26. Nie trzaskaj drzwiami.

4.8K 506 26
                                    

- Niedorzeczne.- Powtarzała babcia ciaśniej oplatając rękę Harrego, do którego przykleiła się w momencie kiedy go tylko zobaczyła. - Naprawdę niedorzeczne, że tak traktuje się porządnych obywateli w tym kraju.- Dodała spoglądając na mnie i oczekując chyba tego, że przytaknę i że zaproponuję zatrudnienie Harvey'a z Suits'ów, żeby pozwać całą nowojorską policję.

- Raaaaacja. Rzucanie banknotami w funkcjonariusza policji wołając przy tym "zrzucaj te łaszki mały" powinno być zgodne z prawem. SADZIĆ, PALIĆ, ZALEGALIZOWAĆ, co?!- Przytaknęłam głosem przesyconym sarkazmem, wywracając przy tym oczyma. Babcia naprawdę funkcjonowała w jakiejś innej rzeczywistości i zbiłabym miliony gdybym spisała wszystko to co siedziało jej w głowie. Harry zachichotał pod nosem, za co zarobił łokcia w bok. - Jak w ogóle do tego doszło? - Dopytałam zaciekawiona.

- Graliśmy z grupką znajomych, których poznałam w parku, w pokera, rozumiesz... no i wtedy do drzwi zapukał ten mięśniak. Wyglądał jak młody Dwayne Johnson, a wiesz jaką mam do niego słabość. Myślałam, że to prezent na moje ćwierć urodziny...- Babcia wzruszyła niewinnie ramionami.

- Ćwierć urodziny?! No i babciu przecież powiedział, że zagłuszacie ciszę nocną!- Aż złapałam się za głowę, bo pojęcie wszelkie to wszystko przechodziło.

- Słuchaj młoda damo, jak będziesz miała te swoje 36 lat, to każdy dzień się będzie liczył. Chwytaj chwilę! LOYO! - Obruszyła się babcia, a Harry wybuchł już niepohamowanym śmiechem.

- Daj spokój Helen, wyglądasz co najwyżej na 29. - Starał się jakoś wyratować i wyszło mu to nieźle, bo babcia oblała się rumieńcem. - Ba, wyglądasz jak niewiele starsza siostra Loli.- Dorzucił na dokładkę, a Helena rozchichotała się jak nastolatka. No jeszcze tego brakowało.

- Nie mów jej tak! Powinna mieć karę! Powinna przemyśleć swoje zachowanie!- Pogroziłam obojgu palcem i niewiele brakowało, żebym odesłała ich na karnego jeżyka. Gdyby babci nie umyśliły się wieczne melanże, to nie tkwilibyśmy teraz w takiej sytuacji. Nadal cała aż chodziłam, zwłaszcza, że przyprowadzona na posterunek przez Harrego, wzięta zostałam za schwytanego przez chłopaka gwałciciela, ze względu na czerwoną od gazu pieprzowego twarz, a teraz jeszcze musiałam uprawiać się z babcią. - Jutro dzwonię do rodziców, wracasz do domu.- Zakończyłam głosem nieprzyjmującym sprzeciwu. Liam to jednak potrafił się ustawić. Odeskortował babcie do mnie i umył od wszystkiego ręce.

Babcia Helen pomarkotniała, zarzucając zawodowym fochem, a kiedy tylko weszliśmy do mojego mieszkania, które o dziwo było puste, powędrowała prosto do mojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi wyraźnie na mnie sfochowana.

- NIE TRZASKAJ DRZWIAMI!- Zawołałam za nią, brzmiąc przy tym jak moja własna matka. Wcale nie pisałam się na zostanie prawną opiekunką osiemdziesięciolatki, która dopiero teraz przechodziła przez "bunt młodzieńczy". Brakowało tylko tego, żeby puściła teraz muzykę na cały regulator. - UGH. - Westchnęłam ciężko opadając na kanapę, nie trudząc się nawet tym, żeby pozbyć się kurtki. Chciałam tylko złapać za poduszkę i krzyczeć w nią bez opamiętania.

- Babcie, huh? - Powiedział Harry zasiadając obok mnie. Zupełnie już zapomniałam, że nadal w moim mieszkaniu był i nie bardzo wiedziałam co z tym fantem uczynić. Zerknęłam więc w jego kierunku kątem oka, a potem wróciłam do wgapiania się w zgaszony telewizor. - Poznała jakiegoś kawalera z Upper East Side. Emeryt, dobrze ustawiony, udało się jej nawet wcisnąć mu, że ma 52 lata.- Mruknął do mnie konspiracyjnym szeptem. Pokręciłam głową i ukryłam pieczącą jeszcze twarz w dłoniach. 

- Ta, na tinderze go poznała pewnie, albo na jakiejś innej sympatii...- Jak tak dalej pójdzie, to może Lauren o wiele się nie pomyli i babcia jakimś cudem, niepokalanym poczęciem może nawet, sprawi mi nowego wujka albo ciocię. - Zresztą skąd Ty to wiesz, no i wracając do tematu... od kiedy to takimi ziomeczkami jesteście?

- Zacznijmy od tego, że wpadłem na Twoją babcię jak się oprowadzała z tym swoim KOLEGĄ. Najpierw wzięła mnie na bok i kazała odgrywać scenę zazdrości, że niby wiesz, uganiam się za nią i tak dalej...- Zaśmiał się znowu, a ja po tym jak oczami wyobraźni ujrzałam tą całą scenkę, to też nie mogłam powstrzymać rechotu wydobywającego się z mojego gardła. - Tak czy inaczej, strzeliła mnie potem katalogiem z biżuterią, dość grubym katalogiem, jeśli mogę zauważyć, za coś czego nie zrobiłem. Podobno brutalnie z Tobą zerwałem i wyjechałem na Haiti z jakąś rudą lafiryndą.- Uniósł brwi. - Haiti? Serio Lola. Nie mogłaś mnie wysłać na jakieś Malediwy?

-  Sory.- Mruknęłam tylko. Nie żebym sprzedawała babci informacje o tym, że zostałam BRUTALNIE rzucona, ale tak męczyła temat Harrego, kiedy tylko pojawiła się w moim mieszkaniu, że musiałam opchnąć jej jakieś kłamstwo. - I co dalej?- Dopytałam z niewinną miną spoglądając na niego.  

- Musiałem wytłumaczyć babci, że nic takiego nie zaszło, a ona obiecała, że zaaranżuje konfrontację, no a dzisiaj dostałem to.- Zakończył podsuwając mi pod nos telefon z wiadomością od "Babci Helen" datowaną na jakiś czas przed tym spotkaniem przed metrem. "Haroldzie, spotkaj się ze mną przy metro na Union Avenue za pół godzinki. Twoja Helen. Post Scriptum: nie zabieraj ze sobą tej rudej lafiryndy, chociaż, jak twierdzisz nie istnieje.

Wywróciłam oczami. Wszystko jasne.

- No a teraz, słucham. - Padło z ust Harrego po chwili ciszy.

- Czego niby? Rozliczyliśmy się. - Wzruszyłam ramionami, bo nawet jeśli mimo całej tej sytuacji z gazem pieprzowym i wybrykami babci, spędziliśmy razem całkiem znośny wieczór, to jednak pamiętałam o tym co sobie w głowie już poustawiałam. - Nie trzeba już nic więcej udawać.- Podkreśliłam ostatnie słowo, w końcu imprezka rodzinna poszła już w niepamięć, a ja nie musiałam w nic już "wierzyć" tylko po to, żeby lepiej odgrywać swoją rolę. 

- Okeeeej?- Styles zachowywał się tak jakby nie wiedział do czego piję. Ściągał brwi i marszczył czoło, ale chyba nie wpadło mu do głowy wyjaśnienie tego co miałam na myśli.

- Jeju, Harry, wiem, że wygadałeś, że udajemy, Sara bez H mi powiedziała. - Szepnęłam trochę głośniej niż zamierzałam, bo przypomniałam sobie jak zła na niego byłam. - Miałam Cię polubić, żeby lepiej zagrać i tak dalej. Misja zakończona powodzeniem. - Dodałam ze słodką do porzygu miną, a widząc że otwiera buzię, żeby mi odpowiedzieć, weszłam mu w słowo. - Nie popsułam wszystkiego swoją słabą grą aktorską. Wyszło SPOKO, rozliczyliśmy się.- Powtórzyłam raz jeszcze klepiąc go po kolanie. 

- JESTEŚCIE PRZYZWOICI?! MUSZĘ DO TOALETY PRZYPUDROWAĆ NOSEK.- W tym samym momencie dało się słyszeć głos babci zza zamkniętych drzwi mojej sypialni, w których chwilę później pokazała się staruszka.

- Babciu na miłość boską jest druga w nocy nie ściemniaj, a Harry i tak właśnie wychodzi. - Spojrzałam na niego znacząco, a on mruknął tylko krótkie "spoko" i "dobranoc" pod nosem i ruszył ku wyjściu odprowadzany wzrokiem przeze mnie i przez babcie.

- Ale Ty jesteś głupia.- Powiedziała kobieta, która tego samego wieczora wzięła policjanta za striptizera. - Głupia i ślepa i gdyby tak bardzo nie chciało mi się siku, to powiedziałabym Ci co myślę na ten temat. - Wskazała jeszcze na drzwi, które zamknął za sobą Harry kilkanaście sekund wcześniej, a potem ruszyła do toalety. 

-------

A/N: w bonusie jeszcze jeden, króciutki, ale jest, żeby trochę się wam podlizać za te zaległości! HASZTAG LOYO

gwiazdkujcie, komentujcie, stawiajcie mnie do pionu!

Buźka :* 

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now