Rozdział XXVIII

Zacznij od początku
                                    

- Gadaj! - krzyknął i wstał z miejsca, prawie rzucając butelką z Netris.

Spięłam się i zaczęłam mówić, powoli układając plan w swojej głowie.

- Może i wiem, ale co będę z tego miała jak ci powiem? Unicestwiony i podporządkowany tobie świat? Podziękuję za taki układ - prychnęłam pogardliwie.

Król zaśmiał się skrzekliwie i spojrzał na mnie pobłażliwie.

- To między innymi, ale pewnie chciałabyś mieć coś z tego, racja?

Posłałam mu spojrzenie mówiące: "Czy ty sądzisz że jestem idiotką?"

- Chciałabym spotkać kogoś, kto już nie żyje i sądze że nadal jest tutaj. Raczej jeszcze nigdzie nie został wysłany.

Król spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem i przez chwilę panowała cisza. Jednak w końcu odezwał się:

- Niech ci będzie. Nawet jeśli nie wiesz jak to robić, to nie strace przy tym.

Ruszył na ściane, która była obok mnie. Zatrzymał się przed nią i dotknął ją, zaczynając szeptać jakieś słowa. Doskonale je słyszałam, ale nic nie rozumiałam, jakby były w innym języku.

Nagle coś syknęło, a ze ściany buchnął dym. W miejscach, skąd wydobyła się para wodna, powstały szczeliny.

Król położył dłonie na marmurze i z całych sił pchnął go. Mężczyzna sapnął, a w ścianie pojawiła się dziura w kształcie drzwi.

- Zapraszam - szepnął tak cicho, że ledwo usłyszałam i oficjalnym gestem zaprosił mnie do środka.

Spojrzałam na niego i niepewnie ruszyłam w stronę otworu. Zajrzałam do wewnątrz i wstrzymałam oddech.

Był to niewielki pokój, w którym było zupełnie ciemno. Tylko teraz strużka światła z zewnątrz wpływała do wnętrza. Na środku pomieszczenia stało wielkie lustro. Wyglądało jak normalne zwierciadło, w którym można było się przejrzeć. Jednak jego obramowanie było z szarego metalu, a zdobienia miały kształt duchów i róż.

Powoli podeszłam do przedmiotu.

- Jak to działa?

Król znalazł się obok mnie i szybkim, mocnym ruchem popchnął mnie w stronę szkła. Kiedy uderzyłam o nie, cicho krzyknęłam.

Upadłam łapiąc się za głowę. Jednak nic nie czułam. Żadnego bólu, krwi, tylko przenikliwy chłód i ciężkość powietrza.

Uniosłam głowę i rozejrzałam się wokół. Była to pustka. Wokół nie było zupełnie NIC. Jedynie jakieś dusze siedziały, niczym w bardzo długiej kolejce do lekarza.

Zaczęłam wyszukiwać jednej, jedynej twarzy, po którą tu przyszłam, z wielką nadzieją że jednak jeszcze tutaj będzie. Jednak na próżno. Nie mogłam go znaleźć.

Podeszłam do pierwszej lepszej duszy i dotknęłam jej ramienia. Dziwne. Wydawała się żywa, tylko była potwornie zimna.

Postać spojrzała na mnie, a ja o mało nie podskoczyłam z przerażenia. Jej oczy były jakby pokryte białym śluzem. Nie było widać ani źrenic, ani tęczowek. Kiedy podniosła rękę w moją stronę, usłyszałam jak coś strzeliło jej w ramieniu, a później w łokciu.

Tym razem cicho pisnęłam i szybkim krokiem oddaliłam się od niej. Widziałam jak odprowadzała mnie tęsknym wzrokiem.

Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie.

Podskoczyłam obracając się o 360 stopni. Nagle zobaczyłam twarz, za którą tak bardzo tęskniłam.

- Aqua! - krzyknęłam i ze łzami w oczach rzuciłam się na szyję chłopaka. Z radości zaczęłam przeczesywać palcami jego włosy, ale nie były takie jak kiedyś. Kiedyś były złote, puszyste, gęste. Teraz są... Łamliwe, rzadkie, pozbawione dawnego blasku.

Szkoła żywiołówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz