Rozdział 6

7.5K 342 23
                                    

Dla Isabellax1994 bo jest bardzo-strasznie niecierpliwa ;) ;* xd


Dzisiaj poniedziałek. Pierwszy dzień tygodnia, ale nie byle jakiego. Dzisiaj rozpoczyna się rok studencki.

Wszyscy zapisani na pierwszy rok studenci mają zjawić się o dziesiątej, na oficjalnie rozpoczęcie, omówienie zasad, itp. Wszystko odbędzie się na wielkiej auli, na terenie kampusu NYU. Po wszystkim targi zajęć, gdzie będzie można zapisać się na dodatkowe lub rozszerzone zajęcia jakie każdemu odpowiadają.

Ale to chyba nie jest ten największy powód do radości, dla młodych ludzi uczęszczających od dzisiaj do NYU. Dziś odbędzie się kolejna huczna impreza. Znowu w domu męskiego bractwa, no bo gdzie by indziej. Jeśli tak dalej pójdzie, myślę, że będę tam stałym bywalcem.

Z Soph stoję w parku na kapusie, prosto przed budynkiem z aulą. Dziewczyna pali jednego papierosa za drugim. Jest podenerwowana, bo posprzeczała się wczoraj z Samem. Nie wiem o co, nie wypadało jej wypytywać, ale wiedząc jaka jest Sophie, myślę, że nieźle mu nagadała. Jeszcze nie zdążyłam poznać Sama, ale jakoś mi się do tego zbytnio nie śpieszy. Jest onieśmielający.

Do parku, pod kampus przyszło już wiele ludzi. Robi się tutaj coraz gęściej. Do nas dołączył już Jake, który wydzierał się z drugiego końca parku "Tu jestem suuuki!", Louis, Liam, Blondynka - Hipiska, Ash, Holly, Maxxie, Gemma, Harry, Zayn i Suka - Perrie. Czekamy już tylko na Nialla i Seana.

Gemma wypytywała mnie o wszystko, co działo się wczoraj, była zadowolona z reakcji "Nialla-Kutasa", tak jak go złośliwie nazywa. Sama nie chciała wyznać gdzie się podziewała, robiła się przy tym czerwona jak burak, więc postanowiłam ją nie zawstydzać. Coś jest na rzeczy, ale jeśli będzie chciała się tym ze mną podzielić, to mi powie, więc nie będę nalegać. W końcu sama powiedziała, jak pierwszy raz się widziałyśmy, że zostaniemy przyjaciółkami. Bądź co bądź, Gemma poleciła, bym dalej robiła swoje denerwując Nialla. Szczerze, to teraz bardzo mi to pasuje; po wczorajszym wieczorze mam go dość, ponieważ we wszystko się wtrąca, a nie ma do tego prawa. To wszystko przez niego. Zasłużył sobie na to, by teraz się wkurwiać.

No i są oni wreszcie. Widzimy Seana i Nialla. Idą we dwójkę śmiejąc się z czegoś donośnie. Oh, czy oni są zjarani? Świetnie, nie ma to jak zrobić dobre pierwsze wrażenie.

Sean dostrzega mnie w naszej grupce osób. Jego uśmiech się jeszcze bardziej powiększa. Podchodzi od razu do mnie.

- Cześć, kochanie - całuje mnie w policzek, uśmiechając się szelmowsko.

- Hej, Sean - mówię słodko, a potem patrzę 'niby to przypadkiem' na Nialla. Zaciska wargi w wąską linie. Chcę mi się trochę śmiać z tego, jaką dobrą aktorką jestem.

Wchodzimy do wielkiej auli jako jedni z pierwszych; od razu kierujemy się na samą górę krzeseł "jak na trybunach" by mieć najlepszy widok. W tle chłopaki gadają z tego co słyszę o zbliżającej się walce Nialla. No właśnie, Gemma wczoraj wspominała o tym. Niall jako bokser? Myślałam, że zaprzestał się w to bawić, gdy poszedł na ostatnią nielegalną walkę. O tyle dobrze, że teraz wszystko dzieje się zgodnie z prawem, a na dodatek dostaje z tego pieniądze. Zapisuje sobie w myślach, by wypytać o wszystko w tej sprawie Gemme. Przypominam sobie, że wspominała, że oprócz tego, że Niall jest bokserem, to jeszcze muzykiem. Jak to? Nigdy nie był skory do publicznych ukazań swoich umiejętności gry na gitarze, pomimo wielkiego talentu. W sumie wiem tylko o piosence napisanej o mnie, ale może skomponował coś więcej? To wszystko co się zmieniło przez te pięć miesięcy jest jakieś szalone.

Impossible 2 ☯ n.h (book two)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz