszymi 'wrogami', to i tak szkoda mi ich.

Gdy dotarłem na miejsce jedyne na co przyglądałem się dłuższą chwilę to szyld nad budynkiem.

''Light & Bright''.

Pierwsza literka była trochę przekrzywiona, natomiast ostatnia została starta na tyle, że napis mógł głosić ''Light & Brigh''. Może pomógłbym babci odnowić szyld w wakacje?

Otworzyłem szklane drzwi i natychmiast zalał mnie zapach świeżych bułeczek oraz ciepłej czekolady.

Czym prędzej zabrałem się do pracy, co chwila potajemnie zajadając wcześniej udekorowane babeczki.

- Proszę, życzę smacznego – szczerzyłem się już dobre kilka godzin, a moje dołeczki właśnie przeżywały coraz intensywniejszy ból z gromadzącego się u mnie szczęścia.

Minęła moja zmiana, a jedyne co zostało mi do zrobienia do zamknięcie sklepu. Odłączyłem kasę i zakładając płaszcz przerzuciłem znaczek z ''Otwarte'' na ''Zamknięte''. Była już 20.00, a jedyne o czym mogła marzyć osoba w moim wieku i z moimi potrzebami to cicha spokojna kąpiel bez ciągłego natłoku słów klientów. Nie, żeby jakkolwiek mi to przeszkadzało. Gdy miałem klucze zawieszone na jednym z palców przypomniałem sobie, że zostawiłem telefon w małym składziku na miotły. Pośpiesznie udałem się tam po drodze nie zapalając wcześniej zgaszonego światła, przez co kilka razy potknąłem się o własne nogi. Tak, moje nogi nie należały do najkrótszych. Były jedną z dłuższych rzeczy w moim ciele, więc czasami miałem wrażenie, że wyglądam idiotycznie. Zmutowany Harold straszy dzielnice Londynu.

Light & BrightWhere stories live. Discover now