rozdział 12.

64 9 1
                                    

Mijały kolejne tygodnie, miesiące. 

Ja, Yoseob, nasz dom, chłopaki, Yanggaeng. 

Oficjalne oświadczenie o naszym związku wyszło kilka dni temu. Kocham jego fanów, tak bardzo jak jego. Zawsze znajdą się osoby, które będą miały coś przeciwko. Ale w tym fandomie znalazło się tyle osób, że wystarczy mi wsparcia, zrozumienia. Tak jak Yoseobowi. 

-Wróciłem! -Usłyszałam dźwięk sprzed pokoju. 

Szybko schowałam zdjęcie zrobione u lekarza.

-Cześć kochanie. -Uśmiechnęłam się i pocałowałam delikatnie usta ukochanego.

-Jak Ci minął dzień? -Spytał swoim łagodnym głosem.

-Muszę Ci o czymś powiedzieć. O czymś bardzo ważnym.

-Stało się coś? -Odgarnął moje włosy z czoła.

-Bo, kochanie.. Ja.. My.. -Zaczęłam się jąkać i nie wiedziałam, jak zacząć rozmowę. 

-Mów szybko, co się stało. Denerwuje się. 

Podałam mu zdjęcie z dość poważną miną. Nie wiedziałam, jak zareaguje.

-Kochanie, to jest..? -Rozszerzył oczy. 

-Tak. To jest to o czym myślisz. -Spuściłam wzrok.

Poczułam jego ciepłe ciało przy moim. Uśmiechnęłam się na ten gest. 

-Kochanie, będziemy mieć dziecko, rozumiesz! Małe dziecko! Będzie mieszkać z nami trzecia osoba! -Krzyczał uśmiechnięty, a łzy spływały po mojego policzkach.

-Czyli, że się cieszysz? -Spytałam niepewnie. 

-To jest najpiękniejsza wiadomość jaką mogłem usłyszeć w życiu! Wytwór mojej i Twojej miłości.. To będzie żywa osoba.. -Pociągnął mnie tak, żebym położyła się na niego. 

Wtuliłam się w jego ciało. 

-Kocham Cię, Yoseob. Kocham. -Pocałowałam go.

-Yumin, wymyślaj już imię dla naszego dziecka, a nie mi miłość wyznajesz. -Przycisnął mnie do siebie.

-To będzie Hyemin. -Szybko odpowiedziałam.

-Skąd wiesz, że będzie dziewczynka? 

-Kobieca intuicja. To na pewno będzie dziewczynka. -Szepnęłam i wtuliłam się w ukochanego.

---

Minęły już prawie dwa lata od narodzin naszej córeczki. Hyemin - jako jedna z dwóch najważniejszych dla mnie osób. 

-Kochanie, ale będziesz za nami tęsknił? -Zapytałam Yoseoba, który zakładał buty. Wyjeżdżał do Japonii nagrywać album. 

-Oczywiście, że będę za wami tęsknić. Za mamusią, oraz za córeczką.. -Pomachał rączką naszej pociechy.

Pocałowałam go ostatni raz. Miał być tam tylko dwa tygodnie, a ja czułam się, jakby wyjeżdżał na całe życie.

Może faktycznie tak było? 

Tego samego dnia, wszystko zmieniło bieg. 

Siedziałam jak na szpilkach, czekając na telefon od mojego skarba. Właśnie usypiałam małą, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. 

Zdziwiona podeszłam i otworzyłam. 

-Dobry wieczór, Pani Yang Yumin? -Zapytał mężczyzna w średnim wieku.

-Tak, a przepraszam, stało się coś? 

-Jestem z policji. Chciałbym porozmawiać. Mogę wejść? -Spytał raz jeszcze, pokazując odznakę policjanta.

-Tak, oczywiście, proszę bardzo. 

Wzięłam malucha na ręce i wróciłyśmy do salonu. 

-Bardzo ciężko mi o tym mówić, bo widzę, że ma Pani małe dziecko.. -Zaczął, biorąc głęboki oddech. 

-Tak, właśnie tatuś poleciał dziś do Japonii, no więc zostałam z Yumin sama. Ale, właściwie, jaki był powód gościny? 

-Tak, właśnie.. Co do taty dziecka.. Zginął dzisiaj w drodze na lotnisko.

Dobrze, że nie trzymałam wtedy córeczki na rękach, bo pewnie bym ją upuściła. Dobrze, że była to tylko zabawka. 

Łzy zaczęły płynąć mi strumieniem. Nie mogłam tego zrozumieć. Słyszałam to, ale nie mogłam zrozumieć. 

-Jak to zginął?! -Krzyknęłam cała zapłakana.

-Przykro mi.. Na prawdę, bardzo mi przykro.. -Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. Po chwili pozostawił mnie samej sobie. 

Nie mogłam się z tym pogodzić. Po prostu nie docierało do mnie, że miał wyjechać na dwa tygodnie, a nie wróci już nigdy. Że dzisiaj widziałam go ostatni raz. Dzisiaj, ostatni raz pocałowałam jego usta. Dzisiaj ostatni raz widziała go też nasza mała córeczka. 

Przytuliłam ją mocno do siebie. Ona była też częścią jego, prawda? Czułam go, gdy dotykałam ją. Przecież to nasze wspólne dziecko. 

Odłożyłam ją do łóżeczka, a sama usiadłam pod ścianą. Włożyłam słuchawki w uszy. Gdy słuchałam jego piosenek, czułam się jeszcze gorzej. Będąc w tym domu, czułam się jeszcze gorzej. Wszystko sprowadzało mnie tylko do stanu całkowitej depresji. 

Jego delikatny głos, obijający się o moje uszy. Ten piękny, anielski głos. 

Nagle coś przerywa tą chwilę. Telefon. Lee Gikwang. 

-Halo? -Szepnęłam, właściwie wyjąc do słuchawki.

-Otwórz drzwi. To my. 

Rozłączyłam się. Podeszłam do drzwi i wolnym ruchem otworzyłam je. Zobaczyłam ich. Cały zespół. Właściwie, nie cały. Brakowało tej najważniejszej osoby. 

Gikwang podszedł do mnie i przytulił mnie. Nie narzekałam, bo potrzebowałam kogoś przy sobie. Nie mogłam zostać z tym sama. Ale to nie było to samo.

-On nie chce żebyś płakała.

-Wiem, że on nie chce. Ale to jest takie ciężkie.. 

-My wiemy.. -Dongwoon szybko wytarł łzy.

-Damy radę, tak? Razem. Razem damy radę. -Mówił przez łzy Hyunseung. 

Mijały kolejne miesiące, a ja z czasem co raz więcej mogłam robić. Zaczęłam wychodzić, poznawać ludzi.. Odnowiłam stare kontakty z osobami z wytwórni. Wszyscy pomagali mi i wspierali. 

Wiedziałam, że wszystko co robię, robię dla niego. Dla osoby, za którą oddałabym sama życie, i którą kocham tak mocno.


I spending all day, thinking of you. Fiction.Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora