Stukot jego eleganckich butów odbijał się echem po korytarzu. Biały garnitur lśnił nieskazitelną czystością. Nienagannie ułożone złote włosy i okulary przeciwsłoneczne. Był z pośród mężczyzn najsilniejszy w szkole. Ludzie chodzili za nim, a było ich dziesięciu, reszta była w klasie bądź w domach. Wszyscy ubrani w czarne garnitury.

Teiko zmierzył wzrokiem klasę. Ściany, podłoga, a nawet sufit były całe. Krzesła i stoły stały nienagannie równiutko, bez rys, Nauczyciel spojrzał na nich by po chwili wrócić do swojego zajęcia, czyli czytania książki. W sali było dziesięć uczniów, co było cudem.

Lider oni widząc miedziane włosy na ławce uśmiechnął się mimowolnie i podszedł do niej. Jego ludzie trzymali się z tyłu. By być poza zasięgiem jej ciosów.

- Hej, Mała. - Puknął ją lekko w głowę i odsunął się. Oparł się o ławkę i czekał.

Na początku go zignorowała ale czuła jego obecność więc podniosła ją i zaszczyciła swym wzrokiem.

Dochodziła 12:00, włosy poplątane po spaniu i zaspane oczy sprawiły, że słodko przez chwile była.

Teiko skarcił się za taką myśl, lekko rumieniąc ale taka była prawda.

- Czego, oni? - To był nawyk z jej strony. Zawsze odzywała się do nich po nazwisku. Nie wysilała ię nawet na to by zapamiętać ich imiona.

- Jest afera. - Uniosła brew w znaku zapytania. - ha pobił owieczkę. Ledwo dychał.

- A co ma ze mną to wspólnego? - Zapytała od niechcenia choć zdawała sobie sprawę już.

- ha po porażce z tobą się wyżył na nim. - Wstała ziewając. - Dokąd idziesz? - Zapytał gdy stała przy drzwiach.

Zgromiła go wzrokiem, świadczącym, że to nie jego sprawa. Kiedy odeszła odetchnął mimowolnie. Dopiero teraz poczuł jak był sztywny.

- Szefie...? - Kaido widząc szefa zamartwił się. On nie miałby odwagi z nią wymienić nawet zdania, a Teiko... był pod podziwem.

- Chodź, Kaido.

Odezwał się jak gdyby nigdy nic. Poprawił marynarkę i stanowczo ruszył do swojej klasy.

Siedziała na dachu i obserwowała mężczyzn ze szkoły. Wielu się jej podobało co oczywiście nie przyzna na głos. Ma swoich ludzi, którzy są jej wierni i chcą ją chronić. Ale to mała grupa, zaledwie licząca dziesięć osób. Spośród nich trzech się jej podoba.

Patrząc na boisko szkolne zobaczyła jednego z nich. Blond włosy mężczyzna o opalonej skórze i złotych oczach, imieniem Fraw. Zawsze w stoickim spokoju, prawie nigdy nie wyrażał uczuć i to ją kręciło. Tylko jej okazywał ale uprzedziła, że nie ma liczyć na coś głębszego, a tylko na romans. Zgodził się i mieli ulotne chwile w szkole. Gdy tak myślała o tym wstała i sprowadziła swoje nogi w jego stronę.

Yuulin nie zdając sobie sprawę, że jest obserwowana przez Lidera ka przeszła przez boisko do tej konkretnej osoby by po chwili gdzieś pójść gdzie nikt ich nie będzie widział.

Kio widząc to zirytował się i czym prędzej ruszył za nimi. Zmierzali do sali gimnastycznej do przebieralni dla kobiet. Ledwo uchylili drzwi, Fraw już zaczął ją całować po karku. Nie patrząc na nic wtargnął tam. Chłopak nie miał już bluzki, zaś dziewczyna miała odwinięty bandaż. ka widząc zarys jej piersi zarumienił się ale odwrócił wzrok i przeszył nim chłopaka. Był zadbany ale nie potrafił się bić, był po prostu ciotą.

Podszedł do niego i zdzielił w twarz. Upadł na ziemię z zakrwawionym nosem.

- Hej! - Krzyknęła lecz w odpowiedzi rzucił w nią swoją bluzą zasłaniając widok.

Usiadł na nim okrakiem i okładał pięściami. Yuulin po ubraniu bluzki wiedziała, że musi coś zrobić. Więc podeszła i chwyciła go za przed ramię.

- To ciebie nie dotyczy! - Krzyknął wściekły i popchnął ją.

Potknęła się o bluzkę Frawa i uderzyła głową w lustro. Pękło pod naciskiem raniąc ją. Czuła jak krew brudzi jej włosy, a krew jej wrzała przez wściekłość. Kio słysząc trzask spojrzał tam.

Oberwał kopniakiem w szczękę. Zdzieliła go tak jeszcze pięć razy. Zostawiła go i podeszła do Frawa. Chłopak leżał nieprzytomny ale oddychał.

- Yuulin... - Jęknął czarnowłosy trzymając się za krwawiącą szczękę. Jej plecy były we krwi.

Chwyciła chłopaka zarzucając jego ramię na swoje i wyszła zostawiając go samego. Rozejrzał się i spostrzegł pęknięte lustro. Fuknął wściekły, sam w końcu wstając. Skierował się do pielęgniarki. Ludzie spoglądali na niego dziwnie lecz odwracali je po chwili widząc jego wściekły wzrok.

Jeden z Liderów krwawił. Inny był wściekły do granic możliwości i pobił niewinną owieczkę. Zaś trzeci czuł się odrzucony. A wszystko to za sprawką jednej kobiety.

Kobiety która kierowała się do pielęgniarki z nieprzytomnym chłopakiem.

Teiko siedzący w sali słyszał już pogłoski na korytarzu. Postanowił sprawdzić o co tyle hałasu. Widok Yuulin noszącą faceta był nie lada wyczynem. Ominęła go nawet nie zaszczycając jednym spojrzeniem.

Gdy otworzyła drzwi od pokoju pielęgniarki zobaczył, że krwawi z tyłu głowy. PO chwili gdy zniknęła mu z oczu i chciał za nią pójść zobaczył Kio.

Nikt nie musiał pytać co mu się stało.

Było wiadome, że Yuulin go tak urządziła.

Pielęgniarka widząc nowe osoby nie byłą zdziwiona. Ledwie 100 osób do niej zaglądało lecz po raz pierwszy od sześciu lat zobaczyła Yuulin. PO chwili spostrzegła chłopaka, którego trzyma. Szybko podeszła by jej pomóc wtedy zobaczyła wbite szkło w jej głowę.

- Nic mi nie jest. Jego opatrz pierwszego. - Usiadła na krześle i wbiła wzrok w podłogę.

Kio po chwili przyszedł i zobaczył ją. Wzrok miała tępy. Usiadł obok niej. Nie wiedział co powiedzieć widząc jej rany na głowię. Postanowił ją zignorować, nic nie mówiąc.

Wstała kiedy nadeszła jej pora. Wyciągnęła największe i widoczne dla jej oka kawałki.

- Będę musiała ci zgolić trochę włosów. - Odezwała się surowo Pegi mierząc wzrokiem Lidera ka.

- Rób co uważasz za słuszne. - Mruknęła. Dźwięk golarki zagłuszał cisze panującą w pokoju.

Yuulin patrzyła tylko na Frawa i jego unoszącą się klatkę piersiową. Czuła ucisk w czaszce ale nie odzywała się. Kątem oka zobaczyła ruch. Skierowała je tam i zobaczyła tą owieczkę, która została pobita przez nią.

Wyłączyła Pegi golarkę i mając lepszy widok wyciągnęła drobinki i zaczęła szyć. Zgoliła jej tylko dół by mogła zakryć to. Zawiązała bandaż i wzięła się za czarnowłosego. Przy, którym nie okazała ani odrobiny delikatności.

Wychodząc z pokoju spojrzała na zegarek. Była 15:47. Ledwo trzymała powieki otwarte. Szła powoli by dojść do klasy i przetrwać do tej 17. Spoglądała pod nogi przez co zderzyła się z kimś i prawie by upadła gdyby nie czyjaś silna ręka. Chwycił ją mocno za przed ramię i przyciągnął ją do siebie. Poderwała głowę do góry i spostrzegła zielone oczy. Jednak zrobiła to zbyt gwałtownie i straciła przytomność. Oparła głowę o jego klatkę piersiową. Oddychała płytko ale szybko.

Teiko widząc ją w takim stanie wziął jak księżniczkę i postanowił zanieść do domu. Nie żywił do niej żadnej urazy ani nic z tych rzeczy. To była jego winna, że się bili. Ona się broniła za każdym razem.

Uśmiechnął się na wspomnienia.

Wychodząc z terenu szkoły pocałował ją w czoło.




MafiaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt