2

2.8K 212 21
                                    

Minął tydzień odkąd Harry wprowadził się do domu obok. Widywałam go codziennie, gdy wracał z porannego joggingu, właśnie wtedy odsuwałam zasłony, by do pokoju wpadło trochę światła dziennego, przebiegał obok mojego domu w krótkich czarnych spodenkach, tego samego koloru bluzie i niebieskiej bandanie. Miękły mi kolana, gdy tylko na niego spojrzałam, był niesamowicie przystojny i seksowny. Zdarzało się, że wychodził o tej samej godzinie co ja, uśmiechał się w moją stronę i mówił głośne "Dzień dobry". Wsiadał do samochodu i odjeżdżał w tą samą stronę, co ja, tylko, że ja jechałam rowerem. 

Dzisiaj było podobnie, wyszedł, uśmiechnął się, powiedział "dzień dobry" i odjechał, a ja wciąż nie mogłam ukryć podekscytowania i uśmiechu. Jechałam do szkoły w dobrym humorze, nikt i nic nie mogło mi go zepsuć, nawet ciemne chmury, które pojawiły się na niebie, nawet to, że zaczęło padać w połowie drogi do szkoły, a deszcz przemoczył mnie do suchej nitki. Ustawiłam swój rower na moim stałym miejscu i pognałam do szkoły. Spóźniłam się, na korytarzach świeciło pustkami. Wzruszyłam ramionami i podeszłam do szafki. 

Nie żeby było mi obojętne to, że opuszczam pierwszą lekcję, ale musiałam przebrać się w coś suchego. Wyciągnęłam z dołu reklamówkę, która leżała tu od początku roku i poszłam do łazienki. To był mój tzw. zestaw awaryjny. Zrzuciłam z siebie mokre ciuchy i zmieniłam na suche, osuszyłam włosy suszarką do rąk i przeczesałam je ręką, wciąż były wilgotne, ale już nie tak, jak wcześniej. Zegarek na moim nadgarstku podpowiadał mi, że zostało jeszcze tylko 15 minut pierwszej lekcji, przeszłam na drugie piętro i usiadłam na obszernym parapecie mojej szkoły. Wzięłam do ręki książkę od geografii, którą miałam mieć zaraz i czytałam ostatni temat. Nim się obejrzałam dzwonek zadzwonił, a na korytarz wybiegli uczniowie. Starałam się unikać niektórych spojrzeń, szczególnie dziewczyn, które nienawidziły mnie za to, że to właśnie mnie zaprosił Jimmy O'Donnell i chyba wywołałam wilka z lasu, blondyn kierował się w moją stronę z wielkim uśmiechem.

- Cześć. - Usiadł obok mnie i zabrał moją książkę. Spojrzałam na niego, gdy czytał tytuł.

- Hej. - Uśmiechnęłam się delikatnie, oddał mi książkę i spojrzał na mnie z miną zbitego szczeniaka. Zmarszczyłam brwi.

- Słuchaj, nie mogę iść w piątek na kolację. Zawaliłem ostatni sprawdzian z matmy i muszę się uczyć, ale chciałem zapytać, czy przyjdziesz w sobotę i pomożesz mi w projekcie na angielski. Wiesz, to nie jest moja najmocniejsza strona.

- Mogę przyjść, ale jeśli chcesz mogę też pomóc ci w matmie. - Zaproponowałam i schowałam podręcznik do plecaka. - Akurat z matematyką radzę sobie dobrze.

- Nie trzeba, bo... - Zaciął się. - Umówiłem się z Derek'iem, że mi to wytłumaczy.

- Oh, ok. - Skubnęłam kawałek mojej bluzy i opuściłam głowę.

- Ale hej! - Chwycił moją brodę i podniósł ją do góry. Spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się uwodzicielsko. - Przecież zobaczymy się w sobotę i idziemy razem na bal.

- Tak. - Westchnęłam, niespodziewanie wbił się w moje usta. Zszokowana odsunęłam się.

- Co jest? - Zapytał zdziwiony.

- Przecież my nawet nie jesteśmy razem.

- Co z tego? Potrzebujesz miana mojej dziewczyny? - Wzruszyłam ramionami zawstydzona.

- Widzimy się później. - Pocałował mnie w policzek i odszedł.

Wypuściłam powietrze, które wstrzymałam i zeszłam z parapetu. Jasna cholera, on mnie pocałował. Pieprzony Jimmy O'Donnell mnie pocałował, a ja nie poczułam nic specjalnego. Dlaczego?

Smak twoich ust || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz