Rozdział 6

2.3K 159 9
                                    

~Harry~

Patrząc na nowo poznanych Stay'ów widać miłość, taką jak w rodzinie Weasley'ów, której nigdy nie mogłem tak dobrze poznać przez Voldemorta. Ze smutnymi myślami żegnam się z Weasley'ami, Remusem, Tonks i Moody'm. Zostało ostatnie, najgorsze pożegnanie z osobą mi najbliższą. Klękam przy Łapie, przytulam go i cicho mowie:

-Do zobaczenia w święta Wąchaczu. Pisz do mnie.- Syriusz liże mnie po twarzy w geście pocieszenia i radośnie szczeka. Patrzę na niego ze smutkiem i odchodzę do przedziału zajętego wcześniej przez Hermione i Rona, którzy poszli do przedziału prefektów. Wkładam kufer na półkę bagażową i spoglądam przez okno. Widzę szeroko uśmiechniętych Stay'ów i Remusa, którzy rozmawiają ożywieni z Weasly'ami, Tonks i Moodym, a Łapa... Łapa radośnie biega wokół rodziców Isabelle.

Uśmiecham się smutno i rozmyślam nad nowo poznaną rodziną. Stay... skądś znam to nazwisko.

Elizabeth Stay przypomina swoim zachowaniem panią Weasly- troskliwa, opiekuńcza matka i żona, ale potrafi się odgryźć i walczyć o swoje. 

Natomiast jej mąż, Lukas Stay wygląda mi na drugiego Syriusza- radosny, lekko arogancki i dziecinny, ale widać w jego oczach, że dla rodziny poświęciłby swoje życie..

Zaraz, zaraz przecież to ten Lukas Arthur Stay! Światowej sławy aurror! A jego żona to musi być Elizabeth Joan Stay, ta jedna z najlepszych uzdrowicielek na świecie  (wbrew mniemaniu Hermiony czytam nie tylko książki o Quidditchu, również o aurrorach).

Więc Isabelle Stay musi być pieklenie zdolna z takimi rodzicami. Ciekawe gdzie usiadła.

Nagle słyszę jakieś krzyki i piski z korytarza. Odsuwam drzwi od przedziału i dosłownie opada mi szczęka.

Draco Malfoy ma zielone włosy, czerwoną skórę i ubrany jest jak hawajska tancerka. Jego przydupasy- Crabbe i Goyle są za to cali czarni i mają na sobie stroje jaskiniowców. Nie wytrzymuje i wybucham śmiechem. 

Z kolejnych przedziałów wyłaniają się kolejne głowy, które na ich widok wybuchają śmiechem. Banda Malfoy'a robi się coraz bardziej czerwona, choć u Malfoy'a tak nie widać na jego czerwonej skórze. 

-Już nie masz życia w tej szkole,  ruda!- wykrzykuje wściekły zielonowłosy i razem z Crabbem i Goyl'em kiereją się do przedziału ślizgonów.

-Już trzęsę się ze strachu, Fretko!- odpowiedział mu dumny, damski głos. Wszyscy natychmiast milkną. Malfoy powoli odwrócił się i powiedział:

-Jak mnie nazwałaś?- syknął z nienawiścią

-Fretką, przecież chyba pamiętasz jak dostojnie się prezentowałeś jako biała, małą, tchórzliwa fretka.-zaczyna szyderczo Isabelle, patrząc na Malfoy'a z nienawiścią- Chyba już wtedy powinieneś nauczyć, się że nie rzuca się zaklęcia w plecy- dokańcza z pogardą.

-A ty niby skąd to wiesz? Nie chodziłaś wcześniej do Beuxbattou, a do Dumstrangu by cie nie przyjęli.- odpowiada kpiącym tonem.

-Jesteś taki pewny?- pyta słodko rudowłosa- Ако не Victor ти казах за рижия Fury Dumstrangu? (buł.Czyżby Wiktor nie opowiadał ci o Rudowłosej Furii Dumstrangu?)

-To niemożliwe... to nie możesz być TY. -szepcze zszokowany Malfoy, po czym szybko odwraca się i rusza w stronę przedziału. Isabelle również wraca do przedziału, tyle że z szyderczym uśmiechem na ustach. Ja również postanawiam się wycofać. W zamyśleniu zasuwam drzwi i siadam na swoim wcześniejszym miejscu.

Dobra, tylko mam dwa pytania- Co jest niemożliwe i jaki to ma związek z Isabelle?

 ~Isabelle~

Gdy wraz z tatą odniosłam kufer do (o dziwo) wolego przedziału wróciliśmy na peron by pożegnać się z mamą. Mama od razu  mnie przytula (czytaj dusi) i ze łzami w oczach  zaczyna mówić:

-Isi, skarbie pisz do nas, uważaj na Siebie i nie łam regulaminu- tata posyła jej spojrzenie mówiące "I tak nie posłucha, to W MNIE się wdała", na które ja chichocze, a moja matka wywraca oczami.- Przynajmniej nie daj się złapać- dokańcza z lekkim uśmiechem, wypuszczając mnie ze swych żelaznych objęć.

-Mamo, daj spokój w Dumstrangu mieli problem z złapaniem "Panny Psotki", więc w Hogwarcie też mnie nie złapią.- mówię lekceważąco machając ręką. Mama z tatą spoglądają na siebie z lekkim uśmiechem, na które ja wywracam oczami. Rozbawiony ojciec chrząka i zaczyna:

-Nie mów hop, zanim skoczysz.- poucz mnie- Nawet "Najwięksi Kawalarze Rocznika 1960"  czasami zostawali złapani przez Filcha.

- Kto to jest Filch?- pytam zaciekawiona

-Znając Twój temperament w pierwszym tygodniu już się z nim spotkasz- mówi z lekką niechęcią mama

-I może jeszcze z tą wyliniałą kotką, Panią Norris, jeśli jeszcze żyje- tata puszcza mi oczko i przytula szepcząc jednocześnie do ucha- Jeśli ją spotkasz to kopnij ją porządnie odemnie, a Filchowi... udekoruj lekko jego nudne życie.

-Na pewno jeśli kiedyś opowiesz mi o tych "Największych Kawalarzach Rocznika 1960"- odpowiadam również szeptem z lekkim uśmiechem.

Tata wypuszcza mnie z objęć puszcza mi ponownie oczko i głośno mówi:

-Iskierko, uważaj na Siebie... i nie daj się Irytkowi.

-Kto to Irytek?

-Dowiesz się w szkole, bo czas już wsiadać- mówi stanowczo mama z lekkim niepokornym błyskiem w oczach.

-No to do świąt- posyłam w ich stronę lekki uśmiech i odwracam się w stronę pociągu.

-I nie waż się wcześniej nas zmuszać do odwiedzin jak w Dumstrangu!- poucza mnie moja mama. W odpowiedzi wysyłam jej psotny uśmieszek, na który mama wzdycha, a tata ... tata uśmiecha się w ten wyjątkowy sposób. Gdy wsiadam do maszyny słyszę jeszcze głos mojej matki:

-I tak wiem, że kazałeś jej kopnąć Panią Norris.

-Ja? Jakim prawem Ty mnie o coś tak niewyobrażalnie karalnego oskarżasz? Przecież ja uwielbiałem Panią Norris...

-Zamkniętą w najstarszej zbroi w zamku z rzuconym zaklęciem Muffiato-dokańcza z przekąsem mama.

-Ale Ty też ją taką lubiłaś i nawet nie próbuj zaprzeczać!

Kręcę z niedowierzaniem głową- to są dorośli, odpowiedzialni ludzie?

Wchodzę do pociągu i kieruję się do mojego przedziału.Gdy jestem na miejscu  za pomocą czarów umieszczam kufer na półce bagażowej i siadam przy oknie. Obserwuję ludzi stojących na peronie, jednocześnie szukając rodziców. Po chwili znajduję ich przy rudowłosym małżeństwie (prawdopodobnie Weasley'ów), Alastorze Moodym, tzw. Wilczku oraz Łapie i kobiecie z różowymi włosami. Mama wraz z tatą rozmawiają z całą gromadą, choć widzę, że mamie to nie na rękę. Zawsze wolała swoją uwagę koncentrować na jednej osobie, a tata wręcz przeciwnie- zawsze go wszędzie pełno. 

Mama i tata to dwie chodzące różnice- mama to cicha i spokojna blondynka, a tatę zawsze roznosi energia. Mama kieruję się sprytem i rozumem, a tata leci na żywioł popychany przez, jak to mawia mama lwią odwagą, na co zawsze tata jej odpowiada - "Nie pluj jadem, mój wężyku, bo się zatrujesz", na co mama zawsze wybuchała gniewem.

Myśląc o rodzicach spoglądam na mijające krajobrazy, po czym zapadam w niespokojny sen.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I kolejny rozdział już jest ! Mam nadzieję, że się spodobał -proszę o szczere opinie w komentarzach.

Pytanie tygodnia- w jakich domach byli rodzice Isabelle? I do jakiego domu trafi Isa?

Rozdział dedykuje Mska213 , Nika201 i Takoizu, którzy skomentowali pierwszy raz, a ich komentarze bardzo mnie zmotywowały.

Do następnego - Isa


Magia jest mną, a ja jestem magią |zawieszone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz