Rozdział 12

476 34 2
                                    

Jakby wszystkiego było mało, właśnie miała zacząć się kolejna lekcja, a ja kompletnie nie wiedziałam gdzie znajduje się odpowiednia do niej sala. Co ja w ogóle teraz miałam? Spojrzałam na plan, dostrzegając rządek liter ułożonych w słowa sztuka. No to musiały być chyba jakieś jaja! Tysiąc razy mówiłam wujkom, by nie zapisywali mnie na nic związanego z tym, ale nawet z tym mnie nie posłuchali. Państwo wszechwiedzący musieli jak zwykle postawić na swoim. A prosiłam, by tego nie robili. Tylko po co mieli słuchać, skoro wiedzieli lepiej.

No nareszcie! Po dłuższym krążeniu po szkolnym korytarzu, w końcu udało mi się odnaleźć odpowiednie miejsce. Nienawidziłam się spóźniać, a tym bardziej wchodzić do klasy w środku trwających zajęć, ale w tej chwili nie miałam innego wyjścia. Wszyscy oczywiście od razu na mnie spojrzeli, a ja nie czułam się z tym dobrze. Z chęcią bym odpuściła dzisiejsze zajęcia, lecz i bez tego miałam już problemy. Kolejnego mi nie trzeba było do kolekcji. Byle szybko. Ruszyłam przed siebie, otwierając odpowiednie drzwi i... tak, jak sądziłam. Stałam się obiektem wszystkich zgromadzonych już w klasie. Też nie mają lepszych obiektów. Choć w sumie nie miałam się co dziwić. Minimum pół szkoły widziało, a na pewno słyszało moją sprzeczkę z Horanem.

– Przepraszam. – Zaczęłam niepewnie, dostrzegając nauczyciela siedzącego przy biurku. Jak na pierwszy rzut oka nie wydawał się ani trochę sztywny, jak to zazwyczaj bywało w moich przypadkach. Wręcz przeciwnie. I mimo iż miał na sobie koszulę to wyglądał na luźno ubranego. Do tego posiadał czarne włosy związane w małego koka z tyłu głowy i ze trzy dniowy zarost.

– Pani...? – Spytał, spoglądając na mnie z uśmiechem. Była szansa, że mogłam go polubić.

– Night. Byłam...

– Tak, wiem. Zostałem powiadomiony, że może się panienka spóźnić. – Przerwał mi, dopowiadając swoją wersję. No i na co ja się chciałam usprawiedliwiać. – Proszę zająć wolne miejsce. – Wskazał gdzieś w głąb sali. To chyba były jakieś kpiny! – Śmiało. Pan Malik nie gryzie. A raczej nic mi o tym nie wiadomo. – Drugą część wypowiedział ciszej tak, by nie każdy usłyszał.

Kolejny kumpel Horana, z którym zaczynałam mieć do czynienia. Czyż ten dzień nie jest cudowny? Co ja im wszystkim takiego zrobiłam, że mnie z każdym po kolei sadzali? Odpowiedzi na to jednak nie dostawałam. Przez całą moją drogę do ławki czułam na sobie oczy innych osób, a w szczególności dziewczyn. Choć nie, ten Malika przeszywał o wiele bardziej, niż tych zabujanych w nim lasek, które zapewne zdolne były zrobić wszystko, by z nim posiedzieć. Za to ja oddałabym to miejsce z największą przyjemnością. Dokładanie tak samo jak te, które muszę dzielić z Horanem. Szkoda tylko, że nie miałam innego do wyboru. No i co on się tak na mnie ciągle patrzył? Nic mu nie zrobiłam. Jeszcze... Swoją drogą co one tak wszystkie na nich leciały. No może jednak tylko na dwóch. A przynajmniej póki co ogarnęłam, że Niall ma pięciu bliższych znajomych.

Najczęściej oczywiście widziałam go w obecności Harry'ego, a następnie tego, którego imienia wciąż nie znałam. Z tym drugim jednak chodził chyba tylko na przerwach, więc albo nie mieli ze sobą żadnych zajęć, albo to ja z nimi razem nie mam. Na drugim miejscu był Louis, choć co do tego miałam przekonanie, że oni to bardziej kumple od piłki. A przynajmniej na początku, kiedy pytałam Lou o Horana to mówiła mi, że gra w piłkę nożną, a Tomlinson wyglądał na takiego. Ciągle nosił dresowe ciuchy. Może z góra trzy razy widziałam go w innych. Na ostatnim miejscu pozostał mi ten, który właśnie mi się przyglądał – Malik. Jego raczej w ich towarzystwie mało widywałam, lecz mimo to bywali razem więc sądzę, że się zadają. Zresztą jego aktualny wzrok nie budził zastrzeżeń.

Begin Again II N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz