Rozdział 1 (PROLOG)

314K 10.4K 10.9K
                                    

Chciałabym powiedzieć, że obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno lub ewentualnie czyjeś duże ramiona owinięte wokół mojego ciała. W mojej, szarej rzeczywistości zostałam uderzona ze sporym rozmachem poduszką. Prosto w twarz.

- Twój budzik nie zadzwonił! - ciepły, ale w tym momencie okropnie irytujący głos mojej współlokatorki rozniósł się po pokoju.

Leżałam przygnieciona poduszką przez kilka sekund, dopóki jej słowa nie dotarły do mojego zaspanego mózgu.

- Jasna cholera! - jęknęłam zrzucając z siebie pościel i cały zbędny ciężar.

W pierwszej kolejności spojrzałam w niewielkie okno, znajdujące się na ścianie, do której nasze łóżka ustawiono prostopadle. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok, kiedy zobaczyłam na dworze okropną ulewę. Uwielbiałam pogodę w Londynie. Coś wspaniałego, szczególnie gdy zaspałaś i wiesz, że na dobicie się dobiegniesz do szkoły zdyszana i jeszcze przemoknięta.

Clea rozczesywała swoje długie, czarne włosy przed lustrem i jednocześnie śmiała się z mojej żałosnej miny.

- Nie chcę cię pospieszać, ale do rozpoczęcia twojego wykładu zostało ci jedynie dziesięć minut, a ty narazie stoisz i patrzysz się w okno.

- Nie ma mowy żebym zdążyła, nie ma mowy... - mruknęłam pod nosem desperacko poszukując w szafie najwygodniejszych ubrań.

Wiedziałam, że się spóźnię, jednak wolałam to, niż nieobecność i zaległości. Rozpoczęłam dopiero czwarty miesiąc nauki i zdążyłam zauważyć, że na tej uczelni jest naprawdę ciężko. Nie mam czasu kompletnie na nic. Wszyscy wykładowcy zaczęli realizować grube podręczniki, które zagracały połowę naszego pokoju. Postawiłam sobie wysoką poprzeczkę i nie miałam zamiaru się poddać. Obiecałam sobie, że dam radę, dlatego póki co zakuwam dzień w dzień do najbliższego egzaminu.

- Czas? - sapnęłam przerzucając książki w poszukiwaniu podręcznika od zaawansowanej chemii.

- Cztery minuty - odpowiedziała.

- Mam! - prawie wykrzyknęłam - lecę, do zobaczenia później!

Chwilę potem biegłam długimi korytarzami dziewczęcego akademika, aby jak najszybciej wydostać się z budynku. Sama nigdy nie miałam o tym pojęcia, ale akademik znajdował się dwie przecznice od uczelni. Był to swego rodzaju hotel dla studentów takich jak ja, którzy przyjechali z daleka aby tu studiować. Oczywiście budynek należał do mojej szkoły „Goldbrain University of London", co za tym idzie raz w tygodniu odbywały się kontrole budynku i komfortu naszego życia, które przeprowadzali nauczyciele. Jednak fakt, że główny budynek uniwersytetu znajdował się kompletnie w innym miejscu dawał nam dużo swobody.

Średnio droga od akademika do szkoły szybkim marszem zajmowała mi siedem minut. Biegiem były to około cztery minuty. Mi zostało jedynie trzy do rozpoczęcia pierwszego dziś wykładu- z chemii.

W tamtym momencie żałowałam, że wybrałam tak ogromną i rozchwytywaną szkołę. Biegnąc w nieskończość korytarzami musiałam jeszcze przepychać się pomiędzy tłumami innych studentów. Koniec końców dotarłam pod odpowiednią salę. Wzięłam kilka głębokich wdechów i spojrzałam na moje zamoczone ubrania. Nie przemokłam do ostatniej suchej nitki, ale mój stan też nie prezentował się zbyt dobrze. Do tego moje włosy oklapły i teraz musiałam wyglądać jak mokry pies.

Pchnęłam wielkie, drewniane drzwi do sali modląc się, aby nikt nie zrobił wielkiej afery z powodu mojego spóźnienia. Sale lekcyjne przypominały trochę te w kinie. Siedzenia w postaci foteli i niewielkich stoliczków przed nimi, które zastępywały ławkę. Takie właśnie siedziska umiejscowiono w długich rzędach, na różnych wysokościach. Na samym końcu i jednocześnie dole sali stało wielkie biurko nauczyciela, tablica interaktywna oraz taka, na kolorowe markery. Układ akurat tej sali prezentował się tak, że drzwi wejściowe, przy których stałam znajdowały się na samym końcu pomieszczenia, za ostatnimi rzędami siedzeń. To wcale nie ułatwiało mi sprawy. Może wiele osób myśli, że to idiotyczne, ale ja naprawdę wolałam siedzieć w pierwszym rzędzie koło nauczyciela i słyszeć wszystko bardzo dokładnie, niż siedzieć na samym końcu, wysilając się aby cokolwiek zrozumieć. A chyba właśnie po to tu przyjechałam. Aby studiować i zdobywać wiedzę.

ZNAM CIĘOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz