She Has To Be Mine

777 41 3
                                    

Musi być moja...

Wpadłem na nią przez przypadek. W parku. Brzmi banalnie. Sam kiedyś śmiałbym się z tej historii, gdyby nie to, że jestem jej częścią.
Była piękna, po prostu idealna.
Błąkałem się bez celu po parku, nogi same niosły mnie przez jedną ścieżkę na kolejną. Cieszyłem się słońcem i znajomymi widokami. Nareszcie wróciłem do L.A. Od miesięcy nie było mnie w domu. Trasa koncertowa po kraju i Europie to duże doświadczenie i świetna zabawa. Ale każdy czasem potrzebuje naładować baterie, odpocząć. Dlatego się tu znalazłem. Chciałem oczyścić umysł. Wypocząć.
Byłem tak zagubiony we własnym myślach, że nie zauważyłem biegnącej z przeciwka dziewczyny. Dostrzegłem ją dopiero, gdy dzieliły nas centymetry i było już za późno by uniknąć zderzenia. Wpadła na mnie z całym impetem i oboje upadliśmy na trawnik.
Leżeliśmy przez chwilę w zupełnej ciszy, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. Nieznajoma ocknęła się pierwsza, ja bez reszty utonąłem w jej brązowych tęczówkach.
Wstała szybko, całą swoją uwagę poświęcając gitarze, którą miała przewieszoną przez plecy. Uśmiechnąłem się do siebie. "Artystka" - pomyślałem.
- Hej, wszystko w porządku? - zapytałem. Odwróciła się do mnie, a na jej twarzy widziałem ulgę i zawstydzenie.
Ach, wspominałem już, że jest śliczna?
- Tak, wszystko jest OK. - odgarnęła zabłąkany kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. - Strasznie Cię przepraszam, nie zauważyłam Cię. - uśmiechnęła się nieśmiało. - Mam nadzieję że jesteś cały. - powiedziała, podchodząc bliżej i bacznie się mi przyglądając.
- Potrzeba więcej niż dziewczynę z gitarą, bym mnie złamać. - odparłem, odwzajemniając uśmiech. - Swoją drogą, żal byłoby zniszczyć to cudo. - mój wzrok bezwiednie powędrował do gitary i z powrotem do dziewczyny.
Zaczerwieniła się, zrozumiawszy dwuznaczność mojego stwierdzenia.
- Grasz? - zapytała, chcąc zmienić temat.
Nie wiedziała kim jestem, skoro pytała. Ucieszyło mnie to.
- I to całkiem nieźle. Chcesz się przekonać? - zawahała się. Chyba nie wiedziała czy mówię prawdę i nie chciała dać gitary komuś obcemu tak po prostu. Znała się na rzeczy, przez co coraz bardziej mi się podobała.
- Jeśli się gdzieś spieszysz, nie będę Cię zamtrzymywał. - zmieniłem temat. Wiedziałem, że nie powinno się namawiać nikogo do pożyczenia instrumentu, zwłaszcza jeśli poznało się tego kogoś pięć minut temu.
- Hm? Nie, nigdzie się nie spieszę. - zdziwiło mnie to.
- To dlaczego biegłaś?
- To pomaga mi oczyścić umysł, gdy mam blokadę. - zaśmiałem się.
- Ja wolę zjeść czekoladę. To bardziej bezpieczne. - jej oczy rozbłysły, ale nic nie powiedziała. Bez słowa podała mi swoją gitarę.
- Pokaż co potrafisz.
Przyjąłem ją bez słowa. Usiadłem na najbliższej ławce i nie przestając patrzeć jej w oczy zaśpiewałem:

When I first saw you, from across the room,
I could tell that you were curious.
Girl, I hope you're sure, what you looking for,
As I'm not good at making promises.

But if you like causing trouble up in hotel rooms,
And if you like having Secret little rendezvous,
If you like to do the thigs that you know we shouldn't do,
Baby, I'm perfect, baby I'm perfect for you.

Zaimponowałem jej? Rozkochałem w sobie tak szybko, jak ona - nieświadomie - mnie w sobie? Do dziś nie wiem, lecz gdy skończyłem grać, bez słowa nachyliła się ku mnie, objęła mnie za szyję, wplatając palce w moje włosy i pocałowała. Zaskoczyła mnie, ale to było miłe zaskoczenie. Odwzajemniłem pocałunek, przyciągając ją bliżej. Zapach jej włosów, smak jej ust w tamtym momencie, pamiętam do teraz. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie, ale równie nagle, jak się pojawiła - zniknęła. Gdy otwarłem oczy, zobaczyłem jej zadziorny uśmiech i sam też nie mogłem się nie uśmiechnąć. Otwarłem usta, by coś powiedzieć, lecz ona przyłożyła palec do moich warg, każąc mi milczeć. Z tylnej kieszenie swoich spodni wyjęła czarny marker i napisała na gitarze ciąg cyfr. Po namyśle dopisała jeszcze imię - Laura. A więc tak się nazywa. Piękne imię dla pięknej dziewczyny.
- To dla Ciebie. - powiedziała i zanim zdążyłem zaprotestować, wstała i szybkim krokiem udała się w stronę, z której przybiegła.
Wiedziałem, że jej nie zatrzymam, czułem to. Jedyne, co mogłem zrobić to krzyknąć za nią:
- A ja Ross!
Usłyszałem jak się śmieje. Odwróciła się do mnie i odparła:
- Wiem. Miło było Cię wreszcie poznać.
Po tych słowach zniknęła za zakrętem ścieżki.
"Czyli jednak wiedziała kim jestem?" - ta dziewczyna sprawiła, że się pogubiłem. Pierwszy raz w życiu.
Nie miałem pojęcia.
Co.
Się właśnie.
Stało.
Zagubiony zanuciłem:

You will be mine. You have to, you should to be mine...

Could Have Been Mine (Raura Oneshots) PLWhere stories live. Discover now