rozdział 1

1.2K 82 8
                                    

Nazywam się Lily Morgan, mieszkam w małym domku z młodszymi braćmi i z mamą. Tutaj pojawia się problem, otóż Grace-bo tak ją nazywam- jest uzależniona od alkoholu. Ledwo wiążemy koniec z końcem, do tego dochodzą liczne awantury i zła atmosfera. Do moich osiemnastych urodzin zostały 4 miesiące, wtedy zabiorę chłopców i uciekniemy gdzieś, gdzie będzie normalnie.

-Lily, wstawaj- wyszeptał ktoś nad moim uchem. Przyciągnęłam się na łóżku i otworzyłam oczy. Nade mną stał czteroletni Harry a za nim trzynastoletni Ryan
-Co się stało? Wróciła?- zapytałam, a przestraszeni chłopcy kiwnęli twierdząco głowami. Przeczesałam palcami włosy i gestem ręki przywołałam ich bliżej- słuchajcie, siedźcie tutaj i pod żadnym pozorem się nie odzywajcie i nie wychodźcie. Ryan poczytaj młodemu jakąś bajkę, dobrze? Ja zaraz wrócę- powiedziałam wycierając łzy i chwiejnym krokiem zeszłam na dół, zastając Grace w przedpokoju
-znowu się upiłaś?- wychrypiałam i nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Moja matka zamachnęła się ręką trafiając mnie w twarz i przywracając na ziemię. Wierzchem dłoni wytarłam cieknącą krew i skuliłam się, gdy zobaczyłam że kobieta chce zadać kolejny cios. Leżałam taka słaba na podłodze i modliłam się żeby przestała. Po dziesięciu minutach kobieta spała już w salonie a ja ukrywałam pod pudrem siniaki.

-Hej chłopcy! Pójdziemy do parku?- zapytałam wchodząc do pokoju- ubierzcie się jak tylko chcecie i za dziesięć minut wychodzimy- zaśmiałam się. Często pozwalałam im ubierać się po swojemu, wtedy wychodzili w najróżniejszych rzeczach: kostiumach, przebraniach, prześcieradłach, kocach..
Stanęłam przed szafą i wyciagnęłam koszulkę z logiem Black Veil Brides i czarne rurki. Odwróciłam się i zobaczyłam Ryan'a ubranego w strój piłkarski i Harrego w krótkich spodenkach, dwóch innych skarpetach, koszulce w paski, pelerynie i sitku na głowie. Schowałam telefon do kieszeni, zabrałam piłkę i ruszyliśmy do parku.

Andy

-Andy chodź z nami na imprezę- krzyknął Purdy na co przewróciłem oczami.
-Mówiłem już, że nigdzie nie idę. Dajcie mi spokój- powiedziałem. Wstałem z kanapy, zakładając na siebie bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne wyszedłem z domu. Postanowiłem wsiąść w pierwszy lepszy autobus jaki nadjedzie. Modliłem się, żeby nikt mnie nie rozpoznał. Bycie sławnym jest fajne, uwielbiam swoich fanów ale czasami potrzebuję ciszy i spokoju. Jechałem około 30 minut, po czym pojazd zatrzymał się na przystanku, koło małego i praktycznie pustego parku. Wysiadłem i skierowałem się w stronę ławki.

-Kapitan Harry Morgan dotarł do celu. Proszę nam powiedzieć jak się Pan teraz czuje?- śmiała się jakaś dziewczyna koło wejścia. Usmiechnąłem się kiedy zobaczyłem jej koszulkę i to, jak było ubrane małe dziecko które z nią przyszło. Rozejrzała się po całym parku i jej wzrok spoczął na mojej ławce.

-możemy się przesiąść? Reszta ławek jest zajęta- zapytała i nie czekając na odpowiedź, położyła swoją torebkę koło mnie - co chcecie robić misiaki?- zapytała swoich towarzyszy i z tego co wiem stanęło na zabawie w chowanego

Lily

-szukam!- Krzyknęłam i przeleciałam wzrokiem po całym parku. Dostrzegłam chłopców chowających się za drzewem, dlatego udałam się przeciwną stronę pozwalając im wygrać. Z udawanym smutkiem podeszłam do torebki i sprawdziłam godzinę na telefonie
-pobawcie się piłką- krzyknęłam w stronę braci, rzucając im przedmiot. Wyciagnęłam z paczki papierosa i odpaliłam go, zaciągając się dymem.
-Dleczego palisz?- usłyszałam męski głos. Odwróciłam się, ale mój towarzysz nie patrzył się na mnie, a przez kaptur nie mogłam zobaczyć jego twarzy
-Bo miałam stresujący dzień a jedna fajka dziennie jeszcze nikomu nie zaszkodziła- powiedziałam na co on się zaśmiał
-Jak masz na imię?- zapytał po chwili
-Lily, a Ty?
-Andy- powiedział i obrócił się w moją stronę, ściągając okulary.
-To już wiem, dlaczego Twój głos wydawał mi się znajomy- zaśmiałam się. Właśnie poznałam Andy'ego Biersacka. Podbiegł do nas Ryan i Harry'm, który wgramolił mi się na kolana
-Hej- powiedział do Biersacka i szeroko się uśmiechnął
-Witaj Kapitanie, jestem Andy- powiedział mężczyzna i wyciągnął do niego rękę. Młody się zaśmiał i przytulił mnie mocno
-Lily, wracamy do domu?- zapytał Ryan a ja skinęłam głową i zaczęłam zbierać nasze rzeczy
-pa Andy- rzuciłam przez ramię i łapiąc chłopaków za ręce zmierzałam w kierunku domu.

Komentujcie, głosujcie i do następnego xx

Fallen AngelsWhere stories live. Discover now