Rozdział 10: Ewakuacja

1.6K 174 22
                                    

Tymczasem w garażu bazy T.A.R.C.Z.Y Maria Hill odebrała meldunek o kradzieży Tesseractu. Właśnie mijał ją Clint Barton w towarzystwie jakiegoś dziwnego gościa w zbroi i kilku agentów. Zwolniła kroku i wysłuchała zdenerwowanego głosu Furego. Nagle usłyszała cichy trzask odpezpieczanego pistoletu. Pchnięta odruchem rzuciła się na ziemię, przeturlała tak ,że osłaniała ja ściana i wyciągnęła swój pistolet. Barton strzelił w jej kierunku, ale trafił w ścianę. Maria celowała w jego nogi. Cokolwiek robił nie był sobą więc Hill nie chciała go poważnie skrzywdzić. Podczas kiedy tych dwoje wymieniało strzały, nieznajomy i agenci wskoczyli na pakę najbliższego pick-up'a. Barton zaprzestał strzałów, wsiadł z wyżej wymienionymi do samochodu i ruszyli w stronę wyjścia z bazy.
Maria nie będąc już pod ostrzałem podbiegła do stojącego obok jeepa i ruszyła za nimi w pościg.W zimnym betonowym tunelu znów rozległy się strzały.

Maggie

Usłyszałam wystrzały z garażu i pobiegłam w tamtym kierunku. Zdążyłam tylko zobaczyć jak Maria odjeżdża w ślad za Bartonem. Poczułam wibracje energii i wiedziałam, że baza zaraz wybuchnie. Zebrałam w sobie całą możliwą energię i rzuciłam się do biegu za nimi. Skumulowałam swoją moc tak że moje stopy odpychały się od podłoża i wyrzucały mnie bardzo daleko w przód. Do tego biegłam najszybciej jak potrafię, więc miałam nadzieję ich dogonić.
I wtedy nastąpił wybuch. Usłyszałam odgłos zawalającej się konstrukcji i poczułam straszliwy wstrząs. Mimo to biegłam dalej, przecież tunel prowadził do wyjścia.
Po chwili zauważyłam przewróconego na bok, czarnego jeepa częściowo przygniecionego odłamkami skał.
~Maria! Jesteś tam?!- zawołałam i ruszyłam w stronę auta. Bałam się o Marię. A co jeśli jest ranna?
Kamienie utrudniały dostęp do pojazdu. Kilka było na tyle dużych, że musiałam użyć telekinezy, żeby je odsunąć.
Usłyszałam stłumiony głos wołający moje imię. Przez stłuczoną szybę wysunęła się blada dłoń, którą natychmiast chwyciłam i pociągnęłam do góry.
Maria Hill była w opłakanym stanie. Granatowy strój agentki był podarty i cały w pyle. Miała rozcięty łuk brwiowy, a po policzku spływała jej krew. Spojrzała na mnie zdziwiona i z wdzięcznością.
-

Co ty tu robisz?
~Usłyszałam strzały.
Kiwnęła głową.
-Dziękuję.
~Nie ma za co. Musimy się wydostać. Możesz chodzić?
-Tak- zrobiła krok do przodu i syknęła z bólu. Dopiero teraz zauważyłam, że przez jej lewą łydkę biegnie wielka rana.
~Matko moja.. nigdzie nie pójdziesz w takim stanie. Pokaż mi to.
Uklękłam przy niej, bo do głowy wpadł mi pomysł. Uniosłam dłoń kilka milimetrów nad raną i zamknęłam oczy. Skoro telekineza pozwalała na manipulowanie przedmiotami, może dałabym radę zmusić komórki Marii do podziału i rana by się zagoiła? Skupiłam się maksymalnie, wyobraziłam sobie jak komórki dzielą się tworząc nową tkankę, jak zakrywają rozcięcie, wyobraziłam sobie jak wszystkie zanieczyszczenia opadają na ziemię pozostawiając czystą ranę i miejsce na nową skórę.
Otworzyłam oczy i delikatnie przesuwałam dłonią wzdłuż rozcięcia "naprawiając" je.
Kiedy skończyłam po ranie nie było śladu poza świeżą skórą. Fakt, że bardzo lubiłam biologię właśnie przyczynił się do tego, że umiem goić rany.
Wstałam z kolan i spojrzałam na Marię.
~Teraz możesz chodzić. Nie wiem czy nie będziesz miała blizny, bo nigdy tego nie robiłam.
Uścisnęła mnie serdecznie.
-Dziękuję. Tylko jak my się stąd wydostaniemy? Wszystko się zawaliło.
Tu miała rację. Sam fakt, że korytarz nie był całkiem zawalony świadczy tylko o tym, że znajdowałyśmy się na obrzeżach bazy, gdzieś między budynkami, wokół mogły być setki ton skał, w życiu nie usunęłabym takiej ilości.
Zaraz. Jeśli byłyśmy między budynkami, to leżąca przed nami sterta kamieni mogła być jak rampa jeśli tylko odpowiednio się jej użyje.
Użyłam całej dostępnej mocy by wypchnąć cześć skał w górę "rampy" i udało nam się wyjść na górę.
W komunikatorze Marii odezwał się głos Furego:
-Wszyscy upoważnieni agenci mają stawić się w Helicarrierze.


____________________________________
Ostatnio zobaczyłam 3 tyś. wyświetleń. Jeju aż mnie zatkało. Dziękuję wam bardzo serdecznie. Dziękowałam wam jak były 2? Nie pamiętam. Nie mniej jednak, dziękuję za wszystko. Za to, że czytacie, gwiazkujecie i piszecie co wam się podoba.
Możecie uznać ten rozdział za baaardzo spóźniony prezent świąteczny.

Trzymajcie się cieplutko;*
Wasza #CaptainPeggy

Zagubiona AvengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz