08.

10K 544 135
                                    

- Mercy, przepraszam. - usłyszałam. Stałam oparta o ścianę szkoły i patrzyłam na ludzi, którzy grali w piłkę lub po protu rozmawiali. 

- Nie mnie powinieneś przepraszać. - powiedziałam, nawet się nie odwracając. Wiedziałam kto to i w tym momencie nie chcę na niego patrzeć oraz z nim rozmawiać. - Matt'a to zraniło.

- To moja wina, że jest pedałem? - prychnął, a ja odwróciłam się gwałtownie.

- Nie masz prawa wyzywać kogoś, kto jest innej orientacji. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Niall westchnął i spuścił głowę. - Gdybyś Ty był innej orientacji, byłoby Ci miło, gdy ktoś wyzywałby Cię od za przeproszeniem, pedałów? - spytałam.  

- Ale nie jestem, dobra? - zdenerwował się. 

- Nie jesteś, ale za to zachowujesz się jak męska dziwka. - powiedziałam i wyminęłam go. Teraz na pewno zrobiło mu się przykro, a ja nie chciałam go zranić. Weszłam do szkoły i stanęłam na środku korytarza. Zrobiło mi się go żal, po tym co powiedziałam. Nie chciałam, żeby to uciekło z mojej głowy, a co dopiero z ust. Odwróciłam się i od razu wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i zobaczyłam niebieskie oczy Irlandczyka. - Nie powinnam tego mówić. - szepnęłam i spuściłam głowę. 

- Daj spokój, wiesz ile razy to słyszałem? - spytał, a ja spojrzałam na niego. - Przyzwyczaiłem się, że nawet moja mama tak o mnie myśli. - powiedział, a w jego głosie wyczułam smutek. 

- Możemy to zmienić. - uśmiechnęłam się. 

- Niby jak? - prychnął, a ja zmrużyłam oczy. Blondyn podniósł ręce w geście obronnym i uśmiechnął się lekko. 

- Po pierwsze, przestaniesz zachowywać się jak dupek. - powiedziałam. - I znajdziesz sobie dziewczynę. - dodałam, a on się uśmiechnął. - Jedną dziewczynę, którą będziesz traktował jak księżniczkę i będziesz jej powtarzał, że jest dla Ciebie najważniejsza. I nie będzie nią Alice. 

- Ale...ale...

- Nie ma ''ale'', blondasku. - powiedziałam i posłałam mu buziaka. Odwróciłam się i z uśmiechem zwycięstwa ruszyłam przed siebie. Wiedziałam, że na tonie przystanie, bo Alice była mu do życia bardzo potrzebna. 

- Dobra! - krzyknął, a ja zatrzymałam się w półkroku. - Zmienię się. - dodał, a ja z zszokowaną miną odwróciłam się w jego stronę. 

- Żartujesz? - spytałam. 

- Sama chciałaś, żebym się zmienił, więc się zgadzam. - uśmiechnął się. - A Ty mi pomożesz. 

*Niall pov* 

Jeżeli to jedyne wyjście, żeby się do niej zbliżyć, to dlaczego nie? Będziemy spędzać ze sobą dużo czasu, aż w końcu wygram ten cholerny zakład. 

- Mercy, czy to konieczne? - spytałem, gdy dziewczyna ciągnęła mnie w stronę swojego domu. 

Tam był jej brat. 

- Czego Ty się tak bardzo boisz? - spytała i odwróciła się w moją stronę. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i patrzyła na mnie z delikatnym uśmiechem. 

- Tam jest Louis. - szepnąłem. 

- Tylko mi nie mów, że boisz się mojego brata. - prychnęła. 

- Ja nikogo się nie boje. - powiedziałem i wyprostowałem się. - Dobra, jego się boje. - dodałem, widząc wzrok dziewczyny. 

- On nic Ci nie zrobi. - powiedziała i z powrotem złapała mnie za rękę. Stanęliśmy przed jej domem i Mercy dosłownie musiała wepchać mnie przez bramę. Brunetka wywróciła oczami i podeszła do drzwi. - Niall nie wygłupiaj się! - krzyknęła. - Louis'a nie ma. - dodała, a ja z uśmiechem ruszyłem w jej kierunku. Weszliśmy do środka, a we mnie od razu uderzył piękny zapach jedzenia. - Mamo, jesteś w domu?! - spytała Mercy i weszła do salonu, przynajmniej tak mi się zdaje. Przywołała mnie gestem ręki i razem weszliśmy do kuchni. Przy kuchence stała kobieta około czterdziestki. Miała na sobie szarą dopasowaną spódnicę oraz białą koszulę. 

my new (fri)end||n.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz