14. Takie są reguły przetrwania.

13.2K 847 110
                                    

Jadąc samochodem na rodzinny obiad nawet słowem się do Harolda nie odezwałam, tym razem nawet go nie poinformowałam, że jestem na niego obrażona, bo tak zła byłam. Zresztą napięcie można było wyczuć w powietrzu.

Nie zamierzasz się do mnie odzywać?- Spytał Harry kiedy wjeżdżaliśmy na ulicę przy której znajdował się dom moich rodziców. Od rana mnie przepraszał i dobra, wiem, że moich wiadomości nie odczytał naumyślnie, bo okazało się poźniej, że kiedy trzymał mój telefon akurat przyszedł kolejny sms od Lauren, ale i tak mógł sobie swoje przemyślenia zostawić dla siebie. Nie jesteśmy przecież nawet przyjaciółmi. Pracuje dla mnie i tyle. Nie powinien się więc wtrącać w moje życiowe decyzje. Prawda? 

Dalej wpatrywałam się w okno, nie odzywając się nawet słowem. Dopiero kiedy wjechaliśmy na podjazd i wysiedliśmy z auta obróciłam się na pięcie i zatrzymałam Harrego, który podążał za mną do drzwi wejściowych, kładąc rękę na jego klatce piersiowej.

Żeby nie było, zgrywamy teraz szczęśliwą parkę, ale dalej jestem na Ciebie zła.- Poinformowałam go. Nie chciałam być głównym obiektem zainteresowania rodziny podczas wspólnego obiadu, a jeszcze bardziej nie chciałam odpowiadać na ich głupie pytania. Trzeba było zachować jakieś pozory. 

- Lola daj już spokój wiesz że nie chciałem...- Wywrócił oczami. - Zresztą wiesz co? Rób jak chcesz ja już skończyłem z przeprosinami i nie zamierzam tego robić do końca mojego życia.- Dodał wzruszając ramionami, a potem wskazał ręką przed siebie, przyklejając na twarz sztuczny uśmiech, który starałam się skopiować, ale nie wyszło mi to tak dobrze. Może troche przesadzałam i nie powinnam zgrywać takiej diwy, ale troche mnie to zabolało, że ma mnie za taką paskudną jędzę. Z drugiej strony on nic nie rozumiał. Przecież typ wygląda jak pieprzony model! Założę się, że nigdy nie był stawiany w ciemnym kącie. Ja nigdy nie byłam przez nikogo zauważana i nawet kiedy zbierałam w szkole same najwyższe stopnie, to i tak wydawało się nie satysfakcjonować moich rodziców. Może dlatego taka byłam przewrażliwiona na punkcie tego co myśleli o mnie inni, bo całe życie starałam się dorównać ich standardom i nigdy mi się to nie udawało. Nawet teraz, nie dorównywałam standardom chłopaka, któremu płaciłam za to, żeby był moich chłopakiem. Żałosne.

Spoko Harry, jeszcze kilka dni i będziesz miał święty spokój. Będziesz wolny i doskonały i nie bedziesz musiał spedzać czasu z taką obłudną personą jak ja. - Przesadzałam i wiedziałam, że przesadzam, ale słowa same jakoś bezwiednie opuszczały moje usta tak jakbym nie miała nad tym co mówię żadnej kontroli. 

Jak na kogoś, kto nie lubi być oceniany, strasznie lubisz oceniać innych.- Chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej i popatrzył na mnie z góry, a ja poczułam się jak małe dziecko i jak małe dziecko się zachowałam, bo po prostu obróciłam się na pięcie i pierwsza podreptałam do drzwi, tak żeby przypadkiem ich przede mną nie otworzył, jak to zwykle robił. Przekraczając próg przykleiłam na swoje usta sztuczny uśmiech.

Kiedy ściągałam z siebie cienką kurtkę usłyszałam dochodzące z kuchni podniesione głosy. 

-Spotkamy się przy stole.- Poinformowałam mojego "chłopaka" i powędrowałam ku pomieszczeniu z którego dochodziły do nas odgłosy. Ciekawstwo: 1, Lola: 0.

Kiedy weszłam do kuchni babcia Helen rękami i nogami broniła się przed mamą która starała się wyrwać jej butelkę wina.

- Jak mam spędzić z wami całe popołudnie to ja trzeźwa być nie mogę!- Babcia niczym zawodowy ninja zrobiła unik przed długą ręką mamy i zmaterializowała się po drugiej stronie wysepki. Takiej szybkości nie powstydziłby się sam Usain Bolt!

Faking it! || h.s.Where stories live. Discover now