Second Meeting cz. II

Comenzar desde el principio
                                    


Obudziłam się kilka minut po dziewiątej. Czułam się nie wyspana, oczy miałam podpuchnięte i wciąż miałam na sobie wczorajsze ubrania. Nie spiesząc się wstałam, zabrałam legginsy, gruby sweter, skarpetki, komplet czystej bielizny i przeszłam do łazienki, aby wziąć prysznic.

Ze związanymi byle jak włosami na czubku głowy, wciąż jeszcze wilgotnymi, siedziałam w kuchni przy wyspie kuchennej, oddzielającej kuchnię od salonu i wyglądałam przez okno po mojej prawej. Drzewa w Central Parku całe były pokryte śniegiem, którego spora ilość musiała spaść w nocy, a jego drobne płatki wciąż spadały. Taki widok był uspokajający.

Upiłam kolejny łyk kawy i westchnęłam cicho. Wciąż nie mogłam pozbyć się Luke'a ze swoich myśli. Opuszkami palców dotknęłam lekko ust, a moje serce przyspieszyło bicia na samo wspomnienie uczucia jego ciepłych warg na moich. Sama już nie wiedziałam co mam myśleć o tym, co się stało wczorajszego wieczora.

Usłyszałam kroki, a chwilę później ojciec wszedł do kuchni. Był już przebrany, czym mnie trochę zaskoczył.

- Wychodzisz gdzieś? - zapytałam.

- Tak, mam jedno ważne spotkanie - odpowiedział podchodząc do ekspresu z kawą i zalał nim swój kubek.

- Jest sobota.

- Wiem skarbie, ale to naprawdę ważne. Możliwe, że podpiszemy kontrakt z nowym dostawcą, więc wypadałoby być na spotkaniu, skoro to moja klinika - zaśmiał się cicho. - Coś się stało? - przyglądał mi się z lekkim zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

- Nic, po prostu się nie wyspałam - uśmiechnęłam się delikatnie. Nie chciałam mu zawracać głowy. Ostatnimi czasy, pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło, byliśmy ze sobą bardzo blisko. Mogłam mu powiedzieć o wszystkim, a on mnie wysłuchiwał i doradzał czy mówił, co sądzi o danej sytuacji. Naprawdę lubiłam z nim rozmawiać, ale tym razem nie chciałam go zatrzymywać.

- Skoro tak. Powinienem wrócić koło trzeciej - przytaknęłam. - Masz jakieś plany na dziś?

- Tylko naukę. Przed przerwą świąteczną zawsze jest nagonka - usłyszeliśmy jak drzwi się otwierają, więc oboje spojrzeliśmy trochę zaskoczeni w stronę wejścia do salonu, w którym po chwili pojawił się Theo.

- Cześć wujku - uśmiechnął się. - Hej Lee.

- Chyba nici z twoich planów - spojrzał na mnie z rozbawieniem. Miał rację. Blondyn od tak sobie nie pójdzie i zapewne będzie tu siedział pół dnia, jak nie dłużej. - Muszę już iść, do zobaczenia Theo, pa Lea.

- Pa - odpowiedziałam. Blondyn podszedł do mnie zajmując miejsce obok mnie, chwilę po tym jak zrobił sobie kawę. Usłyszałam, jak drzwi się zamykają. Zostaliśmy sami, świetnie. Zaraz zacznie się temat wczorajszego...

- Luke za tobą wybiegł, dosłownie - westchnęłam głośno, odwracając od niego wzrok, ponownie wyglądałam za okno. - Naprawdę uważasz, że nic do Ciebie nie czuje?

- Nie, nie wiem... Nic już nie wiem. Mam mętlik w głowie.

- Rozmawiałaś z nim?

- Nie nazwałabym tego tak. Niczego sobie nie tłumaczyliśmy, jeśli o to Ci chodzi. W pewnym momencie, po prostu chciałam odejść, ale mi na to nie pozwolił - zerknęłam na niego. Przyglądał mi się wyczekująco, czekając na kontynuację mojej wypowiedzi. - Pocałował mnie - pisnął. - A ja jak idiotka się rozbeczałam i uciekłam - między nami zapanowała cisza. - Jeśli masz zamiar przytaknąć na to, że jestem idiotką, lepiej nic nie mów - dodałam przyglądając się swoim dłoniom, którymi obejmowały kubek.

The First Time List: Second Chance • L.HDonde viven las historias. Descúbrelo ahora