Part 4.

3.2K 428 54
                                    

Siedziałem oparty o kanapę i patrzyłem jak buduje zamek dla swoich lalek i "garaż" dla konika. Co chwilę podawała mi klocki prosząc o pomoc. Ja wolałem obserwować i oddawałem jej zabawki. W pewnej chwili na fotelu usiadła moja mama z kubkiem herbaty. Czułem jej wzrok na sobie. Od razu przypomniała mi się wizyta u lekarza, który pytał o nasze stosunki. Byłem ciekaw czy powiedział jej, że znowu to zrobiłem. Na pewno to zrobił. Nie mogłem zakazać przekazywania informacji, bo nie miałem osiemnastu lat.

- Louis - usłyszałem swoje imię więc spojrzałem na kobietę. - Nie rób tego więcej, dobrze?

Kiwnąłem nieznacznie głową, spuszczając wzrok. Mel podeszła do mamy z książeczką i poprosiła o czytanie.

- A nie poprosisz Louisa? - zapytała przeczesując jej włosy.

Dziewczynka od razu do mnie podeszła i usiadła na moich kolanach.

- Przeczytamy jak będziesz szła spać, co? Teraz zbudujemy drugi domek.

Tuż po dziewiątej dziewczynka spała, a ja włączałem komputer. Zdążył się uruchomić, a do mojego pokoju weszła rodzicielka. Zajęła fotel stojący w kącie, a ja spojrzałem na nią. Na koszulce jeszcze miała plamę po kąpaniu córki, a na jeansach wciąż tkwiła plama z farby, powstała podczas ostatniego remontu. Czekałem na jakieś zdanie, a ta jedynie patrzyła z zatroskaniem.

- Marcel mi powiedział - szepnęła.

- O czym? - zaryzykowałem pytanie.

- Dlaczego, Louis?! Dlaczego?

- Ja... tak po prostu mamo...

- Obiecaj mi, że nie odejdziesz! - szepnęła podchodząc do mnie i przyciskając moją głowę do swojej klatki piersiowej.

Czułem łzy napływające do oczu więc zacisnąłem powieki. W końcu wyszła, a ja mogłem w spokoju posłuchać muzyki czy poczytać książkę. W nocy znowu nie mogłem usnąć. Tuż po trzeciej wyszedłem z pokoju i stanąłem na korytarzu. Panowała cisza. Cudowna cisza. W pokoju naprzeciwko paliło się słabe światło, a ja skierowałem tam swoje kroki. Delikatnie nacisnąłem klamkę i przestąpiłem próg. Na łóżku leżała Mel, która niespokojnie kręciła się co jakiś czas. W końcu jej twarz wykrzywiła się w grymas, a dziewczynka zaczęła płakać, budząc się.

- Ej, Mel, cicho! - szepnąłem.

Dziewczynka otworzyła oczy i wtuliła się we mnie. Objąłem ją ramieniem i wtuliłem w gęste włosy. Głaskałem ją po plecach i szeptałem, że jestem przy niej, a mnie potwory się boją. Usnęła po dłuższej chwili, a ja wróciłem do siebie. Leżałem na łóżku, patrząc w sufit i słuchając muzyki. Znowu czułem przygnębiającą pustkę, która towarzyszyła mi przez ostatnie lata. To właśnie w takich chwilach miałem zapisywać swoje myśli w dzienniku. Chwyciłem gruby zeszyt i otworzyłem w miejscu, gdzie skończyłem pisać. Nie wiedziałem co miałbym jeszcze dodać do ostatnich dni więc zacząłem bazgrać i pisać wersy piosenki, która akurat mi towarzyszyła. Po jakimś czasie odłożyłem wszystko i postanowiłem zdrzemnąć się. Nie pozostało mi wiele snu, ale musiałem zrobić to choć na godzinę. Tyle w zupełności mi wystarczało.

Tuż po siódmej byłem już na nogach. Obudziła mnie Mel, przychodząc do pokoju i wsuwając się pod moją kołdrę. Miała zimne stopy i uważała za szalenie zabawne dotykanie nimi mojego brzucha.

- Babcia dzisiaj przyjedzie - powiedziała, gdy stwierdziłem, że jeszcze raz mnie dotknie, a zrzucę ją z łóżka.

- Wiem.

- Przywiezie mi prezent.

- Kolejny misiek?

- A może kredki?

- A może kredki – powtórzyłem.

- Mogę kotka? - chwyciła moją komórkę, leżącą na szafce nocnej.

- Nie, Mel, zostaw.

- Ale tylko dam mu jeść.

Jęknąłem odblokowując ekran i uruchamiając aplikację. Mel jeździła palcem po ekranie, a kot mruczał. Dziewczynka cieszyła się. W tej samej chwili przyszło powiadomienie o nowej wiadomości na elektronicznej poczcie. Pewnie kolejny spam dotyczący powiększenia penisa albo wzięcia kredytu. Kiedy mama zawołała dziecko, ja wszedłem w powiadomienia. Zdziwiłem się widząc nieznanego adresata. Curlyboy.

Dlaczego boo? I bear? Boobear? Loubear? Boolou? Jesteś czterdziestolatkiem z fetyszem na misie? A może jesteś tym typem misia? A co jeśli jesteś dziewczyną i po prostu lubisz pluszaki?

Jest szesnaście minut po północy, w moim domu już każdy śpi, za oknem słyszę jadące samochody. Jest piątkowy wieczór, a ja jestem przywiązany do łóżka. Właśnie piszę list do nieznajomego, który pewnie mnie oleje, bo ma ważniejsze sprawy. Chcę Ci tylko powiedzieć, że życie jest piękne :)

Co to za idiota? I o co mu chodzi z misiem? Życie jest piękne? A on co, z choinki się urwał? Miałem ochotę zbluzgać go, ale znowu wróciła Mel i zaczęła skakać przy łóżku mówiąc o śniadaniu. Nie chciałem jeść, ale wiedziałem, że i tak muszę zejść. Wyszedłem z poczty olewając wiadomość i skierowałem się na dół. To pewnie jakiś żart, a ja się przejmuję.

-----

Dobijamy do 1,5K! <3


Letters of hope - Larry FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz