Rozdział 1

2.4K 205 19
                                    

*2 lata później*

Nareszcie! Londyn, stolica Anglii!
Ale to nie jest najlepsze, bo
właśnie wracam z koncertu BAM!
Bardzo ich polubiłam przez te ostatnie dwa lata. Choć zawsze patrzyłam na Charliego z większą sympatią.

Wracałam właśnie do domu alejami Londynu, gdy coś przykuło moją uwagę. To było jakieś zdjęcie. Chciałam je podnieść i wtedy zostało niesione wiatrem o parę bloków dalej. Gdy podeszłam bliżej, przycisnęłam je butem.

- Już mi nie uciekniesz - powiedziałam z triumfem i podniosłam kawałek papieru.
I okazało się być to jedną z dziwniejszych rzeczy, jakie przydarzyły mi się w życiu, bo w dłoniach trzymałam zdjęcie tego samego domu przy którym stałam. Przypatrywałam się mu przez chwilę porównując każdy szczegół budowli przede mną i tej ze zdjęcia, aż moje zadumanie przerwały jakieś dwa głosy, zbliżały się. Głosy chłopaków i.... kółek? Wyszłam za zakręt aby to sprawdzić.

- Charlie, uważaj!!

Stało się to dokładnie w ułamku sekundy. Poczułam ciepło i zapach męskich perfum, a potem ból, który wynikł ze zderzenia z asfaltem.

- Auu - to było jedyne słowo, które udało mi się powiedzieć.

- Charlie, idioto! - czy to był głos... Leo?!

- O rety, bardzo Cię przepraszam, nie zauważyłem Cię - wysoki chłopak wstał przy pomocy kumpla i podał mi rekę, aby pomóc i mi.

- Wiem, jestem taka niezauważalna - przyjęłam pomoc.

- Nie o to mi chodziło. Cała jesteś? - dodał widząc, że chwieję się na nogach

- Chyba wszystko jest okay... - cały czas trzymał mnie za rękę.
Stałam teraz twarzą w twarz z Charliem Lenehanem, moim idolem! Byłam tak zszokowana, że chyba nie docierało do mnie nic, co dzieje się dookoła. Spojrzałam na jego oczy, patrzyły w moje. Były piękne, błękitne, w odróżnieniu do nieba nad nami, ale dostrzegłam w nich lekki niepokój.

- Charlie, musimy iść - Leo wyrwał mnie z natłoku myśli szturchając swojego kumpla.

- Nigdzie nam się przecież nie śpieszy... - odpowiedział blondyn, po czym zwrócił się do mnie - Nieźle na ciebie ''wpadłem'', przepraszam cię za to. Chciałbym Cię teraz odprowadzić do domu dla pewności, że nic Ci się nie stanie. Nie chcę, abyś po drodze zemdlała przeze mnie. Mogę? - spytał patrzac tymi błękitnymi oczami

- Jasne, dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem, a on go odwzajemnił.

Chłopaki wzięli swoje deskorolki i szli ze mną po Londyńskich ulicach. Moje serce waliło chyba z dziesięć razy na sekundę, a przynajmniej tak mi się wydawało. Obaj wyglądali inaczej niż na tych wszystkich zdjęciach czy filmach. To nie do opisania. Teraz byli tu ze mną, tuż obok. Mam możliwości aby rozmawiać z nimi jak równy z równym. A jednak zamiast z tego skorzystać układałam dialogi w myślach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć choć próbowałam. Kilka razy chciałam zacząć rozmowę, ale gryzłam się w język. W ten oto sposób minęła pierwsza minuta spaceru, która zdawała się być dla mnie całą wiecznością. Odezwałam się w końcu.

- Powiedz mi, Charlie - chłopak obrócił głowę na dźwięk swojego imienia. - Czesto tak ''wpadasz'' na innych?

- Raczej nie często mi się to zdarza, prawda, Leo?

- Chyba tak. Pomijając to, jak wpadłeś na mnie w studiu i zepsułeś mikrofon... no i tego jak grałeś na gitarze i próbowałeś tańczyć jednocześnie... i tego gdy...

- Już wystarczy, dzięki za wsparcie, Leo - powiedział blondyn z lekkim przekąsem.
Wszyscy zaczelismy się śmiać.

Po chwili ciszy ponownie odezwał się brunet.
- Nie mówiłaś jak masz na imię.

- No tak, gdzie moje maniery? Jestem Jennifer.

- Zdaje mi się, że gdzieś Cię już widziałem...- zamyślił się Charlie

- Przecież była na naszym koncercie, w pierwszym rzędzie! Ja się nie dziwię, że na nią wpadłeś. Ale nie martw się, gdzieś mam kupon na darmową wizytę u okulisty - Leo udał, że szuka czegoś w kieszeniach. Znowu się serdecznie rozezmialam. I właśnie tak minął nasz spacer po blokowiskach. Atmosfera była już luźna. Nim się obejrzałam byliśmy pod hotelem.

- To chyba się już więcej nie zobaczymy - zaczął Charlie.

- Chyba że na koncercie - dorzucił Leo, po czym mnie przytulił.
Od początku wydał mi się trochę śmielszy niż jego przyjaciel.

- Jeszcze raz przepraszam - powiedział blondyn przytulając mnie.

- A ja dziękuję - odpowiedziałam szczęśliwa.

Trudno było mi się z nimi rozstać, ale przynajmniej moje kolejne marzenie się spełniło. Zobaczę, co przyniesie mi jutrzejszy dzień.

I Just Want = BAMOn viuen les histories. Descobreix ara