VII

313 42 2
                                    

Stoję na szkolnym placu i rozmawiam z Nathanem i Jackiem kiedy Denis odciąga mnie na bok, na słówko.

- Nie wyglądasz na załamaną po rozstaniu - mówi.

- Bo nie jestem i nie zamierzam być.

Bierze głęboki wdech.

- Mogę zapytać jak to było między wami?

Nie jestem zaskoczona jego pytaniem. Pewnie znowu myśli że jestem wiedźmą bez uczuć.

- Byliśmy krótko parą. Nigdy między nami nie było niczego głębszego, jedynie zwykłe flirty i pieszczoty. Z niczego mu się nie zwierzałam. Nie rozmawialiśmy na poważne tematy. Ostatnio całymi dniami go nie było, bo ma jakieś problemy w pracy. Wiedział gdzie trzymam zapasowe klucze dlatego wszedł. Myślałeś że po protu jestem taka okrutna i nic nie czuję?

Nic nie odpowiada. I tu go mam.

- Ooo ty! - dźgam go w żebra łokciem i śmieję się. - Wszystko jest okej, na prawdę.

- Rozumiem. Nie przedstawisz mnie swoim kumplom? - patrzę za siebie, gdzie stoją Nathan i Jack. Wtedy jeden obejmuję drugiego ramieniem i cmoka go w policzek. Wiem że mają się ku sobie.

- Lepiej im nie przeszkadzajmy. - mówię przyjacielowi na ucho.

***

Spokojnym krokiem wracam do domu. Pogoda jest wyjątkowo ładna.

Wędruję myślami do wydarzenia z przez tygodnia. Do kłótni z Jake'iem. Mimo tego że to były ciężkie chwile i nadal czuję ukłucie bólu na wspomnienie tego jak zachował się w stosunku do mnie, nie chciałabym tego cofnąć. Te proste "tak", na prawdę dało mi do zrozumienia że chce dać sobie szansę. Że chcę iść przed siebie i zostawić tamto za sobą. Nawet jeśli to oznaczało zostawienie również Jake'a. Nie żałuję tego co zrobiłam i nie dałabym mu drugiej szansy. W życiu. Jednak teraz chyba mam pewnego rodzaju cel. Chcę się po prostu zemścić. Nie czuję się taka bezsilna jak wcześniej. Może i taka już jestem - trochę jak wiedźma. Tamtego dnia chyba po prostu zamknęłam pewien rozdział w swoim życiu. Nie jest ważne to, że potrzebowałam dostać w pysk i pocierpieć. Cieszę się że mogłam przez to coś zrozumieć i w końcu się ogarnąć.

Wracam ze spotkania z Jeremym. Od tamtego czasu rozmawiamy razem prawie codziennie. Denis miał rację, chłopak na prawdę mi pomógł. Na każdej rozmowie płaczę, jednak razem z łzami ucieka ze mnie jakaś część uzależnienia.

Stoję pod drzwiami domu. Otwiera mi mama. Bez słowa w puszcza mnie do środka. Ja również się nie odzywam, od razu idę na górę. Jestem na schodach, kiedy słyszę dzwonek do drzwi.

- Otwórz! - Wiem że to do mnie i wiem że też że nie będzie miło jak nie posłucham. Ona lubi się czepiać takich drobnostek.

Wzdycham i wracam się otworzyć.

- Hej młoda! - mówię kiedy moim oczom ukazuje się Cassie - moja dwa lata młodsza kuzynka. Cmokam ją w policzek i wpuszczam do środka.

- Hejka.

- Co Cię tu niesie? - pytam.

- Mam tylko coś dla twojej mamy. - widzę jak brunetka idzie do kuchni, szukając mojej rodzicielki. Cassie jest młodsza, a jednak i tak wyższa ode mnie. Do tego jest na prawdę nieźle świrnięta, nigdy się z nią nie nudzę. Jest jedną z nielicznych osób przy których zawsze bez problemu potrafię być sobą.

- Masz jakiś plany na tak piękną sobotę jak ta? - pyta i znacząco porusza brwiami. Śmieję się z jej miny i przypominam sobie o imprezie. Organizuje ją jakiś kumpel Denisa, chciał żebym poszła z nim. Nie miałam nic przeciwko, lubię takie wypady. Po za tym na ostatniej imprezie na której byliśmy obydwoje, nie było między nami zbyt przyjemnie. Nie chcę mieć tylko takich wspomnień pod nazwą "Stoff & imprezy".

Dziewczyna widzi że trochę odleciałam i waham się z odpowiedzią. Uśmiecha się szeroko i obejmuje mnie ramieniem.

- No powiedz mi powiedz! - wręcz piszczy. Nie ma sensu się z nią sprzeczać że nigdzie nie idę. Krótko opowiadam jej o Denisie i o imprezie. Oczywiście omijam szerokim łukiem mój problem z narkotykami.

Kiedy kończę wygląda na na prawdę podnieconą całą sytuacją.

- Mogę zostać i pomóc Ci się przyszykować?? Proszęproszęproszęproszę...

- Jasne. - prowadzę ją do mojego pokoju.

Siadamy przed szafą i grzebiemy w niej chyba z półtora godziny. Przebieram się tyle razy że nawet nie liczę. Sama wybrałabym strój w kilka minut, jednak obydwie mamy z tego świetną zabawę. W końcu decyduje się na krótką letnią, czarną sukienkę w białe kwiatuszki. Zakładam do niej czarne martensy. Jestem świadoma że mam ledwo 163 cm, jednak nienawidzę butów na obcasie.

idziemy do łazienki. Makijaż robię sama, bo Cassie z reguły się nie maluje, więc nie ma zbytnio doświadczenia. Za to pozwalam jej zając się swoimi włosami. Idealnie je rozczesuje i wpina z tyłu czarną spinkę kokardkę. Nigdy nie spinam włosów, nawet taką nieznaczną spinką, jednak to dlatego że nie umiem. Świetnie się spisała. Przeglądam się w lustrze i stwierdzam ze śmiechem że gdyby nie ten makijaż może nawet wyglądałabym grzeczną i porządną dziewczynę.

Za 15 przyjdzie tu Denis, więc żegnam się z kuzynką długim uściskiem i puszczam ją do domu. Siedziała tutaj blisko 3 godziny. Przez cały czas rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się ile wlezie. Nasze spotkania prawie zawsze tak wyglądają. Kocham jej towarzystwo. Dawno nie rozmawiałam z kimś tak beztrosko jak z nią. Chcąc nie chcąc, Denis jednak nie jest dziewczyną. Uśmiecham się na wspomnienie jak jeszcze przed chwilą rozmawiałyśmy o nim, chichocząc. Widzę przez okno jak chłopak idzie w stronę domu i nie czekając na niego wybiegam z domu i rzucam mu się na szyję. Przysięgam że nic nie brałam. Nie wiem skąd u mnie tyle radości.

*****

Dzisiaj króciutko, ale mam nadzieję że nie jest tak źle :*


Ucierpieć | Denis Stoff short storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz