28. To, co nas łączy, jest wyjątkowe.

1.6K 216 26
                                    

- Czy ty jesteś na mnie obrażony? - Ivy zmrużyła powieki, przypatrując się z niezrozumieniem siedzącemu na łóżku Louisowi. Choć od piętnastu minut opisywała mu zdarzenie z rana, raczył tylko uśmiechnąć się krótko i rzucić jakieś "winszuję" pod nosem, po czym wrócił do swojej gierki.

A przecież to było ważne! W końcu doprowadzili plan do końca, pozbyli się tej upiornej kobiety, która po raz ostatni zdecydowała się porwać Stewart do samochodu. Tam też, wśród grymasów obrzydzenia i wielkiej niechęci, zażądała zwrotu rodzinnego pierścionka zaręczynowego, który Ivy wyjęła po prostu z kieszeni, bo na palcu tego bydlaka nosić nie zamierzała. Wyrzucona z auta na bruk, pożegnana została całą przemową wzburzonej Johannah, którą do żywego ubodło towarzystwo tak niepraworządnej rozpustnicy.

- Nie, co ty - odmruknął tylko Louis, zerkając na nią z ukosa i wdziewając na usta sztuczny uśmiech. Ivy przygryzła wargę, ale postanowiła kontynuować swoją opowieść z nadzieją, że chłopak ma tylko okres, pms, czy co to mu znowu dolegało, że chodził taki naburmuszony i oziębły.

- No i powiedziała mi, że zdążyła pokochać mnie jak własne dziecko, że tyle nas łączyło, że umówiła mnie już do swojego chirurga na operację nosa, a ja się puszczałam ciągle z jakimś bezwartościowym śmieciem. "Zaprzepaściłaś możliwość wstąpienia do wielopokoleniowej, dobrej rodziny!" - sparodiowała głos Joy, naciągając rękoma policzki w sztywnym wyrazie, bardzo dla kobiety charakterystycznym. Tommo uniósł kąciki ust, nieco bardziej rozbawiony, choć nie oderwał nawet wzroku od ekranu. Kompletnie nie wiedziała, o co mu chodziło! Zirytowana już otwierała usta, by zmusić go do jakiejś reakcji, kiedy wyprzedził ją dosłownie o parę sekund, odzywając się.

- Wiesz, dużo o tym myślałem - zaczął, zwiastując tym samym poważną rozmowę, bo Lou rzadko kiedy posuwał się do czynności tak wymagającej jak myślenie. - Odkąd cię poznałem, jest inaczej. Lepiej, żywiej, zabawniej; niebo jest bardziej błękitne, trawa zieleńsza, alkohol smaczniejszy, a wizja zajęć mniej straszna. Mam wrażenie, że z tobą u boku mogę dosłownie wszystko, że twoje pojawienie się odwróciło mój świat do góry nogami. Uwierzyłem w to połączenie dwóch dusz, w tę symfonię dusz, o której opowiadają w filmach, w ten cały śmieszny bullshit o dwóch połówkach jabłka, który wpajają nam od maleńkości. Sprawiasz, że jestem lepszym człowiekiem - ciągnął, a Ivy czuła, jak jej policzki przybierają odcień dojrzałego pomidora, gdy serce łomotało wściekle w piersi. - Naprawdę wierzę, że to, co nas łączy, jest wyjątkowe. Kocham cię, Liam, więc przestań się wydurniać i podaj mi hasło do wifi, przecież oddałem ci kasę za opłaty - zakończył, podnosząc wzrok na siedzącego przy biurku współlokatora.

Zdążyła zapomnieć, że Payne był obecny w tym pokoju. Czytając gruby podręcznik, raczej nie udzielał się w ich rozmowie, choć niewątpliwie słuchał - bo gdy Lou skończył swój monolog, odwrócił się w ich stronę i roześmiał głośno, przewracając oczyma.

- Stary, kazałeś mi zmienić hasło, żeby internet nie odciągał cię od nauki! - zauważył Liam, kręcąc z pobłażaniem głową. Lou żachnął się, przesuwając na skraj łóżka i celując palcem prosto w twarz najlepszego przyjaciela.

- Pierwsze słyszę! Nie wpychaj mi w usta swoich słów... i innych rzeczy też mi do ust nie wpychaj - mruknął, a Li skrzywił się tylko i rzucając ostanie, pełne politowania spojrzenie, wrócił do notatek.

Ivy zaś nie odzywała się ani słowem, obserwując to widowisko i czując, że zwyczajnie ściska ją w sercu. To było absurdalne, że chciało jej się płakać, ale nic nie mogła na to poradzić. Nie oczekiwała od Louisa cudów, nie wymagała romantycznych kolacji przy świecach, czy spacerów za rękę po plaży; ten związek oparty na seksie i przyjacielskich głupotach był w porządku, przystała na to. Po prostu nigdy jej tego nie powiedział. Jak długo się znali, nigdy nawet nie użył przy niej słowa na K w stosunku do drugiej osoby, więc nawet nie czuła się źle. Chociaż nie, czuła się paskudnie, bo kiedy sama w końcu nieśmiało wyznała mu, że go kocha, usłyszała w odpowiedzi to, co skutecznie zabiłoby niejedną kobietę.

Przez Twe oczy zielone || l.t. || ✓Where stories live. Discover now