Chapter 3

7.6K 259 47
                                    

Melanie's POV

Od trzech dni jestem "służącą" Martin'a i jego gang'u. Muszę robić wszystko co chcą bo inaczej zabiją Maddie. 

 Kazali mi zabić niewinnego człowieka. Nadal nie mogę się po tym pozbierać. Muszę się od nich uwolnić. Nie chcę być kryminalistką, chcę być normalną dziewczyną z nudnym życiem.

Dzisiaj Martin ma po mnie przyjechać o trzynastej i zabiera mnie na "akcje". Znowu. Muszę im dzisiaj powiedzieć, że już nie będę im "służyć". 

 Nadal nie dowiedziałam się jaki dług mojego ojca mam spłacić. Ale czuję, że już niedługo się dowiem. Ciekawe jak Martin zareaguje na to, że od nich odchodzę.

Może da mi spokój i nic nie powie. Może mnie zabije. Tego dowiem się za godzinę.

Wstałam z kanapy, poszłam do swojego pokoju, wzięłam czystą bieliznę i ciuchy w, które się ubiorę. Weszłam do łazienki, odłożyłam ciuchy na pułkę i odkręciłam kurek z ciepłą wodą, nalewając płyn do kąpieli. Gdy wody było wystarczająco weszłam do wanny i usiadłam do gorącej wody. Chociaż teraz mogłam się zrelaksować. Mam nadzieję, że nauczyciel nie dzwonił do mamy, że "wagaruję". Tak. Melanie, dobra uczennica "wagaruje". Ale już niedługo wrócę do szkoły i wszystko będzie w porządku jak zawsze.

 Chwyciłam czekoladowy szampon i wmasowałam go we włosy. Spłukałam piane, sięgnęłam po ręcznik i wyszłam z wanny, wytarłam się. Ubrałam czystą bieliznę, a na to granatową luźną koszulkę w białe gwiazdki i czarne zwykłe legginsy. Wysuszyłam włosy, pomalowałam rzęsy i zrobiłam kreski eyeliner'em. Gotowa. 

Za pół godziny Martin będzie po mnie. Eh, znowu będę musiała użerać się z nim i innymi. Nienawidze jak mi dogryzają. Oczywiście jeżeli ja do nich powiem coś złego to zaraz zaczynają wyzywać mnie od suk, dziwek i szmat.

Zeszłam na dół, sięgnęłam po moje pasujące do bluzki biało-niebieskie air force i ubrałam je. Usłyszałam trąbnięcie, podeszłam do okna i ujrzałam ciemno-zielonego range rover'a.

Martin.

Ale co tak wcześnie?
To idziemy. Zabrałam z komody klucze i telefon. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę samochodu.

- Witaj ślicznotko- powiedział Martin otwierając szybe.

- Daj spokój- powiedziałam i przewróciłam oczami.

- Skarbie wsiadaj- mrugnął i kiwnął w stronę miejsca pasażera.

- No już- znów wywróciłam oczami.

Podeszłam do drzwi pasażera i wsiadłam. Poczułam oddech na szyi.

- Nie wygłupiaj się- powiedziałam i kolejny raz przewróciłam oczami.

- Oj wiem, że to lubisz- powiedział Daniel i pocałował mnie w szyję. A ja wzdrygnęłam się.

- Melanie przestań się tak zachowywać, bo mnie wkurwiasz.- wysyczał Martin.

- A co ja znów takiego zrobiłam? Mam prawo zachowywać się tak jak chcę, a Ty nie będziesz mną dyrygował i wiesz co?- miałam juz powiedzieć mu, że odchodzę, ale przerwał mi.

- Słuchaj mała suko-wysyczał- Jesteś moja i mogę robic z Tobą co chce- uderzył mnie w policzek i uśmiechnął się.

- Nie!- krzyknęłam- Mam tego gówna dość! Rozumiesz?! Dość! Nie będę wam usługiwać i zabijać niewinnych! I nawet nie próbuj mnie zatrzymywać.- wykrzyczałam na jednym oddechu i wyszłam z auta. Byłam ździwiona, że nie próbował mnie zatrzymać. Chwile patrząc się na mnie, odjechał z piskiem opon. No i dobrze. Nareszcie będę miała święty spokój.

Danger Meets Every|| J.B. (edytowanie rozdziałów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz