II

8.5K 569 521
                                    

To już był ponad tydzień, jak Louisa zaczęły męczyć mdłości. Codziennie rano zrywał się z łóżka, pędząc do łazienki, nie potrafił utrzymać jedzenia w żołądku, na dłużej niż kilka minut i jakby tego było mało ciągle był zmęczony, najchętniej przesypiałby cały dzień.

To wszystko niepokoiło jego matkę Jay. Obawiała się, że jej syn był chory. Prosiła Louisa, aby udał się do lekarza, co chłopak jej obiecał, jednak jakoś mu się nie spieszyło. Właśnie dlatego, kobieta sama umówiła syna na wizytę i zabrała go, tam obierając ze szkoły.

- Mamo, musimy? – jęknął, obniżając się na fotelu pasażera.

- Boo, coś ci dolega. To nie jest zwykłe zatrucie, czy grypa żołądkowa. Czas najwyższy iść do lekarza – po raz kolejny, tłumaczyła mu to spokojnie, na moment spoglądając na chłopaka.

- Ale nie chcę.

- Nie zachowuj się jak pięciolatek – skarciła syna, który już do końca drogi nie odezwał się ani słowem.

Na szczęście nie musieli długo czekać na wezwanie do gabinetu. Tam odbyła się rozmowa z doktor Eris, która po chwili przeszła do badań. Jay i Louis zaniepokoili się, kiedy zobaczyli, jak kobieta marszczy brwi i mruczy coś pod nosem. Strach wzrósł, kiedy wezwała pielęgniarkę, prosząc by poprosiła doktor Williams. Nie wiedzieli co się dzieje, a to było najgorsze, nie mieli pojęcia czego się spodziewać. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i do gabinetu weszła kobieta w średnim wieku. Jej ciemne włosy, były upięta, a na sobie miała biały kitel. Lekarki rozmawiały, spoglądając na wyniki badań, jednak Louis i Jay nic z tego nie rozumieli. Po chwili doktor Williams spojrzała na pacjenta i jego matkę, posyłając im ciepły uśmiech.

- Louis, zapraszam do mojego gabinetu.

- Co się dzieje? – czuł jak z każdą chwilą jest coraz bardziej nerwowy. O co chodziło? Jka poważnie to wyglądało? – Czy jestem chory? – kątem oka zerknął na swoją mamę i widział jak blada i bliska płaczu jest.

- Spokojnie Louis – głos lekarki był miękki i uspokajający – To nic poważnego, chodź ze mną do mojego gabinetu, tam się wszystkiego dowiesz.

*****

- Wiedziałaś? – wrzasnął, podnosząc się krzesła. W tym momencie nie przejmował się, że jest w gabinecie, a doktor Williams im się przygląda – Kurwa, wiedziałaś! I nigdy nie raczyłaś mnie o tym poinformować?!

Był wściekły! Jak jego matka mogła to przed nim ukrywać?!

Po tym jak dostali się do gabinety, kobieta poprosiła, aby położył się na kozetce. Przysunęła do niej ultrasonograf, i po nałożeniu zimnego żelu na brzuch chłopaka, rozpoczęła badanie. Nie trwało długo, jak pogratulowała mu, mówiąc, że jest w 10 tygodniu ciąży.

Louis miał wrażenie, jakby tracił kontakt z rzeczywistością, zapadając się w ciemną, głęboką dziurę. Czuł się, jakby to był kiepski żart. Przecież to niemożliwe, był mężczyzną, a oni nie zachodzą w ciążę. Prawda? Co z tego, że nie był na nic chory i mógł odetchnąć z ulgą. Był w pieprzonej ciąży.

Sytuacja się pogorszyła, kiedy Jay przyznała się, że wiedziała o tym. Wiedział, że jej syn może zajść w ciążę i nic mu nie powiedziała.

- Louis, przykro mi – jej głos był spokojny, kiedy próbowała wszystko wyjaśnić synowi – Myślałam nad tym czy ci powiedzieć, ale nigdy nie miałam pewności, że interesujesz się chłopakami, więc uznałam, że nie ma sensu.

- Mimo to miałem prawo wiedzieć, a teraz...uhg – opadł z powrotem na krzesło, opierając łokcie na kolanach i chowając dłonie we włosach, lekko za nie szarpią. Łzy cisnął mu się do oczu. Czuł się bezsilny, nie miał pojęcia co powinien teraz zrobić.

Our childrenWhere stories live. Discover now