Rozdział 11

36 1 0
                                    

-Zapytam jeszcze raz: Co ty powiedziałaś?- powiedział Mulat. Był wyraźnie wściekły. Mam dwie opcje. Opcja 1: Uciec. Opcja 2: Wyjaśnić wszystko Zayn'owi. Wybieram opcje numer jeden! Odwróciłam się już by uciekać jednak Louis mnie powstrzymał.
-Idę zjeść śniadanie. Pogadajcie sobie.-wziął CJ'a na ręce i zniknął za drzwiami.
-Możesz coś powiedzieć z łaski swojej?-warknął Zayn. Jak zarejestrowałam palił kolejnego papierosa.
-Nie denerwuj się.-mruknęłam. Wiedziałam ze pali najwięcej w chwilach stresu.
-Jak mam się nie denerwować właśnie się dowiedziałem że mam syna.
-Zayn..-zaczęłam jednak mi przerwał.
-Jak mogłaś mi nie powiedzieć? Pomyślałaś w ogóle jak on się poczuje wychowywany bez ojca..
-I to ja jestem ta zła tak?-powiedziałam gorączkowo. Zdenerwował mnie.-Powiedziałabym ci. Chciałam ci powiedzieć ale ty zachowałeś się jak idiota, Poza tym..co by to miało zmienić? Sam powiedziałeś 'ta noc nic nie zmieni'. Co byś zrobił jakbyś wiedział? Zostawiłbyś Perrie? Wątpię. I wiedź ,że CJ nie wychowuje się bez ojca. Louis jest dla niego jak ojciec i nic ci do tego.-miałam wielką chęć się rozpłakać. Nie mogłam. Za dużo razy przez niego płakałam.
-Mogłaś przynajmniej powiedzieć..-popatrzył gdzieś w przestrzeń.
-Mogłam. Nie zrobiłam tego i nie żałuje. Teraz mam rodzinę coś czego ty byś mi nie dał. Olałbyś mnie i CJ i jedynie dawał pieniądze a mnie to nie interesuje. Więc daj spokój z filozofowaniem.


Przez praktycznie cały dzień powstrzymywałam się od płaczu. Sytuacja z Zaynem, to że siostry Louisa miały mnie totalnie gdzieś i bardzo nie przypadkiem dowiedziałam się że cytuje 'Jest idiotką która zniszczyła związek Lou i Eleanor. Ona była fajniejsza i miałam nadzieje że wezmą ślub.' Te słowa wypłynęły z ust Charlotte kiedy wracała z dworu po co dopiero odbytej rozmowie z Zayn'em. Chłopak już nic nie powiedział tylko palił dalej papierosa. Siedziałam z Lou na kanapie i patrzyłam pustym wzrokiem na sztuczną choinkę i nagle przypomniało mi się coś.
-O Jezu Louis..-jęknęłam przeciągle.
-Co?-popatrzył na mnie pytająco.
-Masz dziś urodziny. Jestem taką cholerna idiotką która skupia się na własnych problemach,że o tobie zapomniałam.-uderzyłam się w głowę otwartą dłonią.-Nawet nic dla ciebie nie mam.
-Cath przestań..ważne że nie uciekłaś kiedy poznałaś moją pierwszą siostrę.-pocałował mnie w czoło.
-A nie jesteś zły za sytuacje z Zaynem? Nie chciałąm mu powiedzieć..tak po prostu wyszło.
-Nie ma sprawy tak? Jakoś ty nie palisz się do tego żeby z nim być a on żeby zabrać CJ'a.
-Nie pali się bo ma przygłupią żone.-prychnęłam.
-Zazdrosna?-zrobił obrażoną mine.
-O nią lub niego? Nigdy.- objęłam go.-Kocham tylko ciebie.-cmoknęłam go w policzek.
-Rozwodzą się.-przyznał i mnie przytulił.-Był tutaj żeby o tym porozmawiać. Znowu go zdradziła. Przyjechał z Bradford żeby powiedzieć.

W ciągu ostatniego czasu Zayn i Louis zbliżyli się do siebie chyba bardziej niż z resztą One Direction. Znaczy rozmawiali ze sobą często i wszystkim. Ostanio w sumie tylko Zayn miał jakieś problemy ale Tomlinson nigdy mi nie mówił o czym rozmawiając a ja nie nalegałam.
-Om..nie wiem chyba co powiedzieć..ale chyba nie mam co. Już nie będzie jak kiedyś. Nie będzie moim przyjacielem.
-Wiem. Nie gadajmy o tym okey?-uniósł brew.
-Nie ma sprawy. Wszystkiego najlepszego.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go mocno. Chłopak objął mnie w talii i usadził na swoich kolanach a jego gorące wargi zjechały na moja szyje.-Louis..-zaśmiałam się.-Jeszcze ktoś wejdzie..-położyłam mu ręce na ramionach ale nie poczyniłam żadnych kroków żeby go od siebie odsunąć.
-Nie robię nic nieprzyzwoitego. Całuje swoją dziewczynę i przyszłą matkę swoich dzieci.-prychnął jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.Za chwile miała się zacząć kolacja a Lou dalej stał na dworze rozmawiając z Zayn'em. Tak, tak wrócił tutaj. Pomagałam Jay rozkładać jedzenie na stole i inne takie. Kiedy wszystko było gotowe poszłam w kierunku naszej tymczasowej sypialni po CJ'a który jeszcze najprawdopodobniej spał. Po drodze napotkałam panią Tomlinson która stała w drzwiach rozmawiając z Zayn'em jak się okazało.
-Zayn. Nie będziesz się po nocy tłukł do Bradford. Zostań, pojedziesz rano.
-Naprawdę proszę pani. Nie będę przeszkadzał poza tym muszę jutro rano jechać do Londynu coś załatwić.
-Załatwić? Zayn są święta.

-Ale..

-Żadnego 'ale'. Zapraszam do środka w tej chwili.- weszła do środka a za nią dwójka chłopaków. Ja natomiast automatycznie spuściłam głowę i poszłam na górę. Zayn? Tutaj? Na NOC? Umrę.Weszłam do pokoju i wzięła CJ'a na ręce. Dzięki Bogu już nie spał tylko miął swój kocyk więc obejdzie się bez płaczu..na razie. Szybko go przebrałam w garnitur który kupił mu nie dawno Louis.Wzięłam głęboki oddech.
-Co nas nie zabije to wzmocni no nie?-mruknęłam i zeszłam na dół. Wszyscy byli na nogach trzymając kawałki białego materiału który okazał się opłatkiem.Na szczęście kolacja minęła bez zbytnich spięć. Nawet Zayn starał się zachowywać jakby mnie nie znał. Na szczęście miałam obok siebie Louisa.Po skończonym posiłku siedziałąm na oparciu fotela na którym siedział mój chłopak. Wszyscy rozpakowywali prezenty a CJ zajmowal miejsce na puszystym dywanie razem z Phoebe i Daisy i bawił się nowymi klockami. Upiłam łyk wina z kieliszka i po sekundzie w mojej dłoni znalazłaś się małe pudełeczko. Było przewiązane kokardka. Czyzby kolczyki? Louis wyjął z mojej reki prezent i zdjął czerwoną wstażke po czym ukląkł przede mna. Idiotko to nie kolczyki- w myślach strzeliłam facepalm'a. Otworzył i ukazała się zawartość a mi zaparło dech w piersi.Wszystkie oczy skierowały się na nas.
-Wiem że to nie najlepszy wiek żeby myśleć o ślubie, ale za kilka lat..no to jak? Wyjdziesz za ,mnie?- powiedział wyraźnie zdenerwowamy. Przełkęłam głosno sline i rozejrzałąm się po otoczeniu. Rodzice Lou byli wyraźnie uradowani, starsze siostry wyglądały jakby miały mnie rozszarpać, CJ i bliźniaczki byli niezbyt zainteresowani, Zayn natomiast..eh..jego oczy rozszerzyły się a na twarzy malowało się zdziwienie.Zrobiłam szybki rachunek moich uczuć. I odpowiedziałam:

__________

No i jak myślicie co odpowie? 

Do następnego misiaki :)


Looking for happinessWhere stories live. Discover now