Zakończenie

531 33 38
                                    

Próbując dopiąć kolejną z walizek, zastanawiałam się co ja takiego w ogóle wyrabiałam. Z własnej, no, po części to z przymuszenia Nialla, woli, wracałam do miejsca, którego nie chciałam już widzieć. Nowy Jork. Moje rodzinne miasto, a ja mimo wszystko nie chciałam tam przebywać. Wiedziałam jednak, że nie powinnam już uciekać dłużej przed życiem. To go nie zmieni, wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej pogrąży. Z małego dołu, wpadałam z każdym kolejnym dniem w coraz to większy.

Dostałam szansę i powinnam ją jak najlepiej wykorzystać. Szczególnie, że nawet Niallowi się udało. Dzięki temu, wiedziałam chociaż, że nie będę tam sama przez następne lata. Tego nie mogłabym znieść, domyślając się jak setki kilometrów potrafiły rozdzielić bliskie sobie osoby. Gdyby nie on, to pewnie wciąż tkwiłabym w tym samym miejscu i nie zrobiła żadnego, nawet najmniejszego kroku w przód. Jak to blisko z nienawiści do miłości. Choć czy ja go kiedykolwiek nienawidziłam? Raczej nie. Louis... tak, to był ten który mnie najbardziej wkurzał. A początkowe zachowanie Nialla utwierdzało mnie tylko w tym, że jest on do niego aż nadto podobny. Myliłam się wtedy jak nigdy.

Do Juilliard nie wysłał on jednak piosenki, którą napisaliśmy wspólnie. Po skończeniu jej, obydwoje uznaliśmy, że opowiada ona moją historię, a nie jego. Wysłał zaś tą, którą jako pierwszą usłyszałam tamtego dnia, między drzewami, gdy zabrał mi moją kryjówkę. Miał do niej wszystko.

Po roku spędzonym razem w jednej szkole, każdy nagle obierał inny kierunek. Czwórka z nas wybrała Amerykę, trójka zaś postanowiła pozostać w Anglii. Obiecaliśmy sobie, że taka odległość nigdy nas nie rozdzieli. Louis pozostał przy swoim wyborze i poszedł na uczelnię, w której mógł kontynuować swoje zamiłowanie piłką nożną. Liam, no cóż, ten najmniej mi znany, postanowił zostać strażakiem, a Zayn... on chyba nikogo nie zaskoczył mówiąc, że zamierza pozostać przy rysowaniu, a później uczyć w jakiejś placówce. Miał już nawet załatwiony staż w jednej ze szkół w naszym mieście. Pozostała jeszcze jedna dwójka.

Harry, ku zdziwieniu wszystkich, postanowił zostać kucharzem. Miał nawet załatwione miejsce w jednej z najlepszych restauracji w Nowym Jorku. Mógł uczyć się od najlepszych. Louise, mimo możliwości studiowania w Londynie, zdecydowała się jednak zabrać z nami. Zarzekała się że robi to tylko dlatego, że tam są lepsze wyniki w nauczaniu, lecz ja widziałam, że nie potrafiłaby znieść takiej rozłąki z Harrym. Postanowiła pójść na dziennikarstwo, zaś po tym, otworzyć małą, pełną rodzinnej atmosfery księgarnię. W sumie to jej pomysł, podobał mi się chyba najbardziej. Zarezerwowałam sobie w niej nawet odpowiednio cichy kącik gdzie mogłabym w spokoju tworzyć.

Jednak jednym z najbardziej zaskoczonych osób w całym tym naszym towarzystwie był Louis. Nigdy nie sądził, że Niall tak na poważnie potraktuje muzykę. Cały czas miał cichą nadzieję, że jednak wyjedzie on z nim i ciągle będą grali w jednej drużynie.

Pozostaliśmy już tylko ja i Niall, którzy właśnie staliśmy w samym środku lotniska, czekając aż wywołają nas do odprawy. Byłam szczęśliwa. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jeszcze kiedyś ktoś sprawi, że tak dobrze się poczuję. A jednak... Stojąc w długiej kolejce zaraz przy jego boku, trzymając go za dłoń, uśmiechałam się.

– Zastanawia mnie tylko jedno. – Jego głos zagórował nieopodal mojego ucha. – Dlaczego po tym wszystkim, nie powiedziałaś zwyczajnie prawdy? – Wiedziałam, że chodziło mu o sprawę z Christianem.

– Powiedziałam. – Uśmiechnęłam się do niego wesoło. – Jak i rozumiałam, że skoro jeszcze go nie zatrzymali to już tego nie zrobią.

– Wciąż ci na nim zależało. – Kontynuował.

– Sama nie wiem. – Zamyśliłam się na chwilę. Bo czy mogło mi jeszcze wtedy na nim zależeć? – Raczej nie. Był dla mnie ważny, lecz nie na tyle by spędzić z nim resztę życia. Poza tym, od zawsze chciał iść na prawo, a kłopoty z policją nie współpracowały z tym. – Uśmiechnęłam się w jego stronę.

– A ze mną chcesz? – Zapytał po tym jak znaleźliśmy się już na swoich miejscach.

– Zastanawiam się.

– Nad czy się tu zastanawiać? Jestem przystojny, bogaty może nie, ale za kilka lat to...

– To może się zmienić?

– Dokładnie! – Nie wiedząc czemu chciałam go nieco uciszyć, aby ludzie wokół nie musieli wysłuchiwać jego gadaniny. Szybkim ruchem więc złapałam go za twarz i mocno pocałowałam. Mogłam wyczuć jak podczas tego, delikatnie się uśmiechnął.

– Przyjmuję to jako tak. – Dodał odrywając się po chwili ode mnie. Jego słowa same w sobie mnie roześmiały.

– Jesteś głupi. – Opierając się o niego, czekałam aż nasz lot wystartuje.

– Przypomnę ci, że ten głupek cię kocha. – Usłyszałam tuż przy swoim uchu, wyczuwając po tym jak układa swoją głowę zaraz na mojej.

– Też cię kocham, Niall.

Żadna przeszłość nie miała już dla mnie nadmiernego znaczenia. Chwilą jak ta, mogłam cieszyć się już do końca życia. Byleby ona się już nigdy nie kończyła. Mój dziadek, w jednym miał od zawsze rację. Szczęście nigdy samo nie przyjdzie, o nie trzeba było zawalczyć.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz