— Będzie ich jeszcze wiele, wiesz dobrze, że zobaczymy się jeszcze nieraz — wymamrotał cicho, próbując nadać głosowi pewności, której jednak w nim nie było.

— Tak, ale wszystkie moje chwile będą samotne — powiedziała, a on usłyszał w jej głosie słabo skrywany żal.

— Nie chcę abyś tak mówiła, nie chce nawet abyś tak myślała, to nie będzie konieczne. Zobaczysz, że...

— Przestań — przerwała mu ponownie. — I tańcz, chcę to czuć. Nie odbieraj mi tego, proszę. To nie potrwa długo. Wiesz to.

— Dlaczego? — zapytał zdławionym głosem. Przepełniały go wątpliwości i chaos, zdawał sobie jednak sprawę, że jej słowa są właściwe. Z drugiej jednak strony trudno było mu się z tym pogodzić. Ciężko było to zaakceptować. Wszystko w nim protestowało.

— Ponieważ w tańcu mam jeszcze ciebie. Tak blisko, tak intymnie... Chcę to chłonąć.

— Przecież mnie masz i będziesz miała — powiedział gwałtownie, a ona zadrżała na dźwięk nieoczekiwanego tonu w jego głosie. Tego buntu, który jednak niczego nie był w stanie zmienić.

— Chciałam cię całego, dobrze to wiesz — wyszeptała, a on poczuł żal i jeszcze większe wątpliwości. — Chciałam cię tylko dla siebie — zakończyła prawie niedosłyszalnie, wiedząc, że nie powinna tego mówić.

Zdając sobie sprawę, że zrani tym ich oboje.Po raz pierwszy wstąpiła w niego jakaś obawa, że być może podjął złą decyzję, dokonał niewłaściwego wyboru. Chciałam? Dlaczego w czasie przeszłym? — pomyślał.

— Proszę... — spróbował jej przerwać, lecz nie dopuściła go do głosu.

— Grałam o wszystko, wiedziałam, że mogę wygrać, albo stracić —

szepnęła. — I stało się. Poległam... Ale niczego nie żałuję. Gdybym umiała cofać czas niczego bym nie zmieniała, nawet wiedząc, że i tak cię stracę,ponieważ... byłam zgodna z sobą. A teraz zamilcz i trzymaj mnie w ramionach. Mocno, intensywnie. Chcę cię czuć, tak jak wtedy, gdy stało się to po raz pierwszy... — szepnęła, a jego oblało nagle gorąco.

Działo się tak za każdym razem, gdy przywoływał te wspomnienia.Tamten czas, kiedy wszystko było takie naturalne i spontaniczne. Oddaleni,zapomniani, cieszący się sobą, byli wtedy tacy szczęśliwi. Ukryci przed rzeczywistością oraz całym tym nieprzychylnym dźwiękiem realnego świata. On — zapomniany, odtrącony, należał jedynie do niej. Ona — nigdy nieodkryta, była tylko jego.

Przymknął oczy i zacisnął mocniej szczękę nie chcąc zdradzić się z tym, co nagle go opanowało. Wiedział, doskonale zdawał sobie sprawę z tego,że gdyby teraz spojrzała w jego oczy, przeczytałaby w nich wszystko. Zawsze tak było, spoglądając w nie, czytała w nim niczym w otwartej księdze. Jego oczy były dla niej oczywistością, niczego przed nią nie potrafiły skryć. Jednak tym razem nie mógł na to pozwolić. W tym momencie, ona nie mogła niczego zobaczyć. Nie chciał ranić jej jeszcze bardziej. Pragnął coś powiedzieć, ale poczuł jej palec na swych ustach.

— Zapomnij się — wyszeptała przeciągle, a jego mięśnie gwałtownie stwardniały. — Pamiętasz tamten dzień? — usłyszał, ale wiedział, że nie jest to pytanie i ona nie oczekuje jego odpowiedzi.

Nie miał pojęcia jak ma się zachować. Czuł dojmujące pragnienie, aby ją uszczęśliwić, sprawić, by znowu poczuła się tak swobodna jak w tamtym czasie, gdy wszystko było takie proste. Ona — biegnąca leśną ścieżką,skąpana w strumieniach letniego deszczu. Ona — kąpiąca się w poobijanej żeliwnej wannie, którą wynieśli do sadu. Jej lśniące, długie włosy łagodnie opadające na jego twarz, gdy pochylała się nad nim nieśmiało uciekając zagubionym spojrzeniem. Obawa, niepewność, a później niepohamowana pasja, która ogarnęła ich oboje.

— Ja... — zaczął, lecz przerwała mu w pół słowa, nie pozwalając skończyć. — Pomyśl sobie, że ponownie tam jesteśmy. Zapomnij się. Wewnątrz nas... — Poczuł jej drobną dłoń na swej piersi.

— Wewnątrz nas, nadal jesteśmy cali mokrzy i spragnieni.

— Pragnący siebie — wyszeptał i usłyszał jej westchnienie.

— Teraz zapomnij się, na ten jeden moment, dopóki gra muzyka. Teraz znów jesteśmy... — Przemoczeni i...

— Nienasyceni — wymruczała, a on upajał się tym dźwiękiem. — A później... Wszystko to, co było... Postaraj się po prostu zapomnieć... — szepnęła, a on poczuł żal, dotkliwy i przewiercający go na wylot okrutny smutek. Rozgoryczenie, którego on sam był przecież powodem. Ból, który zadawał również jej.

Gdy ostatnie dźwięki zabrała ze sobą cisza, poczuł jak dziewczyna delikatnie odsuwa się od niego, wymykając się z jego uścisku, z którego z bólem serca ją uwalniał. Powoli otworzył oczy, ale jej już nie było. Zniknęła,niczym w bajce o kopciuszku. Jednak były dwie różnice.

Ona nie zgubiła szklanego pantofelka, a on za nią nie pobiegł...

______________________________________________

Gram o wszystko, wygram lub stracę... Teraz...

Teraz, kiedy tu jesteś...Where stories live. Discover now