- Zack, zostaw to narazie i chodź poznać moich znajomych! - Krzyknęła entuzjastycznie blondi.

- Chwila. - Położyłem bagaż pod drzewem, gdzie było już kilka innych i zamknąłem pilotem auto.

Chciałem ominąć "wielkiego zapoznania", bo raczej nie bylem typem towarzyskiego człowieka i stanąłem z boku klikając coś na telefonie, ale Camila nie mogła sobie odpuścić. Podbiegła do mnie i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę swoich znajomych.

- Zack, to jest Nathaniel, Dominic i Caroline. Chloe juz znasz.

- Cześć wszystkim. - Uniosłem rękę w górę i udałem zadowolonego.

Wszyscy mi entuzjastycznie odpowiedzieli i po chwili każdy zabrał się za rozkładanie swojego namiotu. Oczywiście nieporadna blond istota zrzuciła wszystko na mnie i to ja musiałem rozkładać nasz namiot sam. Wbrew pozorom było to całkiem łatwe. Połączyłem ze sobą kilka rurek i naciągnąłem materiał, a namiot był gotowy. Skończyłem najszybciej ze wszystkich i z rozbawieniem im się przyglądałem. Chloe i Dominic o mało się przy tym nie zabili. Dziewczyna ciągnęła w swoją stronę, a on swoją i cały czas musiał coś po niej poprawiać. Po jakiejś godzinie wszystko było już gotowe, wiec usiedliśmy z piwem przy ognisku. Zaczęliśmy wszyscy ze sobą rozmawiać i nawet ja dogadalem się z Nathanem, chociaż z poczatku bylem sceptycznie nastawiony. Dołączył się do nas Dominik i razem opowiadalismy sobie najlepsze żarty jakie zrobiliśmy. Dziewczyny odeszły gdzieś na bok, ale nie bardzo nam to przeszkadzało.

*Camila*

Cieszyłam się, że Zack sie dogadał z chłopakami. Chociaż miałam pewność, że nie zabije żadnego z moich znajomych. Czego chyba obawiałam się najbardziej. Kiedy odeszlysmy juz na tyle daleko żeby nas nie słyszeli, przysiadlysmy na jakimś pniu. Caroline od razu zaczęła wypytywać mnie o Zacka. Od razu zauważyła, że z mojej strony emanuje uczucie w jego stronę. Chciała się wszystkiego dowiedzieć. Zastanawiałam się, czy to naprawdę aż tak widać.

- ... Z początku miałam go dość, ale z czasem go polubiłam i nie mam pojęcia, czy nie za bardzo. Chloe mówi, że on mnie też, ale mi się tak nie wydaje. - Skończyłam swoją opowieść. 

- Kochana, nie przyjechał tu bez powodu. - Caroline położyła dłoń na moim ramieniu i pocieszycielsko się uśmiechnęła.

- Czuje się jak jego praca. Ktoś mnie porwie, on musi mnie ratować i tak w kółko.

- No właśnie! - Krzyknęła Caroline - Jesteśmy tak jakby na wakacjach, a my dalej nie nabrałyśmy na nic chlopakow. To może porwanie?

Chloe i Caroline złowrogo się uśmiechnęły i zaczęły pocierać swoje ręce,  ale ja nie byłam co do tego taka pewna.

- A co jeśli Zack wezmie to na poważnie?

- Nie weźmie! - Krzyknęła Chloe i juz nie miałam nic do powiedzenia, bo razem z Caro zaczęły wszystko dokładnie planować.

W końcu stanęło na tym, że ja z Chloe uciekamy do baru na plaży. Caroline krzyczy i przywołuje chlopakow, a później kieruje ich do nas, na co zaczynamy się głośno śmiać. Nie byłam przekonana, ale przecież chodziło tu o zabawę. Nikt nie miał zamiaru naprawdę się chować.
Tak jak było w planie z Chloe pobiegłyśmy do tutejszej dyskoteki, a reszta należała do Caroline.

*Zack*

Razem z chłopakami siedzieliśmy dalej popijając swoje piwa.

- Ja za to jak chodziłem do podstawówki to bałem się dostawać dobre oceny, bo mi siostra powiedziała, że nie urosnę i będę jak dexter! Tak się tego bałem, że na dyktandzie specjalnie pisałem żołędzie przez „rz" - Rzucił Nate, na co wybuchlem śmiechem.

Tak bardzo nie chce Cię kochaćWhere stories live. Discover now