Chapter 18

2.5K 132 26
                                    

Kupiłam sukienkę i rozglądając się za panem stylista wyszłam z galerii. Nigdzie go nie ma. Próbowałam się do niego dodzwonić, ale to nic nie dało.
Albo on sobie robi żarty albo coś się stało. Mam nadzieję, że pierwsza opcja jest prawidłowa.

Obejrzałam się i powoli zaczęłam iść w stronę domu. Na pewno robi sobie jaja i siedzi gdzieś z tym głupim, a zarazem uroczym uśmiechem.

Postanowiłam iść na skróty choć tak bardzo nielubiłam chodzić tą uliczką. Wyjęłam telefon, wsadziłam słuchawki do uszu, po czym je podpielam i właczyłam piosenkę. Szłam patrząc pod nogi i myślałam gdzie podział się ten cholerny głupek. A może on został tam w sklepie? Ale nie, to niemożliwe, bo zaraz by wydzwaniał. Robiło się coraz ciemniej i zimniej. Potarłam ramiona i szybko stawiałam kroki. Poczułam, że ktoś szarpie mnie za ramię, dostałam czymś mocno w głowę i wpadłam w ramiona napastnika. Przed oczami zaczęły pojawiać mi się białe plamy, a już po chwili byłam nieprzytomna.

~*~

Ocknęłam się i nabrałam gwałtownie powietrza. Rozejrzałam się, ale było zbyt ciemno. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.

- Halo?- załkałam.- Halo?!

Usłyszałam, że ktoś się porusza. Zmrużyłam oczy i rozglądnęłam się.

- Słyszę, że tu jesteś- mruknęłam- Co ja tu robię?- jedyne co mogłam usłyszeć to kolejny ruch.

Nagle mała lampka po środku pomieszczenia zaświeciła się. Nie była aż tak jasna by zobaczyć wszystko co jest w pokoju.

- No w końcu- do pomieszczenia wszedł mężczyzna i stanął przede mną.

- Co ja tu robię?- zapytałam.

- Siedzisz.

Przewróciłam oczami i rozglądnęłam się ponownie, zobaczyłam czarne buty.

- Kogo tu jeszcze trzymacie?- warknęłam, a za chwile poczułam jak piecze mnie policzek.

- Nie tym tonem mała. Ah, kogoś fajnego.- uśmiechnął się, drzwi ponownie zostały otwarte. Tym razem do pokoju weszła niska blondynka, popatrzyłam się na jej twarz i zamarłam.

- Ana?- wyszeptałam.

- Tak jest.- warknęła i wskazała na drzwi. Mężczyzna wyszedł zostawiając mnie z nią i "kimś fajnym"- Co mi powiesz?

- Co...co Ty tu robisz?- załkałam.

- Oj, kochanie. To ja tutaj zadaje pytania.- uniosła lewy kącik ust do góry i podeszła do osoby leżącej w cieniu. Chwyciła go i wyciągnęła z ciemności. Z oczu zaczęło lecieć mi więcej łez.- Może to zmusi Cię, do mówienia prawdy- powiedziała i poraziła prądem bruneta.

- Ana nie! Zostaw go! Proszę!

- Gdzie jest Bieber?-warknęła i wyciągnęła nóż- No mów, bo braciszkowi stanie się krzywda. A nie, zapomniałam on jest adoptowany.

- Ja..ja nie wiem, nie znam się z nim za dobrze. Proszę Cię, puść go.

- O nie, nie. Ja wiem, że coś wiesz- podeszła do mnie i chwycila za głowę. Przystawiła nóż do gardła i zaśmiała się.- Chyba, że się myle. To jak? Mówisz coś? Czy chcesz umrzeć, siostrzyczko?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Może rozdział nie jest jakiś idealny, ale jest.
Czekam na opinie w komentarzach!
Kto by pomyślał, że siostra chce pozbawić życia swoją siostrę?
I! Aaaaaa! Kto jedzie na koncert Justin'a? Jakie będzie mieć miejsca?
Ja się strasznie stresuje tym, że nie zdążę kupić biletu.

Do następnego❤

Danger Meets Every|| J.B. (edytowanie rozdziałów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz