Second Accident

13.7K 1K 150
                                    

Tańczyłam razem z Luke'iem po środku parkietu jednego z klubów w Los Angeles, w którym byliśmy już kilka godzin. Theo zniknął mi gdzieś z oczu jakiś czas temu, ale umówiliśmy się, że wracamy wszyscy razem, więc mam pewność, że nie opuścił tego miejsca. Bawiłam się świetnie. Nie wypiliśmy dużo, przez co odczuwałam tylko lekkie skutki alkoholu płynącego w moich żyłach.

Poczułam jak Luke łapie mnie w tali i podnosi. Podrzucił mnie lekko obejmując ramionami moje uda. Nieznacznie nad nim górowałam. Zachichotałam i zniżyłam głowę, łącząc nasze usta w pocałunku. Wplotłam dłonie w jego włosy, lekko za nie ciągnąc. Odsunęłam się od niego po dłuższej chwili.

- Muszę do łazienki – powiedziałam, tak aby mnie usłyszał, a po chwili stałam już na parkiecie. Złapał za moją dłoń próbując nas wyprowadzić z tego tłumu. Kiedy minęliśmy ową grupkę ludzi, skierowaliśmy się w stronę toalet. Zdziwiłam się trochę, kiedy zamiast zatrzymać się przy damskiej poprowadził dalej, do męskiej. – Um.. Luke? – tu było na szczęście znacznie ciszej.

- Widziałaś tę kolejkę? To trwałoby wieki – mruknął. – W męskiej kolejek nie ma – przekroczyliśmy drzwi, a ja od razu poczułam na sobie kilka pytających i podejrzliwych spojrzeń. Blondyn puścił moją dłoń i kiwnął w stronę kabin.

- Znajdź Theo – poprosiłam i skierowałam się w odpowiednią stronę. Dziwnie się tu czułam.

Umyłam dłonie i po wysuszeniu ich papierowym ręcznikiem opuściłam pomieszczenie, od razu dostrzegając czekającego na mnie chłopaka.

- Co to za mina?- zaśmiał się.

- Nie jestem pewna co działo się kabinę czy dwie dalej... - przyglądał mi się z rozbawieniem. – Znalazłeś T?

- Napisał żebyśmy wyszli przed klub – pokazał mi swój telefon i wzruszył ramionami. Zabraliśmy swoje kurtki z szatni i opuściliśmy budynek. – Widzę go – powiedział i pociągnął mnie lekko do przodu, prowadząc w stronę brata.

- Gdzie twój telefon Lea?! – spojrzałam na niego zaskoczona.

- Zostawiłam w hotelu – odpowiedziałam puszczając dłoń Luke'a i podeszłam szybszym krokiem do chłopaka. Minę miał nie do odgadnięcia. – Coś się stało? Theo? – zaczynałam się denerwować.

- Dzwoniła do mnie matka, bo nie mogła dodzwonić się do Ciebie – zmarszczyłam brwi.

- Nie powinna być już w hotelu? I dlaczego do mnie?

- Wciąż jest w Nowym Jorku... - zaczął. Spojrzał na mnie niepewnie, a później na blondyna stojącego obok mnie i znów na mnie.

- Theo?

- Jest w szpitalu – zamrugałam kilkukrotnie.

- Coś jej się stało?

- Nie jej.

- Nie... - powiedziałam szybko kręcąc głową na boki. Mój oddech stał się krótki i szybki.

- Twój ojciec miał wypadek.

- Nie...

- Jest operowany – czułam jak robi mi się słabo.

- M-musimy wrócić... - powiedziałam cicho. – Musimy – podniosłam wzrok na blondyna, który przyglądał mi się ze współczuciem. Złapał mnie za ramię, przyciągając do siebie, ale niemal od razu się odsunęłam. – Theo, my musimy... teraz... - oddech zaczynał grząźć mi w gardle i zaczęłam się trząść. Chyba zaczynałam panikować.

- Lea! – spojrzałam na Luke'a wielkimi oczami. – Najbliższy lot będzie nad ranem – pochylił się, łapiąc mnie za policzki, a kciukami otarł moje łzy. Nawet ich nie poczułam. – Pojedziemy do hotelu i zabierzemy swoje rzeczy. Theo zajmie się biletami. Dobrze? – mówił powoli i spokojnie, a ja po prostu się w niego wpatrywałam, przytakując. – Będzie dobrze – powiedział i złożył pocałunek na moim czole. – Wszystko będzie dobrze – powtórzył.

The First Time List: Second Chance • L.HΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα