Obudził mnie czyiś niespokojny oddech. Otworzyłam zaspane oczy i krzyknęłam z przerażenia. Przede mną pojawiła się czarna postać w masce jakiegoś jebanego wilka. Szybkim ruchem zrzuciłam ją na podłogę i chwyciłam za swój kij bejsbolowy.
- A spróbuj się tylko poruszyć. - warknęłam do niej, unosząc swoją broń.
- To tylko ja, Ada. - próbowała ratować sytuację.
- Co do chuja robisz w moim domu o czwartej w nocy i jakim prawem wyrywasz mnie ze snu? Życie ci niemiłe, dziewczynko?
- Zostawiłaś otwarte drzwi. - zdjęła swoją maskę i roześmiała się wesoło. - Więc postanowiłam wejść.
- A na kij ci ta maska? - spytałam zrezygnowana.
- Chciałam cię wystraszyć. - uśmiechnęła się lekko.
- Wstawaj i w ramach pokuty zrób mi śniadanie. - wydałam komendę i uśmiechnęłam się triumfalnie. Posłusznie podniosła się z podłogi i skierowała swoje kroki w stronę kuchni.
Zgarnęłam z szafy jakieś dresy i czarną bluzkę na krótki rękaw, po czym zamknęłam się w łazience. Spojrzałam w lustro i stwierdziłam, że nie wyglądam tak źle, jak na początku zakładałam. Owszem, sterczące włosy to u mnie norma, ale zawsze mogło być gorzej.- Spać nie możesz czy jak, że szlajasz się w środku nocy po domach niewinnych ludzi? - spytałam wparowując do kuchni.
- Coś w ten deseń. - odparła rozbawiona. - Słyszałam, że chciałabyś mi coś powiedzieć. - dodała już nieco poważniej.
- Od kogo to słyszałaś? - spytałam zbita z tropu.
- Od jakiejś dziewczyny, która kręciła się w pobliżu twojego domu. - odparła bez przekonania.
Czyżby Karolina?
- Jak wyglądała? - spytałam coraz bardziej pewna swojej wersji.
- Nie wiem. Nie wiedziałam jej twarzy, bo miała na sobie czarną bluzę z kapturem, a co?
- Nico. Zaraz spalisz nam śniadanie. - popatrzyłam na ścięte żółte jajko rozmazane na patelni.
- Znasz ją? - kontynuowała swoją grę w pytania. Jednak tym razem bardziej pilnując patelni.
- Tak szczerze to wiem tylko, jak ma na imię. - odparłam bez przekonania. - Słuchaj, bo... między nami nic nie było, tak?
- No chyba tak. - zerknęła na mnie przenikliwym wzrokiem. - I... chcesz mi powiedzieć, że nigdy nic nie będzie?
- Tak. - podrapałam się jedną ręką po karku, spodziewając się rzucania talerzami.
- Spoko. - uśmiechnęła się i przełożyła ścięte jajko z patelni na talerz.
- Serio? - zapytałam zdezorientowana. - Tak po prostu to przyjmujesz do wiadomości? Nie jesteś na mnie zła? Nie będzie rzucania talerzami?
- Nie lubię zabawy w związki. - odpowiedziała spokojnie. - A poza tym ostatnimi czasy podchodzimy bardziej pod przyjaciółki, prawda? - postawiła talerz na stole tuż przede mną.
- No w sumie. - uśmiechnęłam się lekko. - Przyjaciółki, które dwa razy ze sobą spały. Ideolo. - dodałam sarkastycznie.
Roześmiała się wesoło, a po chwili ja jej zawtórowałam.
- Dzisiaj poniedziałek, nie? - spytałam po chwili ciszy.
- Niestety. - spochmurniała i zabrała się za stygnącą jajecznicę.
Po skończonym posiłku zgarnęłam talerze i wstawiłam do zmywarki, po czym opierając się o blat zerknęłam na Adę. Wpatrywała się intensywnie w krajobraz za oknem. Odchrząknęłam znacząco. Nic.
Zakaszlałam. Nic.
Przypadkiem zrzuciłam widelec na podłogę. Nic. Żadnej reakcji.- Kurwa Ada, jednorożca tam zobaczyłaś?! - podniosłam lekko głos.
- Co? Nie. Zamyśliłam się. - zerknęła na mnie nieobecnym wzrokiem i posłała mi przepraszający uśmiech. Przewróciłam oczami.
- Na którą masz do pracy? - zapytałam już zupełnie spokojna.
- Dzisiaj mam wolne. - powiedziała i zerknęła na biały zegar wiszący na ścianie. - A ty masz na szóstą, tak?
- No tak. - odparłam i również spojrzałam na zegarek. - Kurwa. - mruknęłam, gdy spostrzegłam, że została mi ledwie godzina na dojazd.
- Może cię podwieść? Przyjechałam samochodem. - spytała ze współczuciem.
- Myślę, że szybciej będzie motocyklem, a teraz grzej na dwór i otwórz mi garaż. - wyjęłam z górnej szafki klucze i rzuciłam je Adzie. Popędziła przez korytarz prawie przewalając się o moje buty. Uśmiechnęłam się pod nosem i wbiegłam po schodach na górę by ubrać się w coś mniej wygodnego, ale za to bardziej eleganckiego.
Wyszłam przed drzwi frontowe zakluczając je. Od razu uderzyła mnie fala mroźnego powietrza.
- Wiesz ile jest kurwa stopni? - syknęła do mnie Ada dygocząc z zimna. Chwilę zastanowiłam się nad odpowiedzią i wczułam w swoje ciało.
- Hmm. Minus pięć? - spróbowałam zgadnąć.
- Chciałoby się. Minus dwadzieścia. - przewróciłam oczami i wsiadłam na swój motocykl. - Nigdzie tym nie jedziesz. - złapała za kierownicę i spojrzała mi głęboko w oczy. - Wiesz jakie drogi są teraz oblodzone? Nie ma mowy, jedziesz ze mną. - dodała widząc mój zdenerwowany wzrok.
- Dobra. Tylko ja prowadzę. - warknęłam i zaczęłam prowadzić motocykl spowrotem do garażu.
Po chwili znalazłam się w jej sportowym samochodzie i nie kłopocząc się z włączeniem ogrzewania, nacisnęłam pedał gazu. Zrobiła to dopiero Ada zabijając mnie przy tym wzrokiem.
Dotarłam pod budynek firmy dokładnie o piątej pięćdziesiąt.
Kilkunastometrowy wieżowiec emanował chłodnością i nowoczesnością. Naprawdę trudno się tu dostać. Wysokie wymagania, wysoki prestiż, a co najważniejsze wysoka wypłata.
Dla mnie tak naprawdę tylko to ostatnie się liczyło.Weszłam do środka poprzez szklane, obrotowe drzwi i kierując się do windy wcisnęłam zieloną strzałkę. Po krótkiej chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk świadczący o tym, że skrzydła windy zaraz się otworzą. Sezamie otwórz się.
Szybkim krokiem wkroczyłam do blaszanej skrzynki i zerknęłam przelotnie na faceta w czarnym garniturze. Nacisnęłam na guzik z piętrem numer 17 i nie patrząc mu w oczy przyparłam plecami do ściany najbardziej oddalonej od niego. Bliskość jakiegokolwiek mężczyzny w tak małej przestrzeni stała się dla mnie istną męką. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego. Po prostu czułam do nich obrzydzenie, dlatego też gdy winda dotarła na właściwe piętro, ja w ekspresowym tempie ruszyłam przez korytarz szukając swojego działu. Bez żadnego pukania weszłam do sali pełnej ludzi i komputerów po czym znalazłam swoje stanowisko.- Jaki jest plan na dziś? - zagadnęłam moją rudą koleżankę ze stanowiska obok.
- Ma przyjść jakiś ceniony grafik komputerowy, który oceni nasze prace popisowe. Po krótkiej naradzie z naszą chujową szefową Stępnik, wybierze najlepsze prace i... nie wiem. Mają być jakieś nagrody. - dodała trochę za bardzo piskliwym głosem.
- To fajnie. - westchnąłam z udawanym zainteresowaniem.
- Zaraz mamy zbierać się na salę konferencyjną. - szepnęła i wstała znacząco spoglądając na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Niechętnie podniosłam się ze swojego legowiska i podążyłam za rozemocjonowanym tłumem. Weszłyśmy do ogromnej sali, gdzie jak na złość nie było otwartego żadnego okna. Dobrze, że przynajmniej jakaś wentylacja za złotówkę działała. Zajęłam miejsce na plastikowym krzesełku i rozejrzałam się po tłumie.
- Niby wszyscy chorzy, a tu proszę. Całe województwo przyjechało. - warknęłam z rezygnacją.
- W końcu to ważne wydarzenie. Chyba każdy chce być wyróżniony i wyjechać na tydzień do Stanów. - szepnęła rozmażona.
- Do Stanów? Po co?
- Nie wiem, podsłucham rozmowę jakiś ludzi. - uśmiechnęła się do mnie lekko. - O patrz, już jest!! - pisnęła prosto w moje ucho. Zerknęłam na podwyższenie i mnie zatkało.
To ona...***
Jak myślicie? Kto to może być?Chcecie mały maratonik rozdziałów?
CZYTASZ
Nie jestem lesbijką
Teen FictionPowoli sączyłam swojego egzotycznego drinka o kolorowych barwach. Wokół mnie szumiała głośna muzyka, a ludzie wyginali swoje ciała w nienaturalny sposób byleby tylko dostosować się do jej rytmu. Chciałam stąd wyjść. Wtem ujrzałam Ją...