Untitled Part 7

21.4K 761 325
                                    

W nocy było bardzo zimno. Chłód przeszywał moje ciało. Nie mogłem spać, kręciłem się po łóżku. Miałem dość.
-Wyrzuty sumienie takie nie są? To musi być coś innego! Tylko co ? Czułem powiew wiatru w moim pokoju, gdzie drzwi i okna były szczelnie pozamykane. Zaczynałem się bać. Usnąłem chyba na 15 minut. Gdy obudziłem się, mój nocny zegarek pokazywał 3:33. Nienawidziłem tej godziny. Usiadłem na łóżku, objąłem rękoma moje dogi. Były jeszcze ślady krwi pozostałe po Kamili, których nie domyłem. Cały czas patrzyłem na wskazówkę. W pewnej chwili się zatrzymała ?! Byłoby to całkiem normalne, ale zatrzymała się równo na trzydziestej trzeciej sekundzie. To było naprawdę dziwne. Poczułem ciarki, nawet pod brzuchem ! Wziąłem kołdrę i zakryłem się ją po sam czubek nosa. Patrzyłem po kątach, czy nikogo jeszcze ze mną nie ma. Moje krzesło koło biurka dawało tylko jakiś dziwny cień. Jakby ktoś tam siedział. Eh, ta moja wyobraźnia. Płata figle ! Przecież nikogo tam nie ma ! Mój wzrok skierował się na okno. Tam było jeszcze dziwniej. Wiatr wiał, no tak to normalne, ale czy normalne jest to, że każda gałązka była wyginana w inną stronę ? Jeszcze teraz one dawały cień, który był bardzo widoczny na największej ścianie mojego pokoju. Cholera ! Znowu ten chłód! Boże ! Przecież to normalna noc ! Czemu ja ją tak wyolbrzymiam ? Co jest ze mną ? Postanowiłem wszystko olać i położyłem się. Oczywiście, nie wystawiłem nóg spod kołdry. Bałem się, że ktoś mnie za nie złamie. Miałem takie omamy z dzieciństwa, w których myślałem, że pod moim łóżkiem leży drwal z siekierą i tylko czeka, kiedy będzie mi się chciało iść do łazienki. Wtedy odrąbie mi nogi. Nadal tak myślę. No, ale cóż inni boją się duchów, a ja boje się drwala. Usłyszałem tykanie ! Jej, jak ja się ucieszyłem ! To było coś wspaniałego. Zegar znowu chodzi. Jest 3:34. Uff! Teraz pójdę normalnie spać! I udało się, spałem jak niemowlę.
Śniła mi się Weronika w białej sukni nad wodą. Stała tam zupełnie sama. Oczy miała ciemne, lekko podpuchnięte. Usta fioletowe i kremową cerę jak zawsze. Wiaterek rozwiewał jej blond włosy. Była naprawdę zjawiskowa. Ku mojemu zdziwieniu z jej oczy zaczęły płynąć łzy, których wcześniej nie dostrzegłem. Były czyste i przezroczyste. Nie wiedziałem, czemu płakała. Chciałem się zbliżyć, ale gdy robiłem krok to ona rozpływała się. Postanowiłem stać i patrzeć, co zrobi. Jej wzrok był smutny. Odwróciła się, jakby szła na ścieńcie. Szła tym drewnianym mostkiem na środku rzeczki. Jej białą suknią bawił się wiatr. Nagle stanęła na końcu. Pomachała mi i wskoczyła do wody. Chciałem biec za nią, ale nie mogłem ! Mostek znikał sprzed moich oczu!?
*10:09*
Obudziłem się z krzykiem i byłem oblany potem. Nie bałem się tak od dawna. W sumie nigdy aż tak się nie bałem. Coś kazało wstać, ubrać się i nawet nie zjeść śniadania. Kazało mi po prostu iść! W głowie miałem mapę jakby GPS. Szedłem tak dobre 30 min. Nie wiedziałem nawet, gdzie jestem. Nie zwracałem na to uwagi. Miałem cały czas w głowie białą suknię, w którą była ubrana Weronika.
Chyba trafiłem na miejsce. Bo tu moje mapy się skończyły. Zatrzymałem się. Po rozejrzeniu się zrozumiałem, że jestem na cmentarzu. Przeraziło mnie to. Była wielka tabliczka, a na niej widniał napis.:

„Św. Weronika Nowak
żyła 15 lat
została zamordowana"

Nie wiedziałem, co zrobić. Nagle świat stał się szary. Spojrzałem na godzinę w telefonie. Była 3:33!? Upadłem na ziemie i zacząłem płakać.
-Jak zamordowana ? Co się jej stało ? Kto to zrobił ? Jak oni mogli! Lekarze tylko udawali, że nie wiedzą, o kogo chodzi. Nienawidzę ich! Muszę się dowiedzieć, kto to zrobił! Głos załamał się, a ja wydałem z siebie przeraźliwy jęk.

Najpiękniejsza ŚMIERĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz