Nie mów do mnie kochanie

274 28 8
                                    

Obudził mnie nieznośny dźwięk budzika w telefonie. Niechętnie zwlokłam się z łóżka. Założyłam jasne jeansy i granatową bluzę z kapturem po czym poszłam na śniadanie.

Przywitała mnie radosna piosenka lecąca w radiu wraz z podśpiewującą pod nosem moją mamą.

-Dzień dobry - przywitałam się z rodzicielką siadając przy stole.

-Hej Natka. Tosta? - spytała i nie czekając na moją odpowiedź podała mi talerz z dwoma kromkami grubo posmarowanymi Nutellą.

Przez chwilę miałam opory, lecz tylko przez chwilę. Pysznie wyglądające śniadanie wzięło górę i pochłonęłam je w zawrotnym tempie. Wzięłam jeszcze jedną kromkę i równie szybko jak dwie poprzednie zjadłam bez zastanowienia. Wyrzuty dopadły mnie dopiero po spożyciu tego kalorycznego posiłku.

Spojrzałam na moją mamę opychającą się niezdrowym śniadaniem. Jeszcze trochę i będę wyglądała zupełnie jak ona. Grubaśne paluchy, ręce, nogi...ogółem wszystko. Mam już lekką nadwagę ale jeszcze nie w takim stopniu. Wiem, że taki styl życia jest dla nas szkodliwy i może prowadzić do wielu chorób, a nawet do przedwczesnej śmierci.

Gdy zobaczyłam jak moja mama wsadziła palec do słoika z czekoladowym kremem po czym go oblizała, łzy napłynęły mi do oczu.

-Co się stało kochanie? - spytała odstawiając słoik.

-Mamo, my nie możemy tak żyć. Pora to zmienić - powiedziałam powstrzymując płacz, aby tylko nie zauważyła mojej słabości.

-Wiem skarbie. Ale nie mam dla kogo się zmieniać - odparła robiąc smutną minę.

-Masz mnie - powiedziałam starając się ją pocieszyć.

Lecz ja oprócz ciebie nie mam nikogo...

***

Zaraz po przekroczeniu bramy szkoły, poczułam na sobie wredne spojrzenia. Te same spojrzenia, które wpatrują się we mnie i szydzą z mojej osoby na każdym kroku. Te wszystkie uśmieszki i szepty na twój widok, które odbierają chęć do życia. Jednak nie to jest najgorsze...

-Hej Nati. Jak ty ładnie dziś wyglądasz - przywitał mnie znajomy głos.

-Spieprzaj Damian.

-Kotku, spokojnie. Do swojego chłopaka tak mówisz? - powiedział na co wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Starając się niezwracać uwagi na słowa jakie wymawiał w moim kierunku, ruszyłam w stronę szatni.

-Coś chyba ostatnio ci się przytyło co? - zaśmiał się na widok moich problemów ze zmianą obuwia - Mamusia cię chyba przekarmia.

-Odpierdol się ode mnie i od mojej matki skurwielu, bo pożałujesz - ostrzegłam Damiana, gdy pokładał się ze śmiechu wśród swoich kolegów.

-Spokojnie kochanie, nie możesz...

-Nie mów mi - powiedziałam patrząc wprost w jego zielone oczy i robiąc krok w jego stronę - Co mam robić - znów podeszłam o krok stając przed nim - I jeszcze raz powiesz do mnie kochanie, a tego pożałujesz.

-Kochanie - odparł szczerząc się w stronę kolegów, którzy pokładali się ze śmiechu.

Zacisnęłam dłoń w pięść, zamachnęłam się i uderzyłam go z całej siły w twarz. Zdezorientowany stracił równowagę przez co uderzył dodatkowo tyłem głowy w ścianę. Zaskoczona swoim odważnym czynem, stałam i patrzyłam się na Damiana, jak dochodzi do siebie po uderzeniu.

-Ty kurwo, jak śmiałaś? W tej szkole jesteś jedynie po to, aby dostarczać nam rozrywki ty nic niewarta gruba świnio.

-Ostrzegałam cię, abyś nie mówił do mnie kochanie - wydarłam się na całą szatnię.

-W tej szkole nikt tak do ciebie więcej nie powie. Już ja tego dopilnuję. Nigdy nie znajdziesz chłopaka tłusta szmato - rzucił i wyszedł z szatni, a za nim reszta jego drużyny Szkolnych Skurwysynów, których jest liderem.

Jeszcze ci pokażę, co potrafię,...

~°~•~°~•~°~

Jest pierwszy rozdział. Jak wrażenia? Podoba się? Piszcie opinie w komentarzach.

Do następnego *-*

Jak Zdobyć ChłopakaKde žijí příběhy. Začni objevovat