Rozmowa 18

2.7K 282 95
                                    

Dedykacja dla MartynaPaweek, bo jest ze mną od samego początku, dziękuję! <3

Luke;;

Piątek rano, 3:27

Luke nie był w stanie zasnąć, jego myśli ciągle dryfowały w kierunku rozchichotanego chłopaka o kręconych włosach, z całkiem przyjemnymi bicepsami.

Był zestresowany i podekscytowany jednocześnie, a w jego brzuchu zawiązał się supeł. Nie był pewny co zrobić, miał nadzieję, że jego głupie, małe, prawie nieistniejące zauroczenie nie sprawi, że będzie niezręczne.

Luke; hey ash, pewnie śpisz, ale ja nie mogę  zasnąć :(

Luke wysłał, skubiąc swojego kolczyka, zanim przewinął ekran do kontaktu Caluma. Wiedział, że pewnie spał, ale odczyta wiadomość rano.

Luke; Calum, panikuję. Cholernie panikuję, nie zrobię tego.

Po tym jak nie otrzymał odpowiedzi od żadnego z nich, Luke zaczął wgapiać się w sufit.

Jutro pójdzie do szkoły, a jego babcia odbierze go wcześniej i razem pojadą do jej domu.

Wcześniej tego dnia jego mama nakrzyczała na niego, żeby lepiej się spakował, bo inaczej oberwie od niej drewnianą łyżką. Chociaż to były żarty, Luke był spakowany już od czasu, kiedy jego mama się zgodziła na wyjazd.

Wypuszczając z ust ciche westchnięcie, przewrócił się na bok i zamknął oczy, usiłując zasnąć.

Po tym jak w końcu zasnął, Luke mógł śnić o całowaniu pewnego chłopaka do utraty tchu. To mogło się przerodzić w coś o wiele bardziej niegrzecznego, ale niestety dźwięk jego alarmu wyrwał go ze snu. Luke otworzył oczy i przetarł je ze zmęczenia, widząc, że jest już 7:10.

Sprawdził telefon, miał 7 nieodebranych wiadomości.

Calum; oddychaj Luke, to tak jak spędzanie czasu ze mną i Mikey'em

Calum; oprócz tego, że żaden z nas nie chce ssać twojego kutasa

Calum; no może Michael chce... nienawidzę go

Michael; yo przyjadę po ciebie

Michael; będę o jakiejś 7:30 bądź gotowy

Ashton; aw stresujesz się przed spotkaniem ze mną ;)

Ashton; żartuję, żartuję, jestem super podekscytowany tym tygodniem! będę mógł cię jutro poznać, to szalone

Luke wysłał zwykłe 'okay' do Michaela i zdecydował zignorować sms'y Caluma, zanim odpisał Ashtonowi.

Luke; nie, serio się stresuję tym spotkaniem, jestem na to zbyt dziwny

Ashton; pozwól mi to ocenić

- Luke, chodź tutaj! Nie po to smażyłam ci naleśniki, żeby je teraz wyrzucić!

Luke poprawił włosy jeszcze raz i chwycił swoją torbę.

- Więc? - Mama Luke'a posłała mu uśmieszek, wycierając ręce, podczas gdy on usiadł i zaczął jeść naleśniki.

- Więc co?

- Jaki jest prawdziwy powód dla którego jedziesz do babci na przerwę? Bo zdecydowanie nie jedziesz tam dla niej – powiedziała mu, na co Luke zakpił.

- Mamo, oczywiście, że jadę tam dla niej, tęsknię za nią.

- Nie słuchaj go, poznał jakiegoś chłopaka przez Caluma i chcą się spotkać. - Jack wszedł do kuchni, sięgając po jabłko do koszyka leżącego na blacie. Luke nigdy nie powiedział mu, jak naprawdę poznał Ashtona.

- Jack! - Oczy Luke'a się rozszerzyły, gdy on patrzył to na niego, to na mamę.

- Aw! - kobieta pisnęła, a Luke postanowił, że nigdy więcej nie dopuści do tego, by jego mama wydała z siebie taki dźwięk. - Mój synek gej znalazł sobie chłopaka! Jaki on jest? Lepiej przywieź go kiedyś ze sobą, żebym mogła go poznać. Aw słonko, twoje policzki mają uroczy odcień czerwieni.

Z zewnątrz dobiegł ich dźwięk klaksonu i Luke wypuścił oddech, nieświadomy nawet, że go wstrzymywał. Uratowany przez klakson. -Oh! Patrzcie na to, muszę iść do szkoły i uczyć się i nudzić i w ogóle – powiedział dość chaotycznie, śpiesząc się do wyjścia.

- Oh kochanie, kiedyś wrócisz!

Sapiąc, Luke trzasnął drzwiczkami samochodu Michaela.

- Przepraszam bardzo, nie trzaskaj Ruby. Ruby to moje dziecko –Michael warknął, a Calum spojrzał na niego z siedzenia pasażera i zachichotał cicho. - Stary, czemu twoja twarz jest w 50 odcieniach czerwieni?

- Przez mamę! Ona jest taka irytująca i krępująca – Luke żalił się na nią i na to, co się stało rano przez całą ich drogę do szkoły.

Piątek po południu, 14:18

- Lucasie Hemmingsie, lepiej bądź grzeczny i trzymaj się z daleka od kłopotów – powiedziała jego mama i przytuliła go mocno.

- Wiesz, nie nazwałaś mnie Lucas, a mimo to ciągle tak do mnie mówisz.

Ignorując to, co powiedział, kobieta szepnęła mu do ucha – zabezpieczajcie się, jeśli złapiesz jakąś chorobę to jak wrócisz do domu oberwiecie oboje. - Odsunęła go i pocałowała go w czoło. - Kocham cię.

Luke potarł swoje czerwone policzki. - Jesteś tak krępująca, przysięgam – zakpił, ale mimo to powtórzył słowa 'kocham cię'.

- Chodź kochanie, program babci zaczyna się o 15:30 i zapomniałam go nagrać – jego babcia powiedziała i zaprowadziła go do jej Volkswagena.

Luke; Ashton, oficjalnie jestem w drodze

Ashton; :)

T/N

Tak, dobrze myślicie, w następnym rozdziale będzie w końcu spotkanie Lashtona! Ale wszystko w swoim czasie, haha.

Mam nadzieję, że wszystko u Was w porządku <3

Do następnego x




Connection [Lashton pl]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz