Rozdział siódmy...

549 41 4
                                    




Jednak już w nocy żałuję swojej decyzji.

Jestem gotowa wrócić się na podwórze i wyciągnąć żyletki z powrotem ze śmietnika.

Przewracam się z boku na bok.

W końcu wstaję.

Chodzę pomiędzy jedną ścianą a oknem.

Nie wiem, co robić.

A pragnienie cięcia się jest coraz większa.

Przez chwilę przez myśl przebiega mi zadzwonienie do Alexa.

Jednak szybko odrzucam ten pomysł.

Nigdy.

Tego.

Nie.

Zrobię.

Nie pozwolę, by moja tajemnica zniszczyła go tak, jak mnie.

Kładę się ponownie do łóżka, walcząc ze wspomnieniami.

Jednak nie udaje mi się. Już po chwili po policzkach zaczynają płynąć słone łzy.

Wyciągam telefon i dzwonię do Alexa.

-Halo, Lucy? Jest pierwsza w nocy, czemu nie śpisz? - cisza w słuchawce. - Lucy, ty płaczesz.

-Możesz przyjechać? - pytam, połykając łzy.

-Będę za pół godziny. - odpowiada i się rozłącza.

Ostrożnie odkładam telefon na szafkę obok łóżku.

Po kilkunastu minutach drzwi do mojego pokoju się otwierają i wchodzi nie kto inny jak Alex.

Mocno mnie przytula.

-Lu, co się dzieje. - przypadkiem spogląda na moje nadgarstki. I widzi wszystkie blizny. - Tniesz się?

Kiwam potakująco głową.

Chłopak kładzie się obok mnie na łózko.

-Opowiedz mi, co się dzieje.

Wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić.

-Kilka lat temu umarła moja siostra. Do tej pory jakoś sobie radziłam, ale od pewnego czasu jest coraz gorzej. Nie radzę sobie sama ze sobą. Obwiniam się o jej śmierć. - powiedziałam ze łzami w oczach.

-Czy jest jakiś powód, żebyś mogła się obwiniać?

-Ona miała wypadek, kiedy po mnie jechała. Byłam na imprezie, nie odbierałam telefonu. Moja mama się o mnie martwiła, więc wysłała moją siostrę po mnie. W drodze jakiś pijany kierowca uderzył w jej samochód. Walczyła o życie w szpitalu, niestety... przegrała.

Chłopak mocniej mnie objął i dał całusa w czoło.

-To nie jest twoja wina, tylko tego, kto na nią wjechał.

Po chwili milczenia zadaje mi pytanie:

-Jak długo się tniesz?

-Zaczęłam tuż przed naszym pierwszym spotkaniem.

Wtedy wziął moje ręce i lekko ucałował blizny.

-Nigdy więcej nie pozwolę ci się okaleczyć. Obiecuję.





Udało mi się napisać rozdział, ale... Naprawdę, nie wiem, kiedy będzie następny. Nie mam w ogóle weny ani na napisanie tutaj rozdziału, ani na rozdziały na innych opowiadaniach na nowym koncie.

Mam po prostu kilka problemów, z którymi muszę sobie poradzić, tylko jeszcze nie wiem jak.

ZłamanaOn viuen les histories. Descobreix ara