Rozdział 1

3.1K 144 13
                                    

Słonecznego dnia po skończonej wyprawie słynny Will Treaty przechadzał się główną drogą do zamku, gdzie mieszkał baron Arald ze swoją żoną Sandrą. Kiedy przeszedł bramę, coś przykuło jego uwagę. Tak to ona! Will spojrzał na piękną Alyss, która huśtała się na lianach zwisających ze starego drzewa. Natychmiast podbiegł do niej i położył na niej ramiona. Oboje spojrzeli na swoje radosne oczy :
- Alyss... - zaczął mówić Will - Nie mogę uwierzyć, że cię widzę...
- Po tylu miesiącach myślałam, że o mnie zapomniałeś - powiedziała Alyss.
- Ja?! - wykrzyknął oburzony - O tobie? Nigdy!
- To dobrze - odpowiedziała dziewczyna i przytuliła go mocno.
- Więc - mówił dalej - coś mnie ominęło?
Alyss spojrzała na rękę, gdzie została na niej blizna po wyprawie z Cassandrą, która niedawno przyjechała do lenna Redmont. Nic nie odpowiedziała,tylko jeszcze raz go przytuliła, pocałowała w policzek i pobiegła w stronę zamku,gdzie mieszkała tymczasowo. Zdziwiony całą sytuacją poszedł za Alyss. Kiedy zniknęła za murami Will obejrzał się za siebie i uśmiechnął na sam widok swojej ojczyzny i widoku miasta, gdzie się wychował. Na samą myśl o tym zobaczył Alyss i oderwał się od wspomnień. Pobiegł za nią. Kiedy był już na schodach udał się do gabinetu barona Aralda, by się z nim przywitać. Po widzenie z baronem za pomocą instrukcji pobiegł do komnaty swojej żony. Zapukał po czym po cichu wszedł. Alyss siedziała na łóżku i do skórzanej torby pakowała swoje rzeczy. Will usiadł obok niej i zaczął się śmiać. Dziewczyna spojrzała nas niego. Kiedy jej wzrok powędrował na usta, sama śmiała się bez ustanku.
- Alys, dzisiaj zabiorę cię na przejażdżkę - mówił tajemniczo Will.
- Dobrze, ale pod warunkiem, że najpierw pojedziemy do domu - odpowiedziała czarująco Alyss.
- Spełnię twoje warunki - zaczął mówić uśmiany całą sprawą Will - ale natychmiast musimy ruszać do karczmy Jenny, bo jestem strasznie głodny!
- Jasne - odpowiedziała - Możemy ruszać, jestem gotowa.
Will wziął jej torbę. Oczywiście też jej rękę i razem schodzili po schodach. Kiedy zeszli, poszli do stajni, gdzie chłopak odstawił jego konia - Wyrwija. Założył siodło,pomógł wejść na konia Alyss. Sam wszedł na Wyrwija, poklepał go po pysku i pojechali w stronę swej zwiadowczej chaty na skraju lasu. Galopowali by jak najszybciej znaleźć się w chatce. Gdy już dojechali Alyss weszła do domu i włożyła do flakonu zerwane kwiatki z pobliskiej łąki, gdzie wysiadła. Will tymczasem opiekował się koniem. Kiedy wypakowali swoje manatki ruszyli w drogę - do karczmy ich przyjaciółki.

Zwiadowcy Inna Historia √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz