- Tak wyszło. To zwykła znajoma. Tylko pooglądać lubie.

- Ja z Caro to już z milion razy.

- Widać, bo latasz za nią z wystawionym jęzorem. - Zacząłem się śmiać.

- Ty też kiedyś będziesz. - Nath odpowiedział mi tym samym.

- Oby nie. - Zrobiłem sztucznie- przerażoną minę.

Chyba mnie jeszcze zbyt dobrze nie poznał. Po Susan obiecałem sobie, że już nigdy więcej nie będę latał za żadną laską. Wolałem kiedy to one okazywały mi atencję. Po pierwsze schlebiało mi to, a po drugie sam mogłem decydować o tym, które z nich wybiorę. Nie miałem przy tym żadnych wyrzutów sumienia. Sam mogłem wybierać, która zagości u mnie na noc.

Idziemy do wody? - Nathan wyciągnął mnie z rozmyśleń i nie czekając na odpowiedź pobiegł w stronę morza

Dłużej nie czekając ruszyłem za nim. Dobrze, że nie miał zamiaru ciągnąć tego tematu, bo ja sam też nie bardzo miałem na to ochotę.
Oboje wbieglismy do wody, po chwili telepiąc się z zimna. Nathan zadowolony ruszył w stronę Caroline i od razu zaczął szeptać jej coś na ucho. Z racji tego, że zostałem sam postanowiłem powkurzać blondi. Stała akurat trochę bliżej brzegu, zanużona w wodzie po pas. Podpłynąłem do niej od tylu i chwyciłem ją za ramie. Przerażona odskoczyła w bok, nie spodziewając się, że to zrobię. Nim jednak zdążyłem się zaśmiać zostałem oblany przez nią hektolitrami wody. Obróciłem sie w tył i przetarlem mokrą twarz. Nie czekając dłużej wziąłem ogromny zamach i oddałem Cam wielką falą wody.

- Idioto! - Pisnęła cała mokra.

- Masz za swoje. - Puscilem jej oczko, a ona znów zaczęła mnie oblewać.

Znów przetarłem twarz i chciałem jej oddać, ale ona szybko zanurkowała i odplynela. Czyli tak chce się ze mną bawić...  Również zanurkowalem i szybko podpłynąłem pod wodą w jej stronę. Złapałem ją za rękę  i wynurzylem nas na wierzch.

- I co teraz cwaniaro? - Rzuciłem cwaniacko, gdy próbowała mi sie wyrwać.

Chociaż juz na starcie była bez szans.

- No chyba muszę Cię ładnie przeprosić i błagać żebyś mnie puścił. - Zrobiła pokorną minę, a ja aż nie dowierzalem.

Ciekawe co ona kombinowała...

- W takim razie czekam. - Nachylilem ucho w jej stronę żeby mogła mnie przeprosić, a ona zlowrogo się zasmiala i znów zaczęła mnie oblewać.

Zaraz potem wykorzystała moment na ucieczkę w którym przecierałem twarz i odpłynęła głębiej.

- I co cwaniaku? - Zrobiła dumną minę będąc kawałek dalej.

Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać. Jej pokazy siły zawsze mnie rozśmieszały. Była takim małym, blond kurczakiem, który próbował zgrywać twardziela.

- Coraz lepiej Ci idzie. - Rzuciłem rozbawiony.

Blondi również zaczęła się śmiać. Jak tylko próbowałem się uspokoić, spojrzałem na nią i znów wybuchalem śmiechem. W końcu jak udało mi się  wziąć oddech, zorientowałem się, że wszyscy są już na zewnątrz i to oni śmieją się z nas.

- No, no. Zakochani! - Rzucił Nathan i wystawił mi język.

Rozbawiony popukałam się w czoło. Już nawet nie denerwowało mnie to, że był kolejną osobą, która insynuowała mi coś z Cam. Musiałem przyznać, że dobrze się tutaj bawiłem. Wcale nie żałowałem decyzji o tym wyjeździe, chociaż do samego końca bylem przekonany, że tak będzie. Spojrzałem na zmarzniętą Cam i wskazałem głową na brzeg. Robiłem się powoli głodny, jak pewnie wszyscy inni. Razem ruszyliśmy w stronę brzegu, a później z całą naszą wyjazdową paczką w stronę namiotów.
Tylko Chloe z Dominikiem nie mieli dość i chcieli się jeszcze przejść, wiec wysłaliśmy ich po pizze. Cała reszta usiedliśmy przy ognisku. Każdy z nas wziął sobie po piwie i zaczęliśmy rozmawiać. Nasz temat kręcił się głównie wokół pary, która poszła po jedzenie. Wspólnie wymyślaliśmy co mogli robić po drodze. Plan każdej kolejnej osoby był coraz mniej realistyczny i coraz bardziej zabawny. Nath stwierdził, że na pewno zatrzymali się po drodze w ciemnym zaułku i wiadomo co tam robili. Caroline uznała, że od nas uciekli i wracają na piechotę do domu.
Po jakiś 40 minutach w końcu wróciła nasza zakochana para. Przynieśli 3 pizze, które po całodziennym pobycie nad wodą były jak zbawienie. Gdy tylko zjedliśmy pojawił się plan, żeby pójść do baru. W końcu była już godzina 18, a my wszyscy lekko wcięci. Poszliśmy do swoich namiotów, żeby się ogarnąć i po chwili ruszyliśmy w stronę baru, biorąc ze sobą na drogę po piwie.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now